
Według sondaży exit poll prawicowy lider partii AUR George Simion zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii, uzyskując przynajmniej 30 procent głosów. O drugie miejsce w dogrywce toczy się zacięta rywalizacja – zarówno burmistrz Bukaresztu Nicușor Dan, jak i centrowy polityk Crin Antonescu mają dobre wyniki.
George Simion, lider nacjonalistycznej partii AUR, uzyskał największe poparcie w pierwszej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii – wynika z jednego z sondaży exit poll, na który powołuje się agencja Reutera.
Powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii
W innym badaniu Simion również prowadzi, natomiast tuż za nim uplasowali się dwaj rywale: Crin Antonescu, kandydat wspierany przez obóz rządzący oraz proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicușor Dan.
Tak wygląda pierwszy sondaż exit poll:
George Simion – 33,1 proc.
Crin Antonescu – 22,9 proc.
Nicusor Dan – 20,9 proc.
Na czwartym miejscu znalazł się Victor Ponta z wynikiem 14,7 proc., a Elena Lasconi ma 4,4 proc.
A tak wygląda drugie badanie exit poll:
George Simion – 30 proc.
Crin Antonescu i Nicușor Dan zremisowali, mając 23 proc.
Wiktor Ponta – 15 proc.
Elena Lasconi – 4 proc.
Prawicowego polityka poparł też były premier z PiS. – Jeśli George Simion zostanie wybrany, wiem, że będzie stabilizującą siłą nie tylko dla Rumunii, ale też dla całej Unii Europejskiej – mówił w marcu w Bukareszcie Mateusz Morawiecki.
Wówczas były premier pojechał do Rumunii, aby wspierać w wyborach kandydata partii AUR. To ugrupowanie, podobnie jak PiS, należy do partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, któremu szefuje obecnie Morawiecki.
"Gratulacje dla George'a Simiona, wiceprzewodniczącego partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów za doskonały wynik w pierwszej turze wyborów prezydenckich! Życzę powodzenia w drugiej turze!" – napisał Morawiecki w niedzielę w serwisie X.
Simion jest następcą Călina Georgescu. Ten polityk został przez Sąd Konstytucyjny wykluczony z wyścigu prezydenckiego.
Wybory w Rumunii trzeba było powtórzyć
Przypomnijmy, że wybory prezydenckie w Rumunii musiały zostać powtórzone po decyzji Sąd Konstytucyjny, który unieważnił wyniki głosowania z 2024 roku. Orzeczenie zapadło po serii doniesień, które wskazywały na poważne uchybienia w przebiegu procesu wyborczego. W szczególności podnoszono zarzuty dotyczące braku przejrzystości, nieprawidłowości przy liczeniu głosów oraz niewystarczającej kontroli nad kampaniami kandydatów.
Szczególne kontrowersje wzbudziły podejrzenia o ingerencję zewnętrzną w kampanię wyborczą – w tym wpływy rosyjskie, które miały wspierać wspomnianego Georgescu.
Władze oraz instytucje odpowiedzialne za przeprowadzenie wyborów uznały, że skala problemów była na tyle poważna, iż mogła realnie zniekształcić wynik głosowania. W efekcie, by przywrócić zaufanie społeczne do procesu demokratycznego, zapadła decyzja o organizacji nowego głosowania.
