Pożąda go każda telewizja. Informacyjna TVN24, rozrywkowy Polsat, katolicka religia TV, niszowa TVP Kultura. Do jego poszukiwań wszystkie stacje zatrudniają całe rzesze analityków, którzy sprawdzają każde wahanie wskaźników oglądalności. Gdzie jest kamień filozoficzny polskiej telewizji?
Recepta na telewizję? Najszybsza odpowiedź to: seks i przemoc. Umiejętnie wykorzystane sprawiają, że słupki oglądalności stacji rosną wręcz wykładniczo. Andrzej Godlewski, wiceszef TVP1, podczas występu na TEDx Warsaw 2013 ostrzegał jednak, że nadużywanie tych elementów doprowadzi telewizję do upadku. W swojej prezentacji przedstawił wzór, który pokazuje, jak telewizja będzie się staczała, jeśli wydawcy kanałów ulegną temu trendowi. Widzów, którzy będą odbierać ten przekaz porównał do Uruk-Hai, bezmyślnych orków rodem z tolkienowskiego "Władcy Pierścieni", którzy im więcej dostaną "momentów" w mediach, tym więcej będą się ich domagać (podsumowanie wystąpienia publikują w najnowszym numerze "Nowe Media").
Godlewski opisał upadek telewizji we wzorach matematycznych. Wśród cyfr i liter nie znalazły się jednak takie, które opisują telewizję dobrą. Gdzie więc jest kamień filozoficzny polskich producentów?
Iloczyn sportu, informacji i talent show
Najwięcej o telewizji mogą nam powiedzieć słupki oglądalności. Wśród najchętniej oglądanych wydarzeń w polskich telewizjach znalazły się: wydanie "Faktów" TVN po pogrzebie Jana Pawła II, finał 13. edycji "Tańca z gwiazdami" i finał "Big Brothera" z czerwca 2001 roku.
W czołówce wiele jest też wydarzeń sportowych. Przoduje mecz otwarcia Euro 2012 rozegrany pomiędzy Polską a Grecją. Widziało go 15,5 mln widzów. Tylko o 800 tys. mniejszą widownię zebrał mecz Polska - Rosja. Podobnym zainteresowaniem cieszyły się sukcesy sportowe Adama Małysza. W 2002 roku, kiedy polski skoczek narciarski miał szansę na złoty medal na olimpiadzie w Salt Lake City finałową serię obejrzało 14,5 mln osób (Małysz wyskakał srebro).
Czy sport jest niezbędny dla popularnej stacji telewizyjnej? – Doskonale widać, że stacje zabijają się o transmisje kluczowych wydarzeń. To o czymś świadczy – mówi Agnieszka Morzy, medioznawczyni z UW. – Sport jest odpowiednikiem dawnych pojedynków, wojen, bo to one służyły potwierdzeniu tożsamości. Dziś to samo dzieje się poprzez uczestnictwo w działaniach sportowych. Oglądanie kultowych potyczek jest elementem świadomości narodowej – dodaje.
Medioznawczyni przekonuje, że nie jest to tylko nasza specjalność. – Każdy naród ma swój sport narodowy, tak jak Amerykanie SuperBowl – mówi.
Funkcja miłości widza
Zdaniem Ilony Łepkowskiej, scenarzystki seriali, które już kilkakrotnie były nagradzane Telekamerami – nagrodami publiczności, przepisem na sukces w telewizji jest po prostu zyskać miłość widzów. Jak to zrobić? Opowiadała po tym, jak jej "Barwy Szczęścia" zostały nagrodzone w 2012 roku:
To, że Łepkowska ma rację, pokazują słupki oglądalności. Od lat to właśnie seriale ciągną popołudniowe pasma. Największą oglądalność mają te momenty, które Godlewski oznaczył na swoim wykresie czarnym rombem. I tak "dramatyczną" śmierć Rysia z "Klanu" obejrzało 4,2 mln widzów, a odcinek "M jak Miłość", w którym ginęła Hanka Mostowiak – 8,4 mln widzów.
Aby jednak podtrzymać zainteresowanie publiczności, wcale nie potrzeba drastycznych scen. Pokazuje to przykład serialu "Ranczo", którego odcinek z 6 marca 2012 obejrzało 8,5 mln widzów.
W ostatnim czasie dużą widownię przyciągają seriale typu scripted docu (docu soap), w których wynajęci aktorzy - amatorzy odgrywają role zwyczajnych ludzi ze "zwyczajnymi" problemami (ostatnio jeden z moich znajomych dostał propozycję zagrania roli księdza, który pożycza bratu parafialne pieniądze na operację zmiany płci). Opierająca się na podobnych pomysłach "Ukryta Prawda" gromadzi przed telewizorami 2,56 mln widzów. "Dlaczego ja" – 2,3 mln widzów, a "Zdrady" – 2,11 mln widzów (dane za: press.pl).
Internet do kwadratu
Z punktu widzenia zarządzających telewizją, dobry kanał to taki, który przynosi zyski. Tutaj z pomocą przychodzi Marek Racławski, szef działu telewizyjnego Lowe Media.
– Najwięcej pieniędzy brutto przynosił w marcu i kwietniu program "Dzień dobry TVN". W ciągu dwóch miesięcy zarobił dla stacji 90 mln zł – mówi. Jak to się stało, skoro program nie jest emitowany w najlepszym czasie, nie ma też rekordowej oglądalności? – Na jego sukces pracuje to, że ukazuje się codziennie i jest długi, więc mieści wiele bloków reklamowych. "DD TVN" cieszy się dużą popularnością, jest dobrze sformatowany, więc przyciąga widownię – tłumaczy ekspert.
Według danych przytaczanych przez Racławskiego, zaraz za porannym pasmem TVN, plasuje się prognoza pogody w TVP 1, która zarobiła 85 mln zł. Na kolejnych miejscach są serial "Na Wspólnej" i talent show "X-Factor".
– W pierwszej dziesiątce najlepiej zarabiających programów, pięć formatów należy do TVN, jeden do TVP i cztery do Polsatu – mówi Racławski. – Znakiem czasu jest to, że w pierwszej dwunastce znalazły się aż trzy seriale typu docu soap. To ponętna ekonomicznie inwestycja. Ma dobrą oglądalność, a nie jest drogie w produkcji. To strzał w dziesiątkę na kryzysowy czas.
Czy to właśnie jest wzór na telewizję? Racławski zaprzecza. – Według mnie zmieni się sposób oglądania telewizji. Telewizor za jakieś dziesięć lat będzie służył za ekran, a widzowie będą w internecie wybierać swoje ulubione seriale, filmy, czy talent show – mówi.
Wszystko wskazuje więc na to, że wzór na telewizję zacznie się od dobrze znanych, bynajmniej nie matematycznych znaków.
Ci bohaterowie nie sa kryształowi, ale prawdziwi, osadzeni w życiu. Pokazują rzeczywiste sytuacje i problemy. Nie zawsze są takie słodkie i bajkowe, jak byśmy może chcieli, ale są rzeczywiście dość blisko prawdziwego życia. […] Staramy się nie robiąc rzeczy bardzo kontrowersyjnych obyczajowo, czy ostrych dramaturgicznie, pokazywać rzeczy nie proste w sposób, który zrozumie większość widzów. CZYTAJ WIĘCEJ