Wraz z publikacjami o samobójczej śmierci szesnastoletniego Stasia w mediach odżyła dyskusja o zagrożeniu, jakim dla młodych ludzi są narkotyki. Unikając wikłania się w medialne spory, o zdanie pytamy tych, którzy znają temat od podszewki: terapeutów uzależnień.
Po poniedziałkowych publikacjach tygodników “Newsweek” i “Wprost”, które opisały historię samobójstwa 16-letniego, uzależnionego od marihuany Stasia, o narkotykach rozmawiano m.in. w “Kropce nad i” i programie “Tomasz Lis na żywo”.
"Po politykach nie oczekuję zbyt wiele"
Wcześniej tego samego dnia głos w sprawie zabrali politycy: – Marihuana i narkotyki to śmierć – mówił w trakcie konferencji prasowej poseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. Konferencja odbyła się pod wiele mówiącym o intencjach członków SP hasłem: “Ile jeszcze osób powiesi się przez Palikota?”. Wydaje się, że jest to tylko zapowiedź tonu, w jakim politycy będą dyskutować o problemie: niezbyt merytorycznego, ale za to z wyraźną domieszką politycznego pokrzykiwania. Dlatego też o głos w sprawie polityki narkotykowej postanowiliśmy zapytać tych, którzy z jej realiami spotykają się na co dzień: terapeutami uzależnień.
Pierwsze, co uderza w rozmowie z nimi, to wyraźne zdystansowanie się od polityki: – Ja jestem apolityczny. To, co robią w tej sprawie posłowie, nie do końca mnie interesuje. Zapewniam, że uzależnionych też nie obchodzi, co postanowi Palikot albo Solidarna Polska – mówi dr Włodzimierz Glinka, lekarz i dyrektor Ośrodka Leczenia Uzależnień Janochy. Jego zdaniem sejmowe działania w sprawie narkotyków sprowadzają się do sloganów: – Politykom nie chodzi o rozwiązanie problemu, tylko o budowanie poparcia, zdobywanie głosów. Gdzie są konkrety, badania, jakie są cele podejmowanych inicjatyw? – pyta terapeuta i porównuje “wojnę z narkotykami” do “walki z alkoholem”, którą przez lata nieskutecznie prowadziły władze PRL.
Podobnego zdania jest Adam Nyk, twórca Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar w Warszawie. – Pół żartem powiem, że doświadczenie nauczyło mnie, żeby po politykach nie oczekiwać zbyt wiele. Są zajęci przede wszystkim realizowaniem partyjnych interesów – ocenia bez złudzeń.
Legalizować?
Nyk krytycznie wypowiada się też o stronach debaty w sporze o legalizację marihuany: – Z jednej strony politycznej sceny mamy środowisko, które twierdzi, że marihuana jest śmiertelnym zagrożeniem, a po drugiej – posłów powtarzających młodym ludziom “palcie, legalizujcie, siejcie, marihuana nie jest żadnym problemem”. Oba te stanowiska są z gruntu fałszywe, a co gorsza, głoszą je ludzie niemający pojęcia o terapii uzależnień – ocenia Nyk.
Również doktor Glinka jest sceptyczny wobec politycznych sporów o marihuanę: – Jestem przeciwny legalizacji trucizn, a w dzisiejszych czasach marihuana jest znacznie bardziej toksyczna niż choćby w latach osiemdziesiątych – mówi. Obala też argument zwolenników legalizacji, którzy mówią, że legalny obrót będzie lepiej kontrolowany: – Nawet przy założeniu, że tylko pełnoletni będą mogli kupować miękkie narkotyki, nie ustrzeżemy się tego, że będą one trafiać także do osób młodszych. Starsi będą je po prostu rozprowadzać wśród niepełnoletnich – twierdzi. – Niemniej jednak nie mam złudzeń, że bardziej restrykcyjna polityka rozwiąże problem. Nie da się odciąć czarnego rynku. Problem narkotyków był, jest i będzie – ocenia.
Profilaktyka. Zanim będzie za późno
Czy oznacza to, że należy skapitulować wobec zagrożenia związanego z narkotykami? Niekoniecznie. Moi rozmówcy podkreślają zgodnie, że konieczna jest przede wszystkim profilaktyka i edukacja. – Przychodzą do mnie rodzice i pytają, co się dzieje z ich dzieckiem, bo podejrzewają, że coś jest nie tak. Niestety najczęściej oznacza to, że jest już źle. Mechanizm iluzji i magicznego myślenia sprawia, że wcześniej nawet przez długi czas nie dostrzega się tego, że dziecko jest uzależnione – mówi Glinka. Tłumaczy, że właśnie dlatego konieczne są np. wykłady dla rodziców.
Zdaniem doktora Glinki także szkoła mogłaby odgrywać większą rolę w narkotykowej profilaktyce. Niestety, jej starania są niewystarczające, m.in. dlatego, że brakuje spójnych programów antynarkotykowych.
Więcej działań, mniej lansu
Od moich rozmówców dostaje się także mediom: – Dziennikarze tak naprawdę rzadko kiedy śledzą problem. Częściej reagują tylko na głośne, spektakularne, a czasem tragiczne wydarzenia. Mało kto przyjdzie do poradni zobaczyć, jak na co dzień wygląda nasza praca. Dopiero gdy coś się stanie, gdy ktoś umrze, pojawia się zainteresowanie mediów – mówi Nyk.
Dr Glinka również ma żal do opinii publicznej, że problemem narkotyków interesuje się tylko incydentalnie. – Sprawa jest nagłaśniana, a później przycicha. Tymczasem problem był, jest i będzie. I rośnie. Na rynku jest więcej substancji, niż było chociażby 10 lat temu. Jeśli nie postawimy na profilaktykę i edukację już od podstawówki, coraz więcej młodych ludzi będzie zmagać się z uzależnieniem – mówi Glinka.
Kiedy pytam doktora Glinkę o rezultaty “walki z narkotykami”, obrusza się. – To nie jest żadna walka. Tu nikt nie walczy, tylko się broni. O “walce” mówią politycy, ogłaszając “wojnę z narkotykami”. Wolałbym jednak, żeby sprawę pozostawili konsultantom, którzy mają fachową wiedzę na ten temat– mówi. Wtóruje mu Adam Nyk: – Gdybym mógł liczyć, że ktoś wysłucha mojego głosu, powiedziałbym politykom: postawcie na ekspertów, medyków. W sprawie narkotyków potrzeba więcej działań, a mnie politycznego lansu – podsumowuje.
To, co robią w tej sprawie posłowie, nie do końca mnie interesuje. Zapewniam, że uzależnionych też nie obchodzi, co postanowi Palikot albo Solidarna Polska
Adam Nyk
terapeuta uzależnień
Gdybym mógł liczyć, że ktoś wysłucha mojego głosu, powiedziałbym politykom: postawcie na ekspertów, medyków. W sprawie narkotyków potrzeba więcej działań, a mnie politycznego lansu.