Monika Jaruzelska opowiedziała Monice Olejnik o swojej nowej książce "Towarzyszka panienka". Tłumaczyła, że nie ma zamiaru w żaden sposób wybielać ojca, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, lecz opisać tamte czasy z perspektywy swojej rodziny. – O stanie wojennym dowiedziałam się w niedzielę rano, tak jak większość Polaków – mówiła.
W "Kropce nad i" Monika Jaruzelska tłumaczyła, że jej rodzina znalazła się w ważnym momencie historycznym, a ona sama próbuje w swojej książce opisać, jak to wyglądało "od środka". – To książka, która szerzej pokazuje całe środowisko. Nie ma tam próby wybielania ojca, czy gloryfikacji jego uzasadnień politycznych – mówiła dziennikarka.
Opowiedziała, że w młodości nie rozmawiała z ojcem o polityce. Poważniejsze rozmowy zdarzały się "w bardziej dorosłym czasie". – O stanie wojennym dowiedziałam się w niedzielę rano, tak jak większość Polaków – mówiła Monika Jaruzelska.
Zapytana, czy nazwisko było dla niej błogosławieństwem, czy przekleństwem, stwierdziła, że nie da się na to jednoznacznie odpowiedzieć. – Dostałam z tego powodu tyle samo kopniaków, co kuponów. W dzisiejszych czasach nazwisko pewne drzwi otwiera, inne zamyka. Lecz byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że miałam gorzej niż inni – komentowała Monika Jaruzelska. Wspomniała też, że miała już dwie propozycje, by zająć się czynną polityką, ale jak na razie odmówiła. Gen. Jaruzelski również nie byłby skory do namawiania córki, by zaczęła polityczną karierę.
Stwierdziła też, że Polacy muszą się kłócić i zgody w tej kwestii nie będzie. Opowiedziała o sytuacji sprzed kilku lat, gdy gen. Jaruzelski został zaproszony do programu telewizyjnego. Na widowni znaleźli się niektórzy członkowie rodzin górników z kopalni "Wujek", których stan wojenny kosztował życie. Opowiedziała, że niewiele brakowało, by doszło wtedy między nimi a jej ojcem do historycznego pojednania, lecz "niedoszły premier z Krakowa Jan Rokita udaremnił próbę tych rozmów, które zmierzały do tego, by podać sobie dłoń". W jej przekonaniu błędnym jest twierdzenie, że historia oceni stan wojenny. – Historycy to ludzie o określonym światopoglądzie, zawsze będą się różnić – mówiła.
Zapytana, czy byłaby w stanie teraz stanowczo postawić się ojcu, odrzekła, że to byłoby nie fair wobec niego, gdyż nie zrobiła tego, gdy gen. Jaruzelski był najsilniejszy. Odniosła się też do książki Danuty Wałęsy, która postawiła męża Lecha w niezbyt korzystnym świetle. – Gdyby moja mama zdecydowała się napisać taką książkę, byłaby bardziej lojalna w stosunku do ojca – mówiła Monika Jaruzelska. Stwierdziła też, że Danuta Wałęsa nie przekroczyła pewnych granic w samej książce, lecz dopiero w późniejszych wywiadach. – To mi się wydało nie fair – stwierdziła.
Opowiedziała też, że poznała Marię Kaczyńską i bardzo wzruszyła ją postawa byłej pierwszej damy. – Przy drugim spotkaniu wzięła moją dłoń w swoje i powiedziała, że często o mnie myślała i o tym, że musiało mi być ciężko. To był bardzo ludzki gest – mówiła Monika Jaruzelska. Dodała, że w tym czasie równolegle Jarosław Kaczyński nawoływał, by odebrać jej ojcu emeryturę.
Przebywając w towarzystwie ojca poznała też innych dyktatorów, choć wtedy nie do końca zdawała sobie sprawę, że są odpowiedzialni za zbrodnie. – Prywatnie robili całkiem inne wrażenie. Kim Ir Sen to był uśmiechnięty ciepły pan, z uśmiechem Buddy. Kadafi w paradnych szatach, jego zachowanie przypominało operowe – opowiadała.