Rola autorytetu w społeczeństwie na przykładzie "Przedwiośnia" albo patriotyczne treści z noweli "Gloria Victis" i wiersza Baczyńskiego – z takimi tematami zmierzyli się maturzyści na tegorocznym egzaminie polskiego. "Pozornie różne, ale chodzi o to samo: o pochwałę przeszłości, kult pamięci. Czyli w sam raz dla omszałych starców i starych dewotek. Dlaczego nie tworzy się tematów, przy których polska młodzież mogłaby pokazać pazur i kły?" – dziwi się Dariusz Chętkowski, pisarz i polonista.
"Blamaż na całej linii, czyli nic nowego" – tak Dariusz Chętkowski, polonista z XXI Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa w Łodzi, na swoim blogu nazywa tegoroczną maturę języka polskiego.
Na kolanach w polskim piachu
To dlatego, że – jak twierdzi – uczniowie po raz kolejny zostali zmuszeni do "roztopienia się w pochwałach przeszłości", do "używania patriotycznego żargonu", "kochania wspomnień bardziej niż życia" i "padania na kolana w ten polski piach, w który nasączyło się tyle krwi i łez".
Czy tak rzeczywiście było? Matura z polskiego jak zwykle składała się z dwóch części: w pierwszej uczniowie odpowiadali na 14 pytań dotyczących tekstu popularnonaukowego Tomasza Rożka "Świat w 44 zerach", a w drugiej mieli do wyboru: zmierzyć się z tekstem "Przedwiośnia" i ustalić, jaką rolę w życiu społeczeństwa pisarz wyznaczył autorytetowi lub porównać refleksje na temat pamięci we fragmentach noweli Elizy Orzeszkowej "Gloria Victis" i w wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego "Mazowsze".
"Pozornie tematy są różne, ale chodzi w nich o to samo: o pochwałę przeszłości, kult pamięci, szacunek dla bohaterów, podziw dla patriotów. Tematy w sam raz dla omszałych starców i starych dewotek, a nie dla młodzieży. (…) By poradzić sobie z takimi zadaniami młodzież musi pisać wbrew sobie" – twierdzi Chętkowski, polonista znany z niekonwencjonalnych metod nauczania.
Uczniowie są zachwyceni
Jeśli popatrzeć na najnowszą historię tematów maturalnych, teza o dominującym motywie patriotyzmu rzeczywiście znajduje uzasadnienie. W ubiegłym roku pojawiły się "Dziady" Adama Mickiewicza, a dwa lata temu jego wiersz "Gdy tu mój trup". W sumie w ciągu ośmiu sesji maturalnych w latach 2005-2012 Mickiewicz występował cztery razy. Tylko dwukrotnie zdarzyło się, że tematy wypracowań dotyczyły utworów, które nie powstały w epoce romantyzmu.
Pytanie, czy te liczby naprawdę trzeba traktować jak zarzut? Jan Wróbel, dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie, mówi w rozmowie z naTemat, że szukanie w tematach maturalnych nadmiaru polskości i patriotyzmu jest przejawem "ciasnego umysłu".
– To jest absurdalny kierunek. Niedługo zaczniemy może wprowadzać tam parytety!?To jest przecież najlepsza literaturą, jaką stworzyliśmy. W Anglii na przykład nikomu nie przychodzi do głowy, by rezygnować z Szekspira – podkreśla.
Przekonuje też, że matura z polskiego w obecnej formie jest niepotrzebna, ale jeśli już musi być, to właśnie z takimi tematami. – Jeśli założenie jest takie, że to egzamin masowy, dla każdego, to trudno mi sobie wyobrazić, by było inaczej. Musi być przewidywalna, mało kreatywna. Uczniowie są tym zachwyceni, bo w związku z powtarzającymi się co roku motywami tematów wiedzą czego się spodziewać – dodaje.
Nauka konformizmu
Z kolei prof. Krzysztof Konarzewski, były dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, podpisuje się pod słowami Dariusza Chętkowskiego. Według niego problem tkwi nie tylko w tematyce, ale w całej filozofii egzaminu, która zmusza ucznia do stosowania patriotycznych, podniosłych frazesów.
– Te tematy nie wymagają myślenia. Wystarczy się domyślić, jaka była intencja autora pytania. W obu przypadkach z tegorocznej matury chodziło o to, by napisać o ofierze życia złożonej na ołtarzu ojczyzny. Nie ma tutaj miejsca na wątpliwości i trzeba koniecznie używać podniosłych słów. To niestety uczy konformizmu – mówi naTemat.
Wina nie leży jednak po stronie CKE, która przygotowuje i organizuje egzaminy maturalne. Problem tkwi w podstawie programowej. – W tej podstawie przewidziane jest siedem czy osiem utworów literackich, które bez przerwy powtarzają się na maturach. Nie ma żadnego powodu żeby oscylować tylko wobec kilku utworów o takiej romantycznej tematyce. Trzeba to zmienić, tak, by było więcej myślenia, a mniej martyrologii – podkreśla prof. Konarzewski.
Pozornie tematy są różne, ale chodzi w nich o to samo: o pochwałę przeszłości, kult pamięci, szacunek dla bohaterów, podziw dla patriotów. Tematy w sam raz dla omszałych starców i starych dewotek, a nie dla młodzieży.
Dariusz Chętkowski
polonista
Zamiast śmiać się z tej młodzieży pomyślmy raczej, kto i dlaczego funduje 19-latkom te bogobojne brednie. Kto każe im pisać o książkach, do których lgnie wyłącznie kurz, a każdy normalny człowiek omija je z daleka? Dlaczego nie tworzy się tematów, przy których polska młodzież mogłaby pokazać pazur i kły?