Bezpieczeństwo informatorów jest dla Juliana Assange'a i WikiLeaks mnie ważne, niż pieniądze? Takie oskarżenia pod adresem kontrowersyjnego Australijczyka wysuwa szef Google, Erich Schmidt.
Nikt, kto przekazuje informacje WikiLeaks nie może czuć się bezpieczny, bo Julian Assange jest gotów pozwolić na ujawnienie danych informatorów swojej organizacji tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Tak poważne oskarżenia pod adresem słynnego internetowego rewolucjonisty z Australii padają dziś ze strony szefa Google, Erica Schmidta. Jeden z najbardziej wpływowych ludzi we współczesnym świecie nowych technologii w swojej najnowszej książce zatytułowanej "The New Digital Age" twierdzi, że Assange miał mu wyznać, iż do ujawnienia części źródeł skłoniły go problemy finansowe spowodowane blokadą finansów i dróg sponsorowania WikiLeaks przez międzynarodowe instytucje finansowe inspirowane przez rządy krajów, którym serwis Assange'a najmocniej zalazł za skórę.
Julian Assange miał powiedzieć to szefowi Google w 2011 roku, kiedy obaj panowie spotkali się, gdy kontrowersyjny Australijczyk przebywał w areszcie domowym w Wielkiej Brytanii, w którym przetrzymywano go w związku z postępowaniem w sprawie ekstradycji do Szwecji, gdzie twórca WikiLeaks jest ścigany za rzekomy gwałt. W ocenie Erica Schmidta i drugiego współautora "The New Digital Age" Jareda Cohena - byłego współpracownika dwóch kolejnych byłych sekretarz stanu USA, Condoleezzy Rice i Hilary Clinton, wyznanie z rozmowy sprzed dwóch lat stawia pod wielkim znakiem zapytania bezpieczeństwo tych, którzy decydują się na współpracę z WikiLeaks.
Szef Google niejako potwierdza też oskarżenia, które od dawna pod adresem Juliana Assange'a kieruje brytyjski dziennikarz śledczy David Leigh. Autor prestiżowego dziennika "The Guardian" twierdzi, że w jednej z rozmów Assange powiedział mu, iż zupełnie nie dba, o to, jaki los może spotkać osoby przekazujące informacje WikiLeaks, a tym bardziej tych, którzy w ujawnianych dokumentach są wymieniani. Choćby nawet okazali się zupełnie niewinnymi ofiarami.
Część źródeł twierdzi tymczasem, że wiele osób, które zdecydowały się na współpracę w WikiLeaks zapłaciło za to wielką cenę. Tak miało być chociażby z afgańskimi informatorami demaskatorskiego serwisu. Sympatycy WikiLeaks i Juliana Assange'a podkreślają jednak, że brakuje wiarygodnych relacji, które by to potwierdzały. Tych nie brakuje jednak w przypadku historii pewnego etiopskiego dziennikarza, który zdobyte informacje przekazał WikiLeaks, a wkrótce musiał w uciekać z ojczyzny w obawie o swoje życie, gdyż serwis Assange'a nie dość dobrze zadbał o anonimowość swojego źródła.