
Minionej nocy pod Osinami doszło do upadku wojskowego drona. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził już pochodzenie maszyny, która eksplodowała na terenie Lubelszczyzny.
– Rosja po raz kolejny prowokuje państwa NATO. Po incydentach dronowych, które miały miejsce w Rumunii, na Litwie i Łotwie, a także po naruszeniach przestrzeni powietrznej, do których doszło w niemal wszystkich państwach NATO, w szczególności w Skandynawii, państwach bałtyckich, a także w Polsce, Rumunii i Bułgarii – powiedział w środę mediom szef MON.
Szef MON: To był rosyjski dron
Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że "po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej z użyciem rosyjskiego drona". – Dzieje się to w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, kiedy istnieje nadzieja na zakończenie wojny, którą Rosja wypowiedziała państwu ukraińskiemu, a która jednocześnie zagraża bezpieczeństwu państw NATO – wskazał podczas konferencji minister obrony.
Szef MON przekazał także, że odprawy w tej sprawie odbyły się zarówno w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i w Ministerstwie Obrony Narodowej. – Istnieje pełne współdziałanie wszystkich służb państwa: ABW, SKW, Żandarmerii Wojskowej, policji, która jako pierwsza podjęła interwencję, oraz naszych sojuszników, którzy na bieżąco są informowani – mówił.
– Byłem również w kontakcie z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jesteśmy oczywiście w komunikacji w ramach rządu: z premierem oraz wicepremierem Sikorskim, który podejmie odpowiednie kroki dyplomatyczne. Chciałbym podkreślić, że te działania towarzyszą nam od wielu miesięcy, a w ostatnich tygodniach nabrały szczególnego przyspieszenia – opisał Kosiniak-Kamysz.
Ten dron to był tzw. wabik
Gen. Dariusz Malinowski wyjaśnił z kolei dziennikarzom, że "to był to tzw. dron wabik, który nie przenosił głowicy bojowej, ale przenosił głowicę do samodestrukcji". Zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych wskazał, że ten dron jest przeznaczony do tego, żeby był bardzo ciężko wykrywalny. – Leciał prawdopodobnie bardzo nisko, żeby ominąć nasze pole radiolokacyjne – tłumaczył wojskowy.
Przypomnijmy: w nocy z wtorku na środę w miejscowości Osiny (powiat łukowski) doszło do eksplozji drona. Huk wybuchu obudził mieszkańców okolicznych domów. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono nadpalone fragmenty metalu i plastiku. Siła eksplozji była na tyle duża, że w pobliskich budynkach powybijane zostały szyby. W zdarzeniu nikt nie odniósł obrażeń.
