Jedni do pracy muszą przyjść z własnym komputerem. Innych szef wysyła za granicę, ale nie płaci za wizę. Jeszcze inni, jak fotoreporter z KPRM muszą odejść z etatów, a zastępuje się ich osobami na samozatrudnieniu. Pracodawcy coraz więcej kosztów pracy przerzucają na pracowników, a ci, w obawie że inaczej stracą pracę, pokornie to przyjmują.
– Skala różnych nieprawidłowości w firmach jest coraz większa. Pracownik ma coraz mniej uprawnień, a szefowie bezwzględnie to wykorzystują. To, co kiedyś nazywaliśmy patologiami, w dzisiejszych czasach staje się normą – mówi Piotr Szumlewicz, doradca i ekspert Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Jego zdaniem pracodawcy coraz więcej kosztów przerzucają na pracowników, a powstające w ten sposób nadużycia dla wielu są dotkliwe do tego stopnia, że stają się kolejnym argumentem, by wyjechać za granicę.
Ukradli? Zapłać
"Kelnerki w moim wieku noszą po pięć, sześć, litrowych kufli z piwem na raz, z parteru na drugie piętro, z drugiego piętra na parter. I tak w kółko. A jak któryś kelner stłucze talerz czy kieliszek, to musi za niego zapłacić" – tak pracę w jednej z popularnych warszawskich restauracji opisała Sandra, autorka listu, który w weekend majowy rozgrzał naTemat. Wykorzystywanie pracownika było jednym z argumentów, które skłoniły ją do wyjazdu do Londynu.
Szybko okazało się, że sytuacja z restauracji nie jest odosobniona. Dziś podobny list opublikował serwis gazeta.pl. Autorka, która kiedyś pracowała w hotelu, opisuje warunki pracy recepcjonistek i pokojowych. Według jej relacji to personel odpowiada finansowo za każdy ręcznik czy szlafrok skradziony z hotelu.
Jak wynika z listu, zdarzały się miesiące, w których pracownicy opisywanego hotelu musieli pokrywać straty sięgające nawet ponad połowy miesięcznego wynagrodzenia (które nie było oczywiście wysokie).
Chcesz komputer? Zapłać
Jak przekonuje Jan Guz, bloger naTemat i przewodniczący OPZZ, takie przypadki zdarzają się w Polsce nagminnie. – Do naszych prawników często zgłaszają się pracownicy, na których pracodawca przerzucił koszty wykonywanej przez niego pracy – zapewnia.
Wśród wymienianych przez niego przypadków znajdują się choćby podróże służbowe. – Wysyłając pracownika za granicę szef na przykład nie płaci mu diety. Albo nakazuje samodzielnie zapłacić za wizę. Z wieloma nieprawidłowościami muszą borykać się na przykład kierowcy TIRów, od których pracodawcy wymagają wykupienia ubezpieczeń podróżnych – mówi.
Lista jest jednak o wiele dłuższa i dotyczy niemal każdego zawodu. Pracownikom biurowym szefowie nakazują przynosić własne komputery. Handlowcom – jeździć osobistym samochodem. Niektórzy muszą sami zatroszczyć się o lampkę w pomieszczeniu, gdzie nie ma dostatecznej ilości światła. A inni zapłacić za produkty skradzione ze sklepu, w którym pracują.
– Często pracodawcy wymagają od pracowników także tego, by ci płacili za niezbędne do pracy szkolenia. Pracownicy na budowach muszą z kolei meldować się we własnej odzieży roboczej – wylicza Jan Guz.
Chcesz pracować? Zapłać
Niektóre firmy stosują jeszcze bardziej radykalne oszczędności. – Na przykład w umowie o pracę zobowiązują pracownika do zajmowania określonego stanowiska przez kilka lat. Pracownik, który zerwałby taką umowę, musiałby zapłacić absurdalną karę. Albo w innej firmie: pracownicy musieli podpisywać weksle – wylicza Jan Guz.
Piotr Szumlewicz dodaje do tego jeszcze jedną kategorię: – Pracodawcy coraz częściej zatrudniają na podstawie umów cywilno-prawnych lub sugerują pracownikom przejście na samozatrudnienie. Wtedy nie ponoszą kosztów związanych z utrzymaniem pracownika – mówi.
Tak zrobiła w ubiegłym roku Kancelaria Premiera. Zatrudniony w niej fotoreporter Grzegorz Rogiński, został zwolniony rok przed okresem ochronnym przed emeryturą. Zastąpił go nowy pracownik. Tym razem posiadający własną firmę.
Nie chcesz konfliktów? Zapłać
– Pracownik może nawet zarobić w takim układzie więcej. Ale nikt nie płaci mu za zwolnienia, urlopy – mówi i dodaje, że to nic dziwnego, skoro co czwarty pracodawca opóźnia wypłaty wynagrodzeń. Pracodawcy zalegają też z zapłatą składek do ZUS (w 2011 roku – 4,7 mld zł), więc wielu pracowników zatrudnionych na etatach i tak musi płacić za swoje leczenie.
Zdaniem związkowców sytuacja pogorszy się jeszcze, kiedy wejdą w życie nowe przepisy dotyczące organizacji roku pracy.
Własne argumenty w tej sprawie mają jednak też przedsiębiorcy. W dyskusjach dotyczących kosztów pracy przekonują, że dzięki takim rozwiązaniom, będą mogli zachować ciągłość pracy.
Pytanie, gdzie kończą się oszczędności, a zaczyna wykorzystywanie pracownika pozostaje otwarte.
Reklama.
[...]zdarza się, że pokojowa nie wychwyci czegoś na czas. [...] We wszystkich tych wypadkach to nieszczęsna pokojowa płaci za straty, i to według cennika narzuconego przez właściciela hotelu, czyli tak, jak gdyby była gościem, który miał kaprys, aby sobie nabyć dany przedmiot: 35 zł za malutki koniaczek z minibarku, 350 zł za szlafrok, itd. CZYTAJ WIĘCEJ
Piotr Duda
Przewodniczący Solidarności, wypowiedź dla "Puls HR"
One oznaczają dla pracownika pracę na rozkaz. Nigdy nie będzie wiadomo, ile się będzie pracować i ile się zarobi. Trzymając się kodeksowych norm, że pomiędzy zakończeniem i rozpoczęciem pracy musi być minimum 11 godz. i nieprzerwanie 35 godz. raz w tygodniu na odpoczynek, w 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym pracodawca będzie mógł zmusić swojego pracownika do pracy przez 12 godzin dziennie od poniedziałku do soboty nawet przez 28 tygodni, czyli ponad pół roku! CZYTAJ WIĘCEJ