– Największy problem Platformy to nieprzytomna nagonka medialna. Żakowski nas nienawidzi, Smolar, Kolenda-Zaleska w dużym stopniu, Środa. Ja tego nie rozumiem – stwierdził odważnie poseł PO Stefan Niesiołowski. – Dziwię się, że człowiek z tytułem akademickim nie potrafi zastosować lepszej argumentacji niż Władysław Gomułka. Medialny entuzjazm wobec PO był, ale został zgaszony. Sami są sobie winni – odpowiada dziś Jacek Żakowski.
Stefan Niesiołowski w końcu znalazł winnego ostatnich kłopotów Platformy Obywatelskiej. Na antenie Polsat News przekonywał we wtorek, że to media nieprzytomnie atakują jego partię, czego wynikiem jest spadek społecznego poparcia. Podzielił je na dwie kategorie: nieżyczliwie neutralny jak Polsat czy "Gazeta Wyborcza" i absolutnie wroga cała reszta.
– Politycy PiS kłamią, że nie mają własnych mediów. Czy mam je wymienić? Telewizja Trwam, Radio Maryja, "Gazeta Polska", wszystkie te portale, "Niedziela", "Gość Niedzielny". Prawda jest taka, mediów Platformy nie ma. PiS kłamie, mówiąc, że TVN czy "Gazeta Wyborcza" to są media Platformy – stwierdził parlamentarzysta.
Kozioł ofiarny
Wypowiedź Niesiołowskiego można by pewnie potraktować jako kolejną z kategorii emocjonalnych i przesadzonych, gdyby nie fakt, że nie jest ona odosobniona. Oto bowiem prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, poszukując winowajców ostatniego chaosu komunikacyjnego, wypaliła, że to dziennikarze zawiedli, bo nie poinformowali mieszkańców o planowanych zmianach.
Komentatorzy szybko połączyli te dwie opinie i zgodnie ocenili, że Platforma ma swojego kozła ofiarnego. – Moment, w którym władza zaczyna zwalać wszystko na media, zazwyczaj wprowadza ją na równię pochyłą. Ile razy już to przerabialiśmy… – skomentował na Twitterze dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki.
Co na to inni parlamentarzyści PO? Przyznają, że partia znalazła się na celowniku, ale daleko im do wniosków Niesiołowskiego. – Oczywiście prawdą jest, że po słabszym zawsze się lepiej skacze, ale dla mnie to jest dosyć naturalne. Stefan wyraźnie przesadził mówiąc, że krytyka PO szkodzi demokracji. To za gruba armata – mówi naTemat Antoni Mężydło.
– To była jedna emocjonalna wypowiedź, która nie jest naszym stanowiskiem. Nikt nie ma zamiaru tłumić krytyki medialnej, która, jeśli uzasadniona, jest przecież bardzo potrzebna – dodaje Małgorzata Kidawa-Błońska.
Ulga dla PO?
O tym, że Platforma rzeczywiście zbiera ostatnio srogie medialne lanie, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Afery z ministrami Nowakiem i Muchą, wewnętrzne przepychanki z Gowinem w roli głównej, zła sytuacja gospodarcza, problemy z koalicjantem – tak można by wymieniać i wymieniać.
Ale czy to oznacza, że wcześniej PO miała w mediach taryfę ulgową? Bo na to wskazywałaby ta wręcz histeryczna reakcja Niesiołowskiego. Tak jakby chciał powiedzieć: spójrzcie: wcześniej nas kochali, teraz nienawidzą.
– No cóż, ciężko o krytykę wobec partii, która dobrze stoi w sondażach i nieźle sobie radzi na wszystkich polach – odpowiada poseł Mężydło. – Nie ma jednak mowy o żadnej konkretnej taryfie ulgowej dla PO.
Zaprzepaszczony entuzjazm Jacek Żakowski, ten, który rzekomo nienawidzi PO, sugeruje jednak co innego. Jego zdaniem rządzący po prostu rozczarowali część dziennikarzy.
– Rzeczywiście zrobiło się coś takiego, że sympatia do PO w mediach osłabła, a wcześniej niektórzy dziennikarze byli wobec tej partii entuzjastyczni. Tyle że posłowie Platformy powinni raczej zastanowić się nad źródłami krytyki, a nie mówić, że ktoś się kieruje nienawiścią – podkreśla w rozmowie z naTemat.
Żakowski twierdzi, że ten wygasający entuzjazm był uzasadniony. – Bo PO uwolniła Polskę od rządów Giertycha i Ziobry. Niestety został on zaprzepaszczony przez pasmo błędów. Po prostu nie da się już bronić Platformy – dodaje wyjaśniając, że przez ostatnie lata PO miała do zaoferowania coś pozytywnego dla każdego. A dziś? Sytuacja się odwróciła i ma dla każdego coś odpychającego.
Gdybym nienawidził Platformy nie chwaliłbym jej za posłanie sześciolatków do szkoły, nie ceniłbym odwagi ministra Rostowskiego w uzdrawianiu systemu emerytalnego czy Boniego za przeciwstawienie się ACTA.