"To będzie największy literacki skandal roku, może nawet dekady" – zapowiada "Newsweek". Rita Gombrowicz postanowiła bowiem ujawnić prywatne dzienniki pisarza, które ukrywała przez 40 lat. Pokazują one "mroczne oblicze Gombrowicza" i zdradzają wiele intymnych szczegółów prywatnego życia autora "Ferdydurke".
– To było okropne – żyć przez ponad 40 lat z tajemnicą. Nikt nie wiedział o „Kronosie” – nie mówiłam o tym ani przyjaciołom, ani najbliższym. Tekst był cały czas schowany w torbie pod łóżkiem, tak, żeby nikt go nie odkrył. Przez tyle lat z nim spałam. To było jak sekretny nałóg, który ukrywamy przed wszystkimi: prywatnie jesteśmy kimś, a przed ludźmi podajemy się za kogoś innego. A teraz pozbywam się wielkiego ciężaru: ten sekret już nie należy do mnie, już nie jestem za niego odpowiedzialna – zdradza w wywiadzie dla "Newsweeka" Rita Gombrowicz.
"Kronos", o którym mówi wdowa, to sekretny, prywatny dziennik pisarza. Gombrowicz prowadził go od początku lat 50. aż do samej śmierci, choć część wpisów pochodzi jeszcze sprzed wojny. Jednocześnie pisał "Dziennik", w którego wstępie wspomina, że ma jeszcze "coś w zapasie", ale woli tego nie ujawniać, bo nie chce narażać się na kłopoty. Tym "czymś w zapasie" jest właśnie "Kronos", w którym Gombrowicz każdy rok podsumowuje w czterech kategoriach: finanse, literatura, zdrowie i erotyka.
Jak podkreśla "Newsweek", z początku jednak znaleźć tam można głównie seks. Jeden z wpisów: "Przyjaciółka Jadźki. 2 kurwy z Mokotowskiej, C. z Zodiaku. 9 kurew. Tancerka z Wilna. Przyjaciółka Brezów i Boya. Kurwa z tryprem. Dziewica. Poza tym: C. z Pragi, Franek, dz. w kinie, bodaj Narbuttówna. I ta z nogami w pantoflach gumiennych".
– "Kronos" to było jego życie, jego pamięć. Nie chodziło mu o to, co się stanie z tym tekstem po jego śmierci. "Kronos" był dla niego. Witold chciał wiedzieć, kim jest naprawdę. I jakie naprawdę było jego życie – wyjaśnia w rozmowie z "Newsweekiem" Rita Gombrowicz.
Oczywiście, dziennik trzeba było odszyfrować, ale to udało się już 41 lat temu. Jak zdradza wdowa, o jego istnieniu dowiedziała się w 1966 roku. Pisarz powiedział jej wówczas, że "czasem notuje sprawy prywatne", a Rita Gombrowicz więcej nie pytała, bo nie wtrącała się do jego pracy. Po śmierci pisarza zabrała ze sobą całe archiwum do Mediolanu, również "Kronosa", który został zdeponowany w banku. Wcześniej jednak zrobiła kopię, szybko przetłumaczoną przez Marię Paczowską, przyjaciółkę małżeństwa.
– Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Już choćby dlatego, że w Polsce był komunizm, a opublikowanie "Kronosu", pełnego intymnych detali, oznaczało "spalenie" Witolda – wyznaje w tygodniku Rita Gombrowicz, która przyznaje, że początkowo nie miała ochoty publikować zapisków męża. Jej zdaniem "Kronos" był zbyt obnażający prywatność zmarłego męża. Rita Gombrowicz rozważała opuszczenie niektórych fragmentów, ale ostatecznie z tego zrezygnowała. – Za bardzo przypomina zwyczaje komunistycznej cenzury – stwierdza.
Teraz wdowa ujawnia tajemnice swojego męża. Ciemne oblicze Witolda Gombrowicza, bez cenzury, na 450 stronach "Kronosa", będzie można poznać już 23 maja – wtedy książka pojawi się w księgarniach. Dziennik ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Rita Gombrowicz będzie zaś dzisiaj – 6 maja – gościem Tomasza Lisa w TVP2.