
Viktor Orbán, wojujący dotychczas głównie z Brukselą, a z przywódcami państw mający dobre stosunki, postanowił to zmienić. Premier Węgier ostro zaatakował kanclerz Niemiec Angelę Merkel, porównując jej działania do wojennych akcji Adolfa Hitlera. Niemieckie władze są oburzone, ale Węgry zdają się nic sobie nie robić z ich kolejnych protestów.
Steinbrück jest w Niemczech znany z tego, że groził kiedyś Szwajcarii wysłaniem kawalerii, jeżeli chronić będzie oszustów podatkowych lokujących tam pieniądze. Ten motyw wykorzystała kanclerz Merkel, sprzeciwiając się rozważaniom Steinbrücka na temat możliwego wykluczenia Węgier. – Zrobimy wszystko, aby sprowadzić Węgry na właściwą drogę, ale nie poprzez wysłanie tam kawalerii – powiedziała Merkel. CZYTAJ WIĘCEJ
Guido Westerwelle, Minister Spraw Zagranicznych nazwał zarzuty węgierskiego premiera "godnym pożałowania wykolejeniem". W podobnym tonie wypowiadają się konkurenci polityczni Orbána na węgierskiej scenie politycznej. Jednak słowa premiera mogą mieć poważniejsze konsekwencje niż tylko chwilowa burza polityczna. Do niedawna Merkel byłą bardzo oszczędna w atakach na politykę węgierskiego rządu. Teraz to może się zmienić, tym bardziej, że Human Rights Watch po przeanalizowaniu 600 ustaw stwierdziło, że rząd zawłaszcza coraz więcej władzy.

