Śmierć 15-latka na obozie harcerskim. Dwie osoby usłyszały zarzuty
Dwie osoby z zarzutami za śmierć 15-latka na obozie harcerskim. Utonął pod ich "opieką" Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.pl

Opiekun i ratownik, którzy najprawdopodobniej nie zachowali odpowiedniej ostrożności i dopuścili do utonięcia 15-letniego chłopca na obozie harcerskim, usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Śledczy oskarżają ich o nieumyślne spowodowanie śmierci młodego harcerza.

REKLAMA

Do tragedii doszło w czwartek 24 lipca w miejscowości Wilcze w gminie Wolsztyn nad jeziorem Ośno. Wszystko działo się na obozie organizowanym przez Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej okręgu dolnośląskiego.

Bulwersujące okoliczności śmierci chłopca

Wcześniej prokuratura okręgowa w Poznaniu poinformowała, że zatrzymano dwie osoby: dowódcę drużyny harcerzy i ratownika WOPR. Mają odpowiednio 21 i 19 lat. Obaj byli na miejscu w trakcie zdarzenia.

Okoliczności śmierci 15-letniego chłopca na obozie harcerskim okazują się coraz bardziej bulwersujące. Wolsztyńska policja ustaliła, że chłopiec zdawał w środku nocy próbę na wyższy stopień. Miała ona polegać na przepłynięciu całego jeziora wpław i rozpalenia ogniska na drugim jego brzegu. Pojawiają się różne doniesienia o odległości, jaką miał do pokonania 15-latek. Jedne służby mówią o kilometrze, inne o 250 metrach.

Wiadomo za to, że chłopcu kazano płynąć w spodniach, bluzie i butach. Na głowie miał latarkę, tzw. czołówkę. Opiekunowie mieli kłamać, że asekurowali go z płynącej obok łodzi. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że obaj znajdowali się na brzegu, łódź zaś nie była używana.

Nad ranem wyłowiono ciało chłopca. Znajdowało się ok. 20-30 metrów od brzegu jeziora. Obóz został rozwiązany.