Wraz ze zmianami prawnymi, które legalizują medyczne użycie marihuany aż w osiemnastu stanach, w USA realnym problemem stała się kwestia prawnego bałaganu wokół problemów prawnych i podatkowych, z jakimi zmagają się legalnie działający dilerzy.
Na problematyczną sytuację działających w USA zgodnie z prawem handlarzy narkotyków zwraca uwagę specjalista prawa podatkowego – Robert W. Wood na stronie Forbes.com.
Okazuje się bowiem, że dla FBI, działającego w oparciu o prawo federalne, a nie stanowe, nawet legalnie działający sprzedawcy to... dilerzy. Co więcej, prawo zabrania tym przedsiębiorcom korzystania z typowych ulg i odliczeń od podatku, nawet w przypadku uzasadnionych kosztów poniesionych przez nich w związku z prowadzoną działalnością.
“Federalne prawo podatkowe jest największym zagrożeniem dla przedsiębiorców i może spowodować zepchnięcie całej branży do podziemia” – donosi raport opracowany przez przedstawicieli branży.
Problem zainteresował również akademików: profesor prawa na Harvardzie Benjamin Leff w ramach zajęć na uczelni napisał nawet pracę zatytułowaną “Planowanie podatkowe dla dilerów marihuany”, w której sugeruje, że dilerzy powinni zacząć funkcjonować jako organizacje pożytku publicznego, dzięki czemu uda im się uniknąć wielu prawnych problemów.
Niektórzy politycy proponują też, by na szczeblu krajowym usunąć marihuanę z listy środków zabronionych, dzięki czemu mogłaby ona być objęta zwykłym opodatkowaniem. “Cokolwiek się zdarzy, dobrze, że przynajmniej ktoś zwrócił uwagę na ten cały bałagan” – kończy swój tekst Robert W. Wood.
Czy teraz, gdy marihuana stosowana w celach medycznych jest legalna w osiemnastu stanach oraz Dystrykcie Columbia, przedsiębiorcy z tej branży mogą działać jak przedsiębiorcy? Nie bardzo. Ostatnio do tego grona dołączył stan Massachusetts – tamtejsze marihuanowe biznesy, podobnie jak gdzie indziej, mają dziś wiele prawnych i podatkowych problemów. CZYTAJ WIĘCEJ