Udają, że jest świetnie, że wierzą w przyszłość, że widzą ją dla siebie w jasnych barwach. Udają, bo tak wypada, bo wszyscy oczekują od nich optymizmu. Ale naprawdę czują przede wszystkim niepewność. Przyznają się do niej w rozmowie ze mną. Dla młodych ludzi w Europie chwieje się świat, który budowali ich rodzice. Nie tylko zresztą w Polsce. Wysokie bezrobocie młodych jest paneuropejskie. To dlatego nie czuć w nich entuzjazmu do Unii Europejskiej. Jest to raczej ostrożne, życzliwe poparcie. Zastrzeżone sprzeciwem wobec szybkiego przyjęcia Euro, niechęcią wobec rozszerzania Unii o kolejne kraje, sceptyczną oceną europejskich elit, co do ich umiejętności poradzenia sobie z kryzysem.
Mateusz, Natalia, Jan, Dorota i Filip – jak się czujecie? Mówią o Was „stracone pokolenie”. 28% bezrobocia. Kryzys gospodarczy. Przyszłość Unii pod znakiem zapytania.
Dorota: Ja patrzę w przyszłość z optymizmem. Oczywiście obawiam się, czy znajdę jakąś pracę, ponieważ rynek pracy w tym momencie jest niepewny, ale staram się patrzeć na to z optymizmem i mam nadzieję, że jednak uda mi się coś ciekawego znaleźć.
Jesteś na piątym roku. Co mówią twoi rówieśnicy na studiach?
Nastroje są raczej niepewne.
A trzy lata wcześniej, na drugim roku? Co się mówi?
Natalia: Dominuje niepewność. Każdy stara się załapać jak najwięcej staży, kierunków studiów, żeby zapewnić sobie jakąkolwiek przyszłość, ale wciąż nie jest to nic pewnego.
Jan?
Widzę, że mnóstwo ludzi kończy studia i ma problemy ze znalezieniem pracy. Załatwiają sobie jednak tyle praktyk, że wierzą że im się uda.
Mateusz i Filip – jakimi przymiotnikami opisalibyście nastroje w Waszym otoczeniu?
Trudno powiedzieć, bo mało kto daje po sobie poznać, że jest jakoś wybitnie zestresowany.
Dlaczego nie pokazujecie po sobie? Czy to jest coś wstydliwego?
Dominuje jakaś ambicja. Taki właśnie „wyścig szczurów”. Nikt nie chce pokazać słabości. Może boi się negatywnych skutków w przyszłości. Dlatego jest taka udawana postawa pewności siebie i zaangażowania.
Myśleliście o wyjeździe za granicę?
Filip: Na stałe – nie, ale na jakiś czas – tak. Na rok-dwa, znaleźć pracę i wcześniej czy później wrócić do Polski. Potraktować to bardziej jako przygodę i doświadczenie niż karierę.
Mateusz: Gdybym wyjechał, też chciałbym wrócić do Polski. W Polsce jest mnóstwo pracy, którą trzeba wykonać. Jesteśmy w Unii Europejskiej i to jest OK. Ale na poważnie na arenie międzynarodowej dopiero zaczynamy działać. Kto ma to zrobić, jeśli nie my?
Jak oceniacie możliwości, które daje Wam otwarty rynek pracy w Unii?
Najpierw będziemy szukać możliwości w Polsce. Gdy się nie uda, będziemy myśleć o innych możliwościach.
Jan: Otwarty rynek pracy jest dla mnie jednym z większych plusów Unii Europejskiej. To skłania młodych, żeby wyjechać i robić karierę za granicą. Nawet nie mówię tu o jakiejś spektakularnej karierze, tylko po prostu żeby podjąć pracę, może ciekawszą, może lepiej płatną, może w lepszych warunkach, geograficznych, czy też kulturalnych.
Sandra pisała ostatnio w naTemat, że woli jechać do Anglii zmywać gary, niż pracować za marne pieniądze w Polsce. Oburza Was to?
Nie. Zachód oferuje nam lepsze stanowiska, lepsze płace, lepsze możliwości rozwoju, a nawet powrót wiąże się z tym, że mamy doświadczenie i będziemy lepiej widziani przez pracodawców. W Anglii można też nauczyć się języka. Poznać ludzi.
A ile osób tu naprawdę wierzy, że na Zachodzie, dzięki otwartemu rynkowi Unii, może zrobić prawdziwą karierę. Nie taką na zmywaku, ale w korporacji, w firmie prawniczej, gdziekolwiek dostać się na szczyt.
…..
Nikt? Dlaczego?
Polska jest źle widziana przez pracodawców na Zachodzie, jako ten taki kraj napływowej, taniej siły roboczej, który zabiera miejsce pracy też innym obywatelom tego kraju. Na pewno język jest barierą. Trzeba wiele szklanych sufitów przebić, by być choćby równoprawnym pracownikiem.
Powiedzieliście o jednolitym rynku. Jakie jeszcze zalety Unii widzicie dla siebie. Takie osobiste.
Erasmus. Poza tym jednolity rynek handlowy. Znam ludzi, którzy są w moim wieku, i którzy już w tej chwili mają swoją firmę i bez żadnych ceł i granic handlują ze Skandynawią. Poza tym żadne plusy bycia w Unii dla mnie nie przychodzą mi do głowy.
Dorota, a ty?
Otwarte granice. To, że mogę pojechać do innego kraju.
Janek, pamiętasz moment wejścia Polski do Unii Europejskiej? Zimny początek maja 2004.
W moim domu to było uznane za sukces Polski. Było spotkanie rodzinne, oglądaliśmy w telewizji. Dla moich rodziców to był wielki skok, że można bez problemu przejechać z Warszawy do Lizbony.
A dla Ciebie to nadal jest wielki skok? Po tych dziewięciu latach?
Trochę tak, ale może te korzyści nie są aż tak wielkie, jak wtedy zakładano. Że od razu Polska przeżyje wielki skok.
Ile dziś w twojej rodzinie i u ciebie zostało z tych wielkich nadziei, z tego entuzjazmu?
Myślę, że dużo, bo u mnie akurat w rodzinie dużo osób pracuje za granicą. Więc na pewno doceniamy możliwości, jakie daje Unia.
Natalia, wyobraź sobie kwestionariusz, w którym musisz napisać, czy jesteś Polką czy Europejką.
Jeśli mam tylko jedną możliwość, to najpierw jestem Polką, potem Europejką.
Co to znaczy „Europejką”?
Czuję się częścią Europy. Wiem, że mamy wspólne wartości. Razem budujemy federację.
Patrzysz na dzisiejszą Europę i jak odpowiadasz na pytanie: Moje wspólne wartości z Grekami to...
Zachód jest kolebką kultury, która promieniuje na resztę świata.
Mateusz?
Ja bardzo chciałbym powiedzieć, że czuję się Europejczykiem, ale za wcześnie jeszcze na to. Oczywiście, czuję się Europejczykiem, ale nie przede wszystkim. Unia Europejska jest po prostu międzynarodową organizacją. Bardzo fajnie by było za kilkadziesiąt lat powiedzieć, że jestem takim Europejczykiem w pełni, że podzielam wartości, mam te same ambicje, co inni Europejczycy z Zachodu i ze Wschodu. Ale to jeszcze nie teraz.
Dorota – czy Europa wydaje ci się wartością sentymentalną, czy twardą grą interesów?
My dopiero dążymy, żeby poczuć się wielką, europejską rodziną. W tym momencie każdy raczej patrzy na to, jak najwięcej od Unii Europejskiej dostać. To się nie zmieni dopóki różnice między wschodem a zachodem Unii będą tak duże.
Ile osób przy tym stole czuje się dziś tak jak w 2004 roku – trochę, że Europa jest rajem.
…..
Teraz dopiero widać, jak długi i ciężki jest proces integracji. Jak wiele pracy wymaga. Z tego bierze się rozczarowanie, nastroje, że lepiej wyjechać z Polski, bo tu nic się szybko nie zmieni.
Gdyby było możliwe, że Polska wchodzi do strefy Euro w styczniu 2014 roku, to kto przy tym stole byłby za?
Ja.
Jedna osoba. Ktoś jeszcze?
…..
Nikt więcej. Filip, dlaczego jesteś przeciwko?
To jeszcze nie jest czas na wejście do Euro. Nie wiem, czy w ogóle wspólna waluta jest dobrym pomysłem. Może takie urozmaicenie walutowe jakie było w Unii wcześniej było lepsze. Są plusy, są minusy. Nie wyrobiłem sobie jeszcze ostatecznej opinii.
Masz poczucie bycia odpowiednio informowanym?
Nie. Na pewno nie z mediów. Na pewno nie od polityków.
Jan i Mateusz. Kiedy będzie odpowiedni moment, żeby Polska weszła do Euro?
Myślę, że co najmniej pięć lat. Na razie nie za bardzo wiadomo, co z tą strefą Euro będzie. Ja jestem przekonany, że strefa Euro sobie poradzi w taki, czy inny sposób. Na pewno to się nie rozleci, bo to jest zbyt duży projekt, żeby pozwolić na to, żeby to się porozpadało. Potrzebna jest pewna stabilizacja, ludzie muszą wiedzieć, czego mogą się spodziewać po wejściu do Euro.
Natalia?
Wcześniej powinno się wyrównać poziomy życia w Polsce i na Zachodzie. Inaczej wprowadzenie Euro jeszcze je zwiększy. Powinniśmy poczekać 5-10 lat.
W jaki sposób dziś rozmawia się o Unii w Polsce?
Najczęściej o Unii słychać w kontekście negocjacji budżetowych, albo tak jak teraz, że Bruksela nam zabrała jakieś pieniądze. W sumie człowiek, który się na tym nie zna, może mieć wrażenie, że w sumie lepiej by było, jakbyśmy w tej Unii nie byli, bo ona nam albo szkodzi, albo coś narzuca. Albo Niemcy zabierają. A według mnie, w Unii codziennie się coś dzieje, co na nas wpływa. O tym się nie mówi.
Pytałem, co macie z Unii. Dlaczego nikt nie wymienił funduszy europejskich? Tak wiele za nie zbudowano.
Oczywiście, że tak. Faktycznie, to też jest duży plus. Aczkolwiek to ma drugie dno. Kto buduje te drogi w Polsce? Sprzedaje nam te nowe autobusy i sprzęt? Głównie zachodnie firmy. Polskie przedsiębiorstwa niekoniecznie zyskują na tym tyle, ile by mogły.
Często mówi się, że Polska jest za mało innowacyjna, że edukacja jest niedopasowana do biznesu. Co podczas Waszej nauki zauważyliście?
Janek: na studiach jest wiele nieprzydanych przedmiotów, za mało praktyki. Jesteśmy do tyłu. I to się nie zmienia.
Kto z Was wierzy, że polskie elity są zdolne na takie mocne pchnięcie Polski do przodu?
Cała scena polityczna sprowadza się do tego, żeby po prostu utrzymać władzę. Nasze elity polityczne są mocno zachowawcze. Nawet te, z którymi można było wiązać nadzieje na szybszy, głębszy rozwój. Brakuje w Polsce liderów, menadżerów, którzy mogliby wtłoczyć w ten kraj pewien powiew innowacji, przedsiębiorczości i jakiejś woli współpracy między ludźmi.
Przenieśmy pytanie na poziom europejski. W których liderach europejskich pokładacie nadzieję, że są w stanie rozwiązać kryzys na kontynencie?
Dorota: Przywódcy tych wielkich, europejskich państw, czyli właśnie Niemcy, Francja, Włochy, to są kraje, które być może pociągną teraz Unię Europejską. Niestety w Europie jest teraz jak w Polsce: małe piekiełko. Najpierw muszą znaleźć wspólny język, potem może uda się pociągnąć sprawy.
Filip, rozszerzenie Unii. Czy wspólnota powinna się powiększać?
Powinna się rozszerzyć o jeden kraj tylko, czyli o Chorwację. Ale to już załatwione. To jest kraj nam bliski kulturowo, cywilizacyjnie, katolicki. Jeśli chodzi o rozszerzanie Unii o inne państwa, to jestem przeciw. I z powodów gospodarczych i kulturowych.
Mateusz?
Uważam, że Unia powinna przyjąć Turcję.
Natalia?
Ja jestem przeciwko Turcji. Nie jest w Europie. To zbyt trudne. To za duży kraj. Wymagałby wielkich zmian w organizacji Unii. To byłby ogromny szok. Nie widzę też plusów. Same minusy.
Jan, jak liderzy Europy powinni twoim zdaniem rozkładać codziennie czas. Powiedzmy 10% to sytuacje kryzysowe, a reszta?
10% na codzienne gorące tematy, 60% na problemy swoich krajów i 30% na Unię.
Ta 1/3 na Unię jak powinna być podzielona?
Na walkę z kryzysem, na walkę z bezrobociem, potem na myślenie jak Europa powinna gonić Indie, Chiny, USA.
Dorota?
W głównej mierze zajęłabym się problemami, które są wewnątrz Unii, które musimy rozwiązać, czyli właśnie kryzys. Problemy, takie jak bezrobocie, czy starzenie się społeczeństw. Dużo, według mnie, należy też poświęcić czasu na problem rozwoju gospodarki unijnej, na zapewnieniu jej konkurencyjności. Natomiast, takie sprawy, jak właśnie poszerzanie Unii, odłożyć na później, ponieważ Unia w tym momencie nie jest na to jeszcze gotowa.
W jakim stopniu nasze polskie problemy, gospodarcze chociażby, jest w stanie rozwiązać Unia? A w jakim my musimy je rozwiązać sami?
Pół na pół, ponieważ jesteśmy teraz jednym, wielkim organizmem. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Oprócz tego, że oczywiście potrzebujemy pomocy z Brukseli, musimy także rozwiązać to na naszym własnym podwórku. Jeśli nasze elity nic z tym nie zrobią, nie możemy oczekiwać, że Unia te problemy rozwiąże.
Mateusz, wierzysz w Unię?
[śmiech] Bardzo ciekawe pytanie. Mocno ogólne. Ale, jeżeli chodzi o sam projekt europejski, to...
Nie, nie. Czy wierzysz w Unię?
Tak. Prosta odpowiedź.
Natalia?
Tak. Wierzę.
Janek?
Tak.
Dorota?
Tak, wierzę.
Filip?
Powiedzmy, że wierzę.
Powiedzmy, bo...?
... bo zależy w jakim kierunku pójdzie. Według mnie to powinno być coś na wzór unii gospodarczej, czyli federacji państw, gdzie najważniejsze są sprawy gospodarcze, a kwestie prawne, czy kulturowe leżą w gestii państw.
Pytanie do pozostałych osób. Jak głęboka integracja?
Unia jeszcze nie jest gotowa na jednego prezydenta, na jeden rząd. Europejczycy nie są gotowi.
Jan, czego potrzeba, żebyś znowu poczuł entuzjazm, wynikający z bycia w Unii Europejskiej?
Może takie jakby szybkie, ale bardzo mądre zakończenie tego kryzysu ekonomicznego. Jakiś taki bardzo dobry plan na przyszłość, żeby się już nie powtórzyło, żeby zmniejszyć to bezrobocie w Hiszpanii, w Portugalii. Tylko czy to jest możliwe tak zrobić to gwałtownie, żeby to wywarło wrażenie...
Natalia, gdyby Unia była złotą rybką i ty ją mogłabyś poprosić o jedną rzecz dla siebie... O co byś poprosiła?
Strasznie trudno jedną rzecz wybrać. Według mnie najważniejsze są możliwości, które może dać mi Unia w sensie rozwoju, edukacji, pracy i indywidualnego radzenia sobie z kryzysami.
Mateusz, a ty jesteś w stanie sformułować prośbę do złotej rybki unijnej? Możesz prosić nawet o worek euro.
Największe marzenie, to zasypanie różnic, nierówności społecznych. Jeżeli będę miał poczucie, że chłopak z blokowiska, z Woli, będzie w stanie osiągnąć to, co osoby ze szczytu społeczeństwa w Paryżu po prostu ciężką pracą. Że nie zacznie się obijać o szklane sufity w szkole, czy później, gdziekolwiek nie trafi. To by było coś, co bardzo chciałbym zobaczyć, co warto by było zobaczyć.
EUROPA CAFE: A CO TY SĄDZISZ O PRZYSZŁOŚCI UNII EUROPEJSKIEJ?
11 maja 2013 roku Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce organizuje debatę EUROPA CAFE. Dyskusja prowadzona będzie w niekonwencjonalnej formie, opartej na metodach partycypacyjnych, gdzie liczy się każdy głos i każda uwaga.
Zachęcamy czytelników serwisu internetowego naTemat.pl do uczestniczenia w debacie online.
Transmisja rozpocznie się punktualnie o godz. 10.00 na stronie głównej naTemat.pl
ZAPYTAJ KOMISARZA
Gościem specjalnym debaty EUROPA CAFE będzie Janusz Lewandowski - Komisarz UE ds. Programowania Finansowego i Budżetu, który wspólnie z jej uczestnikami będzie dyskutować na temat wyzwań, jakie stoją przez Polską, Unią Europejską i jej Obywatelami.
Czytelnicy naTemat.pl mają unikalną możliwość zadania pytania Komisarzowi Lewandowskiemu lub po prostu wyrażenia swojej opinii. Wybrane pytania, sugestie i wątpliwości zamieszczone w komentarzach pod tym artykułem, zostaną zadane w trakcie debaty EUROPA CAFE.