Strażnicy miejscy z Łodzi mają już dość nacisków przełożonych, którzy oczekują od nich wystawiania jak największej liczby mandatów. Dlatego skierowali do komendanta Dariusza Grzybowskiego specjalne pismo, zauważając, że strażnicy miejscy "mają pomagać, a nie tylko nakładać grzywny".
O notatce służbowej, którą otrzymał od podwładnych komendant Grzybowski, napisał "Express Ilustrowany". Strażnicy miejscy z Łodzi poskarżyli się w niej, że komenda wymaga od nich nakładania zbyt dużej liczby mandatów, a to rodzi niekiedy wręcz patologiczne sytuacje.
– Niektórzy strażnicy podczas podejmowania czynności zbyt rygorystycznie, surowo, a czasem wręcz bezdusznie stosują literę prawa, czego przykładem może być nie tak dawna sytuacja, kiedy to został skierowany wniosek do sądu przeciwko niepełnosprawnej kobiecie z dzieckiem z porażeniem mózgowym – zauważono w piśmie.
Strażnicy zwrócili też uwagę na to, że do tej pory nie wyposażono ich w mundury na zmianę. Przeszkadzają im również kary finansowe, jakie nakłada się na strażników miejskich w przypadku, gdy podczas patrolu uszkodzony zostanie radiowóz.
Komendant Grzybowski wyjaśnił "Expressowi Ilustrowanemu", że o sprawie mandatów rozmawiał już ze strażnikami z Oddziału Śródmieście. – Wskazałem na patologiczne zachowania niektórych funkcjonariuszy, np. polowanie na kierowców parkujących przed szpitalami. W budżecie miasta na 2013 r. zapisana jest kwota 10,5 mln zł dochodów z mandatów. Jednak mandat musi być traktowany jako narzędzie do osiągnięcia zamierzonego celu, np. poprawy stanu sanitarnego – oświadczył Grzybowski.