Policja w San Diego musiała interweniować w sprawie Jasona Russella, współzałożyciela fundacji Niewidzialne Dzieci. To właśnie on był jednym z autorów głośnego filmu o przywódcy Armii Bożego Oporu w Ugandzie. Społeczny działacz trafił do szpitala.
Kiedy informacja o Russellu przeciekła do mediów, z początku mówiło się o aresztowaniu i zarzutach. W pierwszej wersji twórca filmu miał dewastować samochody, masturbować się i symulować czynności seksualne na przechodniach. Prawda okazała się mniej spektakularna. Internet kontra porywacz dzieci. Zobacz film "Kony 2012"
Jak wyjaśniła potem policja, Russell faktycznie biegał w bieliźnie po ulicy. Krzyczał i zatrzymywał ruch samochodowy. Jednak ani nie dokonywał aktów wandalizmu, ani samogwałtu. Przechodnie próbowali go uspokoić, ale dopiero przyjazd funkcjonariuszy zakończył sprawę.
- Otrzymywaliśmy telefony, że mężczyzna dziwnie się zachowuje, wbiega na ulicę, przeszkadza w ruchu, krzyczy - oficjalnie oświadczyła rzeczniczka policji z San Diego, Andra Brown. Przyznała ona, że mężczyzna był częściowo rozebrany. Patrol szybko zadecydował, że niesfornego mieszkańca należy zawieźć do szpitala, a nie więzienia.
- Na tym kończy się zaangażowanie policji - twardo oświadczyła Brown. Russellowi nie grozi areszt, nie zostaną mu też postawione, póki co, żadne zarzuty.
Swojego kolegę z fundacji tłumaczył Ben Keesey, CEO Niewidzialnych Dzieci w oficjalnym oświadczeniu.
- Russell został zabrany do szpitala wycieńczony, odwodniony i niedożywiony. Ostatnie dwa tygodnie miały duży emocjonalny wpływ na nas wszystkich, ale na Jasonie szczególnie. Ten wpływ było widać we wczorajszym incydencie - mówił Keesey.
- Pasja Jasona i jego praca pomogły bardzo wielu osobom, jest nam bardzo przykro widzieć jak teraz musi radzić sobie z takimi problemami zdrowotnymi - podkreślał CEO.
Zachowanie Russella może być wynikiem wielkich kontrowersji, które wzbudził film "Kony 2012". Chociaż akcję Niewidzialnych Dzieci wsparło wielu celebrytów i internautów, to film spotkał się ze sporą krytyką. Sami mieszkańcy Ugandy stwierdzili, że produkcja jest nierzetelna w pokazywaniu ich życia i krzywdzi mieszkańców. Duża grupa internautów sugeruje też, że "Kony 2012" to akcja propagandowa rządu USA, mająca na celu przejęcie potencjalnych złóż ropy w Ugandzie.
Chodzi o dzieci czy ropę? Kontrowersje wokół "Kony 2012"
Na YouTube obejrzano ten materiał prawie 80 milionów razy, od kiedy został tam zamieszczony. Opowiada historię Joseph'a Kony, okrutnego przywódcy Armii Bożego Oporu. Jego organizacja walczy o wprowadzenie teokratycznych rządów w Ugandzie. Kony został oskarżony o porywanie dzieci i zmuszanie ich do walczenia. Według ostrożnych szacunków, od 1987 roku miał porwać nawet do 30 tysięcy młodych Ugandyjczyków.