
Reklama.
W internecie pełno jest wszelkich reklam programów i ofert osób, które pomagają rozliczać PIT-y. Co prawda, dzięki e-deklaracjom stało się to o wiele prostsze, ale i tak małżeństwa wspólnie się rozliczające, PIT może przyprawiać o ból głowy. O przedsiębiorcach nie wspominając. Oczywiście, rozliczanie podatków to raj dla wszelkiej maści księgowych i specjalistów od prawa podatkowego, bo wiele firm stara się, zapłacić jak najmniej. Niedługo, być może, się to skończy - dzięki akcji "Polska bez PIT".
Politycy, oczywiście, wiele razy obiecywali uproszczenie systemu podatkowego, ale nigdy - ciekawe czemu? - nic z tego nie wyszło. Teraz Fundacja Republikańska wychodzi naprzeciw oczekiwaniom obywateli, którzy chcieliby spędzać jak najmniej czasu na administracyjnej papierologii.
W ten sposób powstała akcja "Polska bez PIT". Jak podkreślają autorzy akcji, czyli Fundacja Republikańska i poseł PiS Przemysław Wipler, obecnie polski system podatkowy jest po prostu fatalny. Po pierwsze dlatego, że nakłada obowiązki rozliczania i raportowania zarówno na pracodawców, jak i na pracowników - de facto wykonuje się więc tę samą pracę dwa razy.
Po drugie dlatego, że istnieje co najmniej 40 rodzajów PIT-ów i do tego osiem różnych stawek podatkowych. Które, zdaniem Wiplera, nie tylko nie są sprawiedliwe, ale wręcz szkodzą tym, którzy zarabiają najmniej. Obiektywne oceny zdają się to potwierdzać: w rankingu "Paying Taxes 2013" Polska zajęła 114. miejsce, zaraz za Zimbabwe, na 183 ocenione państwa. Również OECD ocenia nasz system podatkowy słabo, a w zasadzie fatalnie: jako najgorszy ze wszystkich członków organizacji. Według wyliczeń OECD, w Polsce na 100 złotych dochodów skarbowych aż 1,72 zł wydajemy na administrację skarbową. Dla porównania, w Niemczech na 100 euro wydaje się na skarbówkę 79 eurocentów.
Co miałoby zastąpić ten nieefektywny i drogi system? Wipler i Fundacja proponują, by przede wszystkim stworzyć jedną stawkę podatkową 17 proc. na wszystkie wypłaty na rzecz osób fizycznych. Jednocześnie PIT-y miałyby zostać zniesione - zastąpiłyby je kwartalne deklaracje składane przez pracodawców. Zatrudniający nie tylko więc miałby mniej papierkowej roboty, ale też wystarczyłyby cztery przelewy w roku, by zapłacić podatki.
Taki system pozwoliłby, jak podkreślają autorzy, zaoszczędzić sporo pieniędzy dzisiaj przeznaczanych na zajmowanie się deklaracjami PIT. Obecnie bowiem podatki w Polsce płaci 25 milionów osób i prawie wszyscy składają PIT-y. Zmiana proponowana przez Fundację sprawiłaby, że liczba deklaracji do przeanalizowania przez urzędy skarbowe zmniejszyłaby się o 22 miliony. To pozwala z kolei zaoszczędzić czas, pieniądze, i tak dalej.
Czytaj też: Brazylijski wynalazek podbija Polskę. Budżet partycypacyjny uczy nas dbania o swoje miasto
Postulowane zmiany to nic nowego - Centrum im. Adama Smitha proponowało je już w 2003 roku, zapowiadał je w pierwszym expose premier Donald Tusk. Najwyraźniej jednak Platformie zabrakło sił i chęci, by system zmienić.
Szczegóły projektu można znaleźć TUTAJ. Jak podoba Wam się taka inicjatywa? Myślicie, że w ogóle ma szanse na sukces, czy zostanie szybko zdeptana przez polityków, którym najwyraźniej nie zależy na uproszczeniu podatków?