Węgierscy neonaziści "uczcili pamięć ofair syjonizmu i bolszewizmu"...
Węgierscy neonaziści "uczcili pamięć ofair syjonizmu i bolszewizmu"... Fot. YouTube.com/telegraphtv
Reklama.
Węgry to dziś prawdziwy raj na ziemi dla neonazistów, a Budapeszt można z całą stanowczością nazywać już europejską stolicą ksenofobii i antysemityzmu. Szczególnie po sobotnich wydarzeniach znad Balatonu, gdzie ulicami węgierskiej stolicy przemaszerowała wielka grupa sympatyków osławionego ugrupowania Jobbik. Węgierscy neonaziści postanowili bowiem uczcić wielką demonstracją "ofiary syjonizmu i bolszewizmu". Choć coraz częstsze ksenofobiczne inicjatywy Węgrów nikogo w Europie powoli już nie dziwią, sobotnie wydarzenia przykuły uwagę zachodnich mediów głównie ze względu na specyficzne zestawienie syjonistów z bolszewikami.
Zdaniem licznie zebranych w Budapeszcie sympatyków partii Jobbik, dziś Żydzi są bowiem dla węgierskiej państwowości równie wielkim zagrożeniem, co niegdyś bolszewizm. Węgierska skrajna prawica przekonuje bowiem, że wpływowi ludzie pochodzenia żydowskiego spiskują w celu wykupienia ich kraju. - Nasz kraj został podporządkowany syjonizmowi, stał się celem kolonizacji, podczas gdy my możemy pełnić tylko rolę dodatków - stwierdził Marton Gyongyosi.
- Kiedy mówimy o podobieństwach między komunizmem i nazizmem, zapominamy o podobieństwach między komunizmem i syjonizmem - przekonywał tymczasem przewodniczący Jobbiku, Gabor Vona. - Węgierscy Żydzi powinni przeprosić nasz naród za morderstwa popełnione przez komunistyczny rząd Matyasa Rakosiego - dodał węgierski polityk.
Sobotnia demonstracja w Budapeszcie jest dla środowisk żydowskich szczególnie niepokojąca, gdyż już w niedzielę w stolicy Węgier rozpoczyna się tegoroczny Światowy Kongres Żydów. Żydzi specjalnie w tym roku zdecydowali się zorganizować to wydarzenie na Węgrzech i wyjątkowo przenieść je z Jerozolimy. W ten sposób społeczność żydowska z całego świata chce bowiem pomóc swoim węgierskim braciom, którzy z roku na rok żyją w coraz większym zagrożeniu, ponieważ prawicowy rząd Viktora Orbana przymyka oko na agresję zwolenników neonazizmu.