
– Jestem wilnianką – mówi z dumą Joanna Moro, grająca rolę Anny German. Aktorka mieszka w Warszawie już od dziesięciu lat, ale nie od razu czuła się w Polsce pewnie. Bała się, że jak będzie obnosiła się ze swoją litewskością, zostanie jej przypięta łatka dziewczyny zza wschodniej granicy. Jej przykład pokazuje jednak, że młodzi ludzie przybywający do Polski ze Wchodu mogą odnieść prawdziwy, życiowy sukces. Ich początki bywają jednak trudne.
Byłam egzotyczna. Ale potem przestałam obnosić się z litewskością. Bałam się, że zacznę dostawać tylko role dziewczyn zza wschodniej granicy. Dbałam, by się pozbyć zaśpiewu, czyli melodii w głosie, jaką czasem jeszcze mam.
Nauczyła się radzić sobie z tęsknotą. Pomógł jej w tym mąż Mirek, który też pochodzi z Wilna, choć poznała go już w Warszawie. Joanna Moro czuje się dumna ze swojego pochodzenia. W wywiadzie dla "Twojego Stylu" mówi jednak o tym, że zawsze podobała jej się Polska, którą kojarzyła z sielskością. Przyjazd do Warszawy nieco zweryfikował jednak tę wizję.
Kiedy przyjechałam do Warszawy poczułam się jak szara myszka w metropolii. Zdałam do Akademii Teatralnej, zamieszkałam w maleńkim, wynajętym razem z dwiema koleżankami mieszkanku.
"Ruska"

