logo
Ryanair kazał zapłacić pasażerce za wniesienie na pokład butelki wody Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat
Reklama.

Limity darmowego bagażu w Ryanairze są bardzo rygorystyczne. Na pokład można zabrać jedynie jeden plecak lub torbę. Dodatkowo musi się on zmieścić w specjalnym stojaku. W innym razie konieczne będzie wniesienie dodatkowej opłaty w wysokości ok. 250 zł. Plecak turystki, która opisała swoją historię, miał przepisowe wymiary, ale kobieta i tak musiała dodatkowo zapłacić.

Ryanair miał problem z butelką wody

Co dokładnie stało się na lotnisku Londyn Stansted? Ruby opowiedziała dziennikowi "The Mirror", że na lotnisku pojawiła się jak zawsze z odpowiednim wyprzedzeniem, zeskanowała kartę pokładową i czekała na wejście na pokład. Kiedy tzw. boarding się rozpoczął i ona ruszyła, żeby zająć swoje miejsce.

Traf sprawił, że podczas jej lotu załoga postanowiła zweryfikować, czy bagaże wszystkich podróżnych spełniają ich wymogi. Ruby wiedząc, że ma przy sobie plecak, który nie będzie problemem, pewnie umieściła go w stojaku i już miała ruszać dalej, kiedy przedstawicielka Ryanaira zwróciła uwagę na jej butelkę z wodą. Ta miała specjalny pasek, dzięki któremu zwisała z ramienia dziewczyny.

Pracownica powiedziała, że jest to dodatkowy bagaż i że Ruby musi schować ją w plecaku. Butelka nie była mała, mieściła aż 750 ml wody. Kiedy turystka wepchnęła ją do bagażu, wówczas zrobił się na nim garb, przez który plecak nie mieścił się już w stojaku. Kobieta stanęła wówczas przed trudnym wyborem.

Ryanair skasował ją na 250 zł za butelkę wody

Podróżna miała do wyboru trzy wyjścia. Z powodu przekroczenia wymiaru bagażu mogła zostać na lotnisku i nie ponosić żadnych opłat. To rozwiązanie nie wchodziło w grę, ponieważ był to dla niej lot powrotny do Dublina, z którego przyleciała do Londynu.

Opcja numer dwa zakładała wyrzucenie butelki i na to rozwiązanie najpewniej zdecydowałaby się większość podróżnych. Choć jak wiadomo, nawodnienie podczas lotu samolotem jest bardzo ważne. Opcja numer trzy zakładała uiszczenie opłaty w wysokości 250 zł (50 funtów) za dodatkowy bagaż. I to właśnie tę opcję pod wpływem emocji wybrała podróżna. Nie pomogły jej tłumaczenia, że podczas poprzedniego lotu nikt nie miał problemu z butelką wody.

Do sprawy odniósł się już Ryanair, który jasno podkreślił, że zasady dotyczące bagażu podręcznego są takie same dla wszystkich.

"Ta pasażerka zarezerwowała bilet Basic, co pozwalało jej na wniesienie na pokład małej osobistej torby. Ta pasażerka próbowała wejść na pokład z dodatkowym bagażem podręcznym. Ponieważ nie zmieścił się on w dozwolonej torbie, słusznie zażądano od niej uiszczenia standardowej opłaty za bagaż przy bramce (60 euro). Po uiszczeniu opłaty pasażerka odbyła podróż" – brzmiało oświadczenie przewoźnika.

Jeżeli więc w najbliższym czasie będziecie latać na pokładzie Ryanaira, lepiej uważajcie na dodatkowe bagaże. W końcu prawie każdy z nas wnosi ze sobą butelkę wody, którą często trzymamy w ręku. Teraz może ona słono kosztować.