Strażacy walczą z kolejnym pożarem hali
Strażacy walczą z kolejnym pożarem hali Fot. Laura Trawinska / Agencja Wyborcza.pl (zdjęcie ilustracyjne)

Strażacy wciąż dogaszają pożar hali, która znajduje się na terenie byłego zakładu produkcyjnego w Kałuszynie na Mazowszu. Ogień wybuchł około godziny 2 w nocy, na szczęście nie ma ofiar ani rannych. To kolejna taka sytuacja w ostatnich tygodniach.

REKLAMA

W nocy z soboty na niedzielę wybuchł pożar w hali należącej do dawnego zakładu produkcyjnego w miejscowości Kałuszyn (powiat miński na Mazowszu). Jak informuje RMF FM, akcja dogaszania ognia trwała jeszcze w niedzielny poranek.

– W kulminacyjnym momencie na miejscu pracowały 23 zastępy straży pożarnej, czyli 90 strażaków – przekazał rozgłośni młodszy brygadier Kamil Płochocki z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Mińsku Mazowieckim. Jak dodał, w chwili wybuchu pożaru budynek był pusty, więc nikt nie odniósł obrażeń.

Z relacji portalu o2.pl wynika, że utrudnieniem dla służb były problemy z dojazdem i ograniczony dostęp do terenu, jednak mimo takich warunków strażakom udało się opanować sytuację. Obecnie nie ma zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia.

Kolejny pożar hali w rejonie Warszawy

To następny pożar hali w rejonie Warszawy lub na terenie samej stolicy. Kilka dni temu ogień wybuchł w hali namiotowej w Punkcie Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przy ulicy w okolicy Elektrociepłowni Siekierki. Ogień szalał na obszarze ok. 200 metrów kwadratowych. Walczyło z nim 10 zastępów strażaków.

Z kolei 13 lipca w Mińsku Mazowieckim wybuchł pożar hali produkcyjnej fabryki zajmującej się przetwórstwem tworzyw sztucznych i produkcją folii. W gaszeniu ognia uczestniczyło 280 strażaków z wielu jednostek.

Dodajmy, że służby są już wyczulone na pożary, szczególnie po podpaleniu hali targowej na ulicy Marywilskiej i mniej lub bardziej udanych próbach podpaleń w innych miastach Polski.

Traktujemy poważnie wszystkie sygnały o pożarach – zwłaszcza tych dużych. Od stycznia 2024 r. [...] mieliśmy do czynienia z kilkunastoma próbami aktów dywersji. W związku z tym każde duże zdarzenie, każdy pożar i każda próba podpalenia jest oceniana z punktu widzenia, czy może być próbą aktu dywersji – mówił były minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak.