
Na dwa dni przed ogłoszeniem wyników finansowych za pierwszy kwartał szefostwo Facebooka musi przełknąć gorzką pigułkę. Niezależne badanie wykazało, że na największych rynkach, na których działa serwis, od kilku miesięcy trwa stały odpływ użytkowników. W samych Stanach Facebook stracił w kwietniu 6 mln. fanów.
Wedle analizy opracowanej przez firmę SocialBakers
w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w USA Facebook stracił 8,5 mln użytkowników, odnotowując tym samym spadek o ponad 5 proc. Duże spadki serwis zaliczył również w Wielkiej Brytanii, gdzie liczba użytkowników spadła o 2 mln (to ubytek o 6,5 proc.). Coraz mniej osób korzysta z serwisu także na innych rynkach, gdzie dotąd Facebook był królem: m.in. w Kanadzie, Niemczech, Hiszpanii i Australii.
Szczególnie bolesne dla Facebooka jest to, że odpływają od niego najmłodsi użytkownicy, dotychczas stanowiący jego podstawową bazę. Kilka miesięcy temu, gdy z firmy odchodził Dyrektor Produktu Blake Ross, w swoim pożegnalnym liście napisał:
Odchodzę, ponieważ dziennikarz Forbesa zapytał Todda, najlepszego kumpla swojego syna, czy Facebook ciągle jest cool. Todd odpowiedział, że nie, a co więcej, że żaden z jego znajomych tak nie uważa, nawet Leila, która kiedyś uwielbiała portal. Ten fakt zweryfikował moją opinię na temat długoterminowej możliwości przetrwania firmy. CZYTAJ WIĘCEJ
– Rzeczywiście, wielu młodym użytkownikom Facebook spowszedniał już na tyle, że rozglądają się za nowymi “atrakcjami” – ocenia Konrad Traczyk, twórca serwisu Fejs.pl i bloger naTemat. Jego zdaniem wśród młodzieży popularyzują się nowe, lżejsze i bardziej pomysłowe formy komunikacji przez internet.
Traczyk uważa jednak, że ostatnie straty w bazie użytkowników, jakie notuje Facebook na bardziej dojrzałych rynkach, to raczej naturalne fluktuacje i niewielkie korekty. – Przełomu się nie spodziewam – twierdzi. Jego zdaniem szukanie w obecnych problemach Facebooka analogii do Myspace’a, który zaliczył swego czasu spektakularny upadek, jest nieuprawnione, bo Facebook zdążył już udowodnić, że jest czymś więcej niż kolejną internetową efemerydą.
Czytaj także: Zaproszenie kogoś na seks proste jak nigdy? Nowa aplikacja na Facebooka
Serwis zbyt głęboko wpisał się już w naszą codzienność. Dla wielu jest formą komunikacji niemal równoważną z emailem. Co więcej, jest na tyle duży i spełnia swoje funkcje na tyle dobrze, że właściwie nie ma powodu, dla którego internauci mieliby zmieniać go na coś innego.
Wydaje się więc, że zwolnienie tempa przyrostu liczby użytkowników najpopularniejszego serwisu społecznościowego świata nie powinno spędzać snu z powiek Markowi Zuckerbergowi. Nawet, jeśli w kilku kluczowych krajach faktyczna liczba użytkowników spada.


