
Głosówki można wysyłać przy pomocy Messengera, WhatsAppa, Discorda i innych komunikatorów internetowych. Nagrywa się je banalnie i szybko: wystarczy przytrzymać przycisk i gadać. To kompromis pomiędzy rozmową telefoniczną a zwykłą wiadomością lub smsem.
Głosówki to jedna najnowszych form komunikacji. Nie wszyscy jednak za nimi przepadają
Często to idealne wyjście, gdy chcemy przekazać coś, co wymaga dłuższego tłumaczenia, ale nie chcemy komuś zajmować czasu dzwonieniem. Najlepiej się to sprawdza w przypadku grupowych czatów. Niektórzy jednak tego nadużywają i albo nagrywają kilkuminutową głosówkę, którą można było zawrzeć w jednym zdaniu, albo... głównie tak się komunikują.
Po drugiej stronie barykady są osoby, które tego nie znoszą, chociaż jest to często wygodniejsze niż odczytywanie ściany tekstu (nie każdy umie ładnie i zwięźle pisać) lub poświęcanie czasu i energii na normalną rozmowę, bo można odsłuchać sobie tego, kiedy się chce i gdzie się chce (niemal, bo nie zawsze mamy ze sobą słuchawki).
I to wcale nie jest zmyślony problem lub coś, co dotyczy paru osób na świecie (zresztą powstają już o tym memy). Poniższy post na X ma prawie 200 komentarzy. Wiele dość wulgarnych, co tylko świadczy o tym, jakie emocje wywołują głosówki. Co ludzie pisali?
Wiele osób zgodziło się z autorem posta:
Inni wręcz przeciwnie i nie przebierali w słowach:
Są też osoby pośrodku:
Jak to zwykle w życiu bywa: potrzebny jest umiar i zrozumienie drugiego człowieka. Trudno to wszystko podsumować nie brzmiąc banalnie, ale wydaje się, że to wszystko wynika nomen omen z braku komunikacji.
"Głosówkowicze" mogą nie zdawać sobie sprawy, że ich odbiorcy nie zawsze mogą lub chcą odsłuchać kilku wiadomości i woleliby przeczytać to w formie tekstu. To prawda, wymaga to większego wysiłku, ale w ten sposób okazujemy też szacunek drugiej osobie. Szczególnie wtedy, gdy ktoś czeka na jakąś konkretną lub ważną odpowiedź, a dostaje głosówkę.
Z kolei odbiorcy mogą nie rozumieć, że sytuacja czasem wymaga przedstawienia czegoś "na gorąco", słowo pisane nie zawsze oddaje prawdziwe emocje (trudno też czasem wyczuć ironię lub sarkazm) lub mają do czynienia np. z introwertykami, którym lepiej wychodzi taka bierna rozmowa niż dzwonienie. Powyższa dyskusja może więc wielu osobom otworzyć oczy.
Zobacz także