
W sobotę premier Donald Tusk spotkał się z mieszkańcami Pabianic. Mówił o rekonstrukcji rządu, wyzwaniach Koalicji 15 października, sytuacji politycznej i momentami zaskakiwał szczerością. – Muszę czasami robić rzeczy, które Wam się nie podobają – powiedział wprost szef rządu.
– Niektórzy po 15 października uznali, że problem zniknął, niektórzy uwierzyli, że odsunięcie PiS od władzy sprawiło, że problem się skończył – a oni nadal tu są, system, który stworzyli nadal tu jest, skonstruowali układ zamknięty, który trzeba gigantycznym wysiłkiem rozbijać, żeby chociaż kawałki normalnego państwa odbudowywać – mówił Donald Tusk na spotkaniu otwartym w Pabianicach.
– Jak patrzę na ich wyborców, widzę wojsko, widzę armię – wspomniał o PiS. – Po naszej stronie widzę piękną, pluralistyczną grupę ludzi... Spróbujmy założyć pancerze, zbroje, zabrać tarczę i miecz. Musimy znowu stanąć do walki – apelował
Premier podkreślił, że "walka o to, żeby Polska znowu stała się w pełni państwem demokratycznym (...) to jest naprawdę proces, który nigdy się nie kończy". – My 15 października zaczęliśmy, a nie skończyliśmy dzieło naprawy i to musimy zrozumieć – podkreślił.
Donald Tusk w Pabianicach. Show skradł działacz KOD
Podczas spotkania w Pabianicach, gdzie mieszkańcy zadawali pytania premierowi, nie zabrakło niekomfortowych dla Tuska momentów. W pewnej chwili działacz KOD powiedział wymownie: "Jest jeden resort, o którym nie macie pojęcia – komunikacja".
To reakcja nie tylko na przedłużający się brak rzecznika rządu, ale też na częste zgrzyty w komunikacji – zarówno między rządem a obywatelami, jak i premierem a koalicjantami. Sala zagrzmiała od oklasków. – Powinni się tym zająć eksperci, nie politycy – dodał mężczyzna.
– Oklaski są wystarczającym komentarzem – przyznał premier, po czym zaczął się tłumaczyć. Ostatecznie jednak przyznał działaczowi rację. – Trochę się broniłem, ale generalnie tak – stwierdził szczerze.
Tusk zaskakiwał szczerością w Pabianicach jeszcze wielokrotnie. "Ja Was proszę o elementarne zaufanie", "Muszę czasami robić rzeczy, które Wam się nie podobają", "Nie mam pełni władzy, co ja bym zrobił, gdybym ją miał", "Dzięki Wam nigdy się nie poddam", "Nie znam słowa 'kapitulacja'" – mówił do Polaków.
I zwrócił się do pabianiczan: "Naprawdę nie trzeba kochać Tuska, nie trzeba być codziennie jakoś zaangażowanym w działania polityczne, ale nie można opuszczać rąk. Większość rzeczy, która mi się udaje jest dzięki Wam, bo jesteście jedynym źródłem siły, jeśli wy opuścicie ręce to ja nie mam żadnej szansy".
– Ja na nikogo więcej już nie mogę liczyć, tylko na Was, na ludzi. Bez Was to nie będzie miało żadnego sensu i żadnej szansy, bez Was nie będę miał tego głównego źródła siły, które pozwala mi jakoś do tej pory utrzymać to wszystko w ryzach – wyznał.
Donald Tusk o rekonstrukcji rządów. "Koniec żartów"
Premier nawiązał także do niedawnej rekonstrukcji rządu. Jak podkreślił, miała ona na celu "ściągnięcie cugli i powiedzenie wszystkim, którzy w rządzie mu podlegają – koniec pieszczot i koniec żartów". – Kto podnosi rękę na państwo polskie, kto obraża służby mundurowe, kto sięga po władzę, która mu nie przynależy – będzie ukarany – grzmiał Donald Tusk w Pabianicach. Wspomniał także o "niebezpiecznej różnorodności" w Koalicji 15 października.
Szef rządu ostro skrytykował działania politycznych przeciwników w prorosyjskim kontekście, zaznaczając jednocześnie, że niepokojące głosy pojawiają się również w szeregach koalicji. – Taki dość upiorny wyścig, nie wiem, idiotów i albo zdrajców – nie gryzł się w język.
– No bo co trzeba mieć w głowie, albo ile trzeba było wziąć do kieszeni, żeby w sytuacji, w której – nie Tusk, nie partia rządząca w Polsce – nasz największy sojusznik mówi: "przygotowujcie się, bądźcie dobrze zorganizowani, bądźcie zjednoczeni, bo przychodzi bardzo trudny moment, bardzo poważny moment próby dla nas wszystkich", i w tym czasie mamy próbę robienia nieustannego bałaganu? – pytał retorycznie premier.
Zobacz także
