
Wybrzeże w Chorwacji trawią groźne pożary. Ewakuowani są turyści i mieszkańcy, wśród strażaków walczących z żywiołem są ranni. Tymczasem jeden z chorwackich dzienników pisze o mężczyznach z Polski, którzy pomagają gasić ogień.
Do godziny 13:30 w Urzędzie Miasta Omiš w dzielnicy Ribnjak przyjęto łącznie 80 osób, głównie obcokrajowców, w tym około 20 dzieci i kilka psów, które zostały ewakuowane z miejscowości Marušići, Mimice, Pisak i innych miejscowości z powodu pożarów, informuje chorwacki portal Index.hr.
Wśród nich są cztery Polki z pięciorgiem dzieci i psem. "Mówią nam, że ich mężowie zostali w Mimicach, aby pomóc właścicielowi bronić domu" – opisuje Index.hr w artykule zatytułowanym "Turyści z Polski wysłali swoje żony i dzieci do schroniska, a sami zostali, żeby ugasić pożar".
Portal podkreśla, że wielu innych mężczyzn zrobiło to samo, ponieważ schronisko jest w większości zajęte przez dzieci i kobiety. Ewakuowani są przewożeni do Urzędu Miasta drogą morską z plaż, udostępniono im łóżka, żywność i wodę, udzielana jest także pomoc medyczna.
– Mamy już kilka osób rannych, pacjentów z chorobami serca, astmatyków. Jest sporo drobnych oparzeń na ciele, ciała obce w oku oraz otwarte obrażenia, do których doszło podczas biegu na plażę. Pozostajemy tam do odwołania – powiedziała lekarka Pogotowia Ratunkowego w Omiš, Brankica Božinović. Jak podaje Index.hr, również dowódca jednej ze straży pożarnych doznał poparzeń połowy twarzy.
Pożary w Chorwacji. Ewakuowani są turyści i mieszkańcy
Pożary trawią nadmorski rejon Pisak i Marušić, miejscowości położone na wschód od miasta Omiš (około 40 km od Splitu). Ogień pojawił się w sobotni poranek w pobliskim lesie, przy którym znajdują się plaża, hotele i inne zabudowania. Od tego momentu rozprzestrzenił się na m.in. Mimice i okolice Omiša w Dalmacji.
Pożar dotarł do zabudowań – spłonęły domy i lokalna tłocznia oliwy, a część dachów została poważnie uszkodzona. Jak informuje dziennik "Večernji list", niektóre miejscowości zostały pozbawione prądu.
Na miejscu pracują jednostki straży pożarnej. Chorwackie media podają jednak, że sytuację pogarsza silny wiatr bora – nagły i bardzo porywisty, charakterystyczny dla tej części wybrzeża Adriatyku. Płomienie rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie, a strażacy walczą z żywiołem w ekstremalnie trudnych warunkach. W niektórych miejscach ratownicy nie mogą użyć samolotów gaśniczych właśnie ze względu na wiatr.
Z kolei wzdłuż drogi łączącej Omiš i Dubci trwa dramatyczna ewakuacja. Wielu turystów nie czeka na służby, tylko ucieka z zagrożonych terenów na własną rękę. Na drogach panuje chaos, inni są ewakuowani łodziami z plaż i przewożeni w bezpieczne miejsca. W pomoc zaangażował się m.in. lokalny Czerwony Krzyż.
Dziennik "Večernji list" opublikował zdjęcie, które ma przedstawiać domniemany dowód podpalenia: zapałki związane w pęczek, znalezione w okolicach ogniska pożaru. Jak podały chorwackie służby – ogień został "bez wątpienia podłożony", a sprawcy są poszukiwani.
