Na Facebooku pojawiła się nowa gra "Malwersi". Jej celem jest osiągnięcie statusu najbogatszego człowieka w kraju. Aby to osiągnąć, trzeba niejednokrotnie złamać prawo. Partnerem takiej praktyki może być tajemniczy Padre Direktore lub Jan Paliskręt. Dziecko może pobawić się w hodowanie marihuany, przekupywanie policjanta, zarabiać na sprzedaży alkoholu nieletnim. Wszystko to bez żadnych oznaczeń odnośnie minimalnego wieku gracza.
O sprawie poinformował Marcin Drews, publicysta, znawca branży gier w serwisie Antyweb.com. Choć "Malwersi" nie są nowinką, do tej pory nie byli dostępni na Facebooku. Twórcy piszą, że nie jest to kolejna gra z rycerzami i smokami. Gracz może pracować uczciwie, robić mniejsze i większe przekręty, inwestować na giełdzie, imprezować z wpływowymi ludźmi, uczestniczyć w szkoleniach. Im wyższy poziom doświadczenia, tym dalej idące przestępstwa są do dyspozycji. Celem jest zdobycie bogactwa.
Podobieństwo przypadkowe
W grze możemy spotkać takie osobistości jak Padre Direktore (do złudzenia przypominający o. Tadeusza Rydzyka), Jerzy Dzban (awatar nasuwa na myśl naczelnego tygodnika "Nie"), Prezes Damczesław (awatar przypomina innego, znanego z polskiej polityki "prezesa"). Oczywiście twórcy zastrzegają, że postacie z gry są jak najbardziej fikcyjne, a jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób jest przypadkowe. W grze można wstąpić także do partii politycznej - "LSD", "Platforma Wiertnicza", "Prezio i Spółka". Praktyki, jakich może dopuścić się gracz są różne. Hodowanie marihuany, korumpowanie policjanta, nagrywanie posłów, kradzieże, "prywatyzacja orzełka", pisanie donosów, sprzedawanie nieletnim alkoholu. W miarę postępów w grze przekręty stają się coraz bardziej wyrafinowane i ryzykowne. Wszystko okraszone jest niezbyt wyszukanym, szeroko rozumianym "ulicznym" slangiem.
Czy gra jest udana? To pozostaje kwestią gustu. Oferuje ona taką a nie inną fabułę, nikt dorosłemu człowiekowi nie może zabronić, aby właśnie w ten sposób spędzał wolny czas. Tytuł istnieje już od kilkunastu miesięcy, lecz dopiero wszedł na Facebooka stając się jedną z tamtejszych gier społecznościowych. Problem w tym, że autorzy nie zadali sobie trudu by określić wymagania wiekowe w grze, bo nie mają takiego obowiązku. Może w nią zagrać każdy, nawet dziecko. Tym bardziej, że jak zaznacza Marcin Drews, ok. 40 proc. facebookowych graczy to dzieci w wieku poniżej 14 lat. Gry przeglądarkowe są darmowe, płaci się najczęściej za specjalne przywileje czy udogodnienia. Dla dziecka jak znalazł. Lecz paleta gier do wyboru nie oferuje już tylko prowadzenia farmy, lub czegoś na kształt "Simsów", a rodzice muszą mieć się tym bardziej na baczności i sprawdzać, co przy takiej dostępności internetu porabiają ich pociechy.
Rating
PEGI to europejski system klasyfikacji gier komputerowych. Opracowany w 2003 roku przez producentów gier używany jest już w 32 krajach. Od 2009 roku funkcjonuje w Polsce jako jedyny oficjalny rating gier. Eksperci przygotowali dla PEGI kryteria oceny, według których klasyfikują daną grę ze względu na wiek gracza oraz rodzaj treści zawartych w grach.
System PEGI jest dobrowolny i żaden twórca gier nie ma obowiązku go stosować. Jak tłumaczy w rozmowie z naTemat dr Dominika Urbańska-Galanciak ze Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów Oprogramowania Rozrywkowego, zasiadająca w PEGI Board, inicjatywa utworzenia takiego ratingu wyszła od samych producentów. Obejmuje tylko "gry pudełkowe" oraz obecnie gry w dystrybucji cyfrowej. Przystąpienie do niego jest w interesie producenta, choć są kraje, które legislacyjnie sugerują stosowanie odpowiednich oznaczeń gier.
Dowolność
– PEGI powstało w 2003 roku. Wtedy nie cieszyły się popularnością różnego rodzaju gry przeglądarkowe czy społecznościowe. Można powiedzieć, że dziesięć lat temu był zupełnie inny świat medialny – mówi dr Dominika Urbańska-Galanciak. W przypadku gier społecznościowych czy przeglądarkowych, należy uznać, że jeśli dana gra nie kłóci się z regulaminem Facebooka, może w nim spokojnie funkcjonować.
Tej sytuacji próbują zaradzić sami twórcy gier oraz PEGI. Interactive Software Federation of Europe planuje utworzenie ratingu gier, który obejmowałby także szeroko rozumiane gry społecznościowe czy aplikacje. Jak zaznacza dr Dominika Urbańska-Galanciak, sprawa jest jednak dość skomplikowana. Mimo wsparcia lokalnych stowarzyszeń i dużych firm potrzeba przede wszystkim woli wszystkich producentów i wydawców, nawet tych, którzy wydają niszowe tytuły.
Niewykluczone, że rating dla gier przeglądarkowych i aplikacji powstanie już w 2013 roku, choć nie można go określić mianem globalnego rozwiązania. Prawdopodobnie będzie obejmował kraje UE, USA, Kanadę, być może Brazylię i Australię. A zapotrzebowanie na oznaczenia jest spore, co pokazują wyniki badań konsumenckich. 66% badanych Europejczyków twierdzi, że gry na portalach społecznościowych oraz aplikacje mobilne powinny mieć oznaczenia wieku i treści. Dr Dominika Urbańska- Galanciak uważa, że rating powinien utrzymać charakter samoregulacji, a producentom gier zależy na właściwym informowaniu konsumentów o treściach występujących w oferowanych im grach.
Przeglądarkowy PESEL
Co, jeśli dziecko zacznie grać w gry dla dorosłych? Jak ocenia ekspertka, jest to przede wszystkim odpowiedzialność rodziców. To oni mają prawo decydować, w jakie gry dziecko gra i jak spędza wolny czas. Producenci gier stosujący oznaczenia postępują zgodnie z kodeksem etyki branżowej informując rodziców, nabywców i graczy czego mogą się w danej grze spodziewać. W przypadku system PEGI warto także podkreślić, że każdy konsument ma prawo do uzyskania wyjaśnień odnośnie ratingu lub złożenia reklamacji, jeśli się nie zgadza z oceną. Przedstawiciele "Malwersów" wciąż nie odpisali na maila od naTemat.
W internecie znaleźć można rozmaite treści. Jest to medium przeznaczone dla szerokiego grona odbiorców, nie tylko dla dzieci. – Nie chciałabym włączać przeglądarki i wpisywać swojego nr PESEL, zanim skorzystam z internetu – żartuje dr Urbańska-Galanciak. Nie uważam też, że w odniesieniu do internetu należy stosować jakiekolwiek ograniczenia czy rozwiązania legislacyjne. Ekspertka przypomina, że w 2007 roku poseł Tadeusz Cymański (dziś Solidarna Polska) złożył projekt ustawy, odnośnie klasyfikacji treści medialnych. Istniało wówczas ryzyko popadnięcia w kolejną skrajność, bo chcąc realizować proponowane rozwiązania prawne internet musiałby działać wyłącznie w nocy, ze względu na obecność w nim treści dla dorosłych.
Nie ma na razie skutecznych narzędzi do weryfikacji wieku użytkownika sieci, dlatego rodzice powinni zwracać uwagę na to, co ich dzieci robią w wirtualnym świecie czy portalach społecznościowych. I nie chodzi tu o jakąkolwiek formę kontroli, lecz zainteresowanie, rozmowę oraz wspólnie spędzany czas, bo to wciąż najlepszy sposób na to, by zobaczyć, w co grają nasze dzieci.
Oczywiście, dorośli mają prawo do swoich rozrywek, a pełna ironii i sarkazmu parodia polskiego życia politycznego może być (choć nie musi) odtrutką na otaczającą nas rzeczywistość. Pytanie jednak, czy taki produkt, mimo braku oznaczeń PEGI w grach społecznościowych, nie powinien być wyraźnie opisany jako tytuł dla osób dorosłych, które są w stanie wychwycić drugie dno i nie potraktują gry jako instruktażu?
I kolejna sprawa. Czy sposób wyśmiewania politycznej patologii polegający na… tworzeniu podobnej patologii w wirtualnym świecie, to aby na pewno dobry pomysł? Analogicznie moglibyśmy zacząć piętnować pedofilię, tworząc symulator gwałcenia dzieci… CZYTAJ WIĘCEJ