Władysław Kosiniak-Kamysz
Czy PSL mogłoby wejść w koalicję z PiS? Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl

– PSL nie poprze PiS. PSL jest w koalicji z partiami demokratycznymi. Jednogłośnie ją poparliśmy – mówi naTemat Krzysztof Klęczar, wojewoda małopolski. Niektórzy działacze PSL wręcz irytują się, gdy o to pytamy. Twierdzą, że nikt nie myśli o koalicji z PiS, a gdyby chcieli w nią wejść, to mogli zrobić to już dawno. – W tej kwestii jest jednomyślność – słyszymy. Sami jednak wzbudzili w Polakach wątpliwości, m.in. rozsyłając do swoich działaczy ankiety z pytaniami o współpracę z PiS.

REKLAMA

Ankieta PSL zaskoczyła wielu Polaków. "Czy jeśli PiS i Konfederacja złożyłyby propozycję PSL, by Stronnictwo utworzyło teraz z nimi rząd, w którym premierem zostałby Władysław Kosiniak-Kamysz, to czy PSL powinien taką propozycję przyjąć?" – brzmiało jedno z pytań. O sprawie zrobiło się głośno przed weekendem.

Wiadomo już, że ponad 70 proc. odpowiedzi była za współpracą PSL w ramach obecnej koalicji. Jednak sam pomysł postawienia takich pytań u wielu Polaków wzbudził niesmak. Już wcześniej krążyły pogłoski o tym, jak partia Kaczyńskiego kusi ludowców. Do tego w środę 10 czerwca, ma się odbyć głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska i wielu zastanawia się, jak postąpi PSL. A część polityków, jak Michał Kamiński, czy Marek Sawicki dość ostro przecież go oceniła.

Czy PSL może wejść z PiS w koalicję?

– Nie. PSL nie poprze PiS. PSL jest w koalicji z partiami demokratycznymi. Jednogłośnie ją poparliśmy. I również w Małopolsce, która jest tradycyjna, nie ma parcia na koalicję z PiS. Absolutnie tak to nie działa – ucina te spekulacje Krzysztof Klęczar, wojewoda małopolski, członek Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.

– Odkąd powstał PiS, bo PSL ma dłuższą historię, non stop, przy każdej okazji, wylewa się na nas wiadra pomyj, że zaraz uciekniemy do koalicji z PiS. A chwilowo, od 15 lat, tego nie zrobiliśmy. Wiele lat byliśmy w głębokiej opozycji. My naprawdę nie jesteśmy tacy łatwi, jak niektórym się wydaje – podkreśla w rozmowie z naTemat.

Po co była im więc ta ankieta? W PSL słyszymy, że nie widzą w niej nic złego.

– Fajnie, że ktoś z kierownictwa pyta działaczy o zdanie, a nie mówi: "Będzie tak i tak. I tyle". PSL to duża partia. Mówiąc szczerze, cieszę się, że takie ankiety są robione. Mam wrażenie, że trochę nie przyzwyczailiśmy się do tego, że w polskiej polityce decyzje konsultuje się z kimś więcej niż z liderami – mówi nam inny z polityków PSL.

Nie uważa też, by coś złego było w tym, że niektórzy w PSL otwarcie krytykowali Tuska.

– Jak się przegrywa, to ciężko tego nie krytykować. To oznacza, że wszyscy zauważyli oczywistą rzecz, że coś jest nie tak. Politycy PSL po prostu to zwerbalizowali. Jeżeli przez pół rok opowiadane było, że Karol Nawrocki jest człowiekiem znikąd, a Trzaskowski jest najlepszy, a potem wygrywa ten znikąd, to problem jest – mówi.

Ale, żeby z tej krytyki wyciągać wnioski, że w PSL mogą chcieć układać się z PiS? – To są dwie zupełnie inne rzeczy. Ja mam dużą wyobraźnię, ale ciężko mi sobie wyobrazić, żeby taka współpraca była teraz. To miałoby sens w 2023 roku. Naprawdę wpychanie PSL w objęcia PiS jest już trochę nieeleganckie – reaguje.

Takie wiadomości dostawali działacze PSL przed II turą

Gdy pytamy o nastroje w PSL, reakcje na dole są różne. Na wschodzie Polski słyszymy na przykład rozczarowanie działaniami PSL na górze. Jeden z działaczy opowiada, że część elektoratu PSL w drugiej turze głosowała na Karola Nawrockiego. I że kiedyś na zjazdy powiatowe przychodziło po kilkaset osób. A teraz może 50-70.

Ale przed drugą turą wyborów prezydenckich młodzi działacze PSL sami zachęcali do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Dostajemy kilka przykładowych wiadomości, jakie były rozsyłane do ludzi związanych z PSL w jednym z regionów wschodniej Polski:

"Trzaskowski = mniejsze zło, ale realna szansa na odbudowę normalności. Chodzi o normalność, nie ideologię. Chcę Polski, gdzie sądy działają, szkoły uczą, lekarze leczą, a prezydent nie jest memem".

Albo:

"Nie głosuję sercem. Głosuję rozumem. I rozum mówi mi jedno: dziś Trzaskowski to lepszy wybór dla przyszłości Polski – nie idealny, ale bardziej przewidywalny i bezpieczny".

I jeszcze takie wiadomości, w których wyraźnie wskazywano na Trzaskowskiego.

"Trzaskowski to jedyny kandydat, który daje nadzieję na budowanie porozumienia, a nie kopanie podziałów, z którym jesteśmy w stanie rozmawiać i wspólnie przyjmować rozwiązania dobre dla polskiej wsi i Polaków".

"To nie jest czas na eksperymenty, musimy wybrać tego, który daje największą stabilność i szanse na rozwój Polski".

– Myślę, że w całym kraju robią teraz dobre miny do złej gry, bo pewne sygnały, że coś jest nie tak, były już wcześniej. Jeśli ludzie na dole głosowali na kandydata z PiS, a nie na Trzaskowskiego, to skądś się to wzięło. Dla ludzi w powiatach nie jest ważne, kto rządzi, byle żyło im się dobrze – uważa lokalny działacz.

Dalsza część artykułu poniżej:

Czytaj także:

"Nasi działacze też są konserwatywni. Ale konserwatywni nie znaczy pisowscy"

Wojewoda małopolski tłumaczy nam te nastroje i ogólną sytuację, w jakiej jest PSL.

– Polska jest różna i nastroje w naszej formacji w różnych regionach kraju też są różne. Inaczej wygląda to na Pomorzu, na Pomorzu Zachodnim, czy w Wielkopolsce. A inaczej w Małopolsce, na Lubelszczyźnie, czy w woj. świętokrzyskim, które są konserwatywne i nasi działacze też są konserwatywni. Ale konserwatywni nie znaczy pisowscy. O tym trzeba pamiętać – podkreśla Krzysztof Klęczar.

Dodaje: – Natomiast nie ma też zgody na skręt w lewo.

W takich regionach, jak mówi, działaczom PSL w terenie było ciężko, gdy przez Polskę przetaczały się kwestie lekcji religii, czy światopoglądowe.

– My jesteśmy tradycyjni. Stąd nie wszyscy byli zachwyceni obecną formułą koalicji. Rafał Trzaskowski sam sobie po części przykleił łatkę tego, który ściągał krzyże w Warszawie. Duże miasta może tego nie czują. Jednak tu, w terenie, to rzecz święta. A zmiany dotyczące religii to zamach. Ale to nie jest wotum nieufności wobec kogokolwiek. To jest przywiązanie do tradycji chrześcijańskich i narodowych – mówi.

Jak mówi wojewoda, w tych regionach zdanie księdza proboszcza jest kluczowe również dla działaczy PSL: – To często ludzie zaangażowani w sprawy kościelne, członkowie rad parafialnych, osoby, które udzielają się w organizacjach katolickich. Dla nich kwestie światopoglądowe są nie do przyjęcia. Stąd zapewne głosy poparcia dla Karola Nawrockiego, gdyż narracja PiS o tym, "że aby być dobrym człowiekiem, katolikiem, ojcem, czy matką, trzeba głosować na PiS" zrobiła tu swoje.

– Oczywiście to nie jest prawda – zastrzega.

Nam jest bliżej do witosowego myślenia. Czyli w kwestiach wiary posłuchamy każdego wikarego. Natomiast w kwestiach polityki nie posłuchamy nawet biskupa. Brutalne wtrącanie się i mówienie, na kogo trzeba głosować jest dla nas nieakceptowalne, w terenie również.

Krzysztof Klęczar

wojewoda małopolski

Jeden z lokalnych działaczy PSL ze wschodniej Polski dodaje do tego obrazu: – Nasz elektorat jest bogoojczyźniany. Mimo że na wsi również mniej ludzi chodzi teraz do kościoła. Jednak na religię chodzi u nas 100 proc. dzieci, chyba że ktoś jest innego wyznania. Chrzest, komunia i bierzmowanie są obligatoryjne. Nieważne, czy co niedziela chodzisz do kościoła, ale one mają być. Do tego wszystko, co jest związane z LGBT i płcią, jest absolutnie nieakceptowalne.

Wojewoda z PSL: Nasi koalicjanci, zwłaszcza z Lewicy, muszą to zrozumieć

Jak mówi wojewoda, docierają do nich głosy niezadowolonych ludzi w rodzaju: "Co wy robicie?". Tłumaczy im wtedy, czym jest koalicja.

Dla nas pewne rzeczy są święte. I tak naprawdę to Kosiniak-Kamysz zatrzymał skręt w lewo, bardziej radykalny atak na lekcje religii, liberalizację aborcji, za co dostał po głowie od wielu środowisk. Trochę boli to, że środowiska bardziej lewicowe wylały na niego wiadra pomyj, a prawicowe nie powiedziały nawet "dziękuję". A powinny.

Krzysztof Klęczar

Wojewoda małopolski

– Dlatego, jeśli dalej będziemy tak robili, jak z końmi pod Morskim Okiem, z lekcjami religii, z krzyżami, to niestety, będzie się to odbijało na nas, bo Polska naprawdę jest tradycyjna. Stąd nieakceptowalny często ton Władysława Kosiniaka-Kamysza w obronie tych wartości. Nasi koalicjanci, zwłaszcza z Lewicy, muszą to zrozumieć. My tego nie robimy na złość. My tacy jesteśmy – podkreśla Krzysztof Klęczar.

Dodaje, że jego również często irytuje zachowanie hierarchów. – Ale na walce z religijnością Polaków nikt w Polsce przez najbliższe 50 lat nic nie zyska. Czy komuś się podoba, czy nie, tak po prostu jest – uważa.

Co przyniosą kolejne dni, zobaczymy. Przypomnijmy tylko na koniec – w 2023 roku kuszenie PSL przybierało już formy absurdu. – Nie ma to szans – powtarzali politycy PSL, ale jak głową w mur. PiS cały czas podkręcał narrację współpracy z ludowcami. – Powiem kolokwialnie: niech spadają na drzewo – mówił nam wtedy wiceprezes PSL Adam Jarubas. Tu pisaliśmy o tym więcej.

Czytaj także: