Izraelskie media o Nawrockim.
Izraelskie media o Nawrockim. Fot. Michal Borowczyk / Agencja Wyborcza.pl

W izraelskich mediach pojawiły się informacje o zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego. Wobec nowego prezydenta Polski użyto jednak określenia, które już kiedyś wywołało stanowczą reakcję polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

REKLAMA

"Konserwatysta Karol Nawrocki, który uczynił rewizjonizm Holokaustu częścią swojej kampanii, zainaugurował w środę swoje urzędowanie jako prezydent Polski, co może poprowadzić kraj w bardziej nacjonalistycznym kierunku i podać w wątpliwość zdolność do przetrwania centrowego rządu Donalda Tuska" – czytamy w artykule "Times of Israel".

Serwis przypomniał, że "Nawrocki przed kampanią wyborczą nie miał doświadczenia politycznego, ale uzyskał poparcie Prawa i Sprawiedliwości, partii rządzącej w latach 2015-2023". Stwierdzono także, że "PiS promował narracje historyczne o polskim cierpieniu i oporze wobec nazistów, jednocześnie dyskredytując badania na temat polskiego antysemityzmu i Polaków, którzy zabijali Żydów".

To nie pierwszy raz, gdy tak nazwano Nawrockiego

Na początku czerwca tego roku ten sam serwis także użył wobec Nawrockiego określenia "Holocaust revisionist". – Polska ambasada w Izraelu wysłała do redakcji "Times of Israel" list, w którym protestuje przeciw użyciu tych słów wobec prezydenta-elekta – przekazał wówczas rzecznik MSZ Paweł Wroński. Zaznaczył, że było to "niesprawiedliwe i nieprecyzyjne".

– Otrzymaliśmy informację o tym tekście (...). My nie polemizujemy, ale gdy pojawiło się to stwierdzenie, które może budzić złe skojarzenia w kontekście Holocaustu, skierowaliśmy list do redakcji, wskazując, że użycie go jest niesprawiedliwe, nieprecyzyjne i odnoszące się dyskusji naukowych, które toczą się w Polsce – mówił Wroński podczas jednej z konferencji.

Zaznaczył jednocześnie, że MSZ nie staje po żadnej stronie tych dyskusji naukowych, które "dotyczą Polaków w czasie Holocaustu i stanowiska pana Karola Nawrockiego". – My mówimy tylko, że prezydent-elekt nie powinien być w ten sposób określany – podkreślił rzecznik resortu dyplomacji.

– Nasza placówka skierowała list. Prosimy w nim, by nie używać tego typu określeń, protestujemy przeciw temu i prosimy o wydrukowanie tego listu. Zakładamy prawo redakcji do oceny, ale ta ocena z użyciem tego akurat określenia budzi – szczególnie w Polsce – bardzo niebezpieczne skojarzenia – podsumował. Wygląda na to, że wspomniany list nie przyniósł pożądanych skutków.