Spór o limuzynę Nawrockiego. "Ale to rowerem ma jeździć prezydent?"
Spór o limuzynę Nawrockiego. "Ale to rowerem ma jeździć prezydent?" Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Spór o luksusową limuzynę prezydenta Karola Nawrockiego przeniósł się w niedzielę do studia Polsat News. Marcin Przydacz z Kancelarii Prezydenta przekonywał, że to nie głowa państwa odpowiada za zakup auta. Dopytywał także, czy prezydent ma jeździć rowerem.

REKLAMA

Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta, podczas rozmowy w Polsat News skomentował kwestię luksusowego auta, którym jeździ prezydent Karol Nawrocki.

Spór o limuzynę, którą jeździ Nawrocki

Sposób tej komunikacji jest tak prostacki, że ręce opadają. Limuzyny dla wszystkich ochranianych osób w państwie zapewnia Służba Ochrony Państwa podległa rządowi, podległa MSWiA. Pan (Marcin) Kierwiński się tym zajmuje – padło.

Prezydencki minister wskazał także, że to nie prezydent wspierany przez PiS rozpisywał i rozstrzygał przetarg na zakup limuzyny. 

– Z tego, co wiem Służba Ochrony Państwa rozpisała taki przetarg w maju zeszłego roku [...] To rząd kupuje te samochody. To jest państwowe auto, dziś korzysta z niego prezydent, jutro być może premier – wyjaśnił. – Próba odwrócenia od tego, że koalicja realizuje niemieckie interesy kosztem ludzi na wsiach, jest tak absurdalną próbą, że aż wstyd – uważa Przydacz.

Przydacz: Ale to rowerem ma jeździć prezydent?

Do sprawy podczas programu w Polsat News odniósł się także Grzegorz Napieralski. Poseł zastanawiał się nad tym, kto zamawiał samochód. – Minister Kierwiński czy prezydent? Ale ktoś potrzebuje ten samochód: prezydent czy minister? – padło ze strony posła PO. 

Ale to rowerem ma jeździć prezydent? To SOP podstawia samochód – skwitował to Przydacz.  – Ale ktoś zamówił tak drogi samochód... To prezydent, a nie my – skontrował to Napieralski.

Przypomnijmy: w sprawie chodzi o specjalnie zaprojektowany, opancerzony model BMW serii 7 Protection, przeznaczony do transportu najważniejszych osób w państwie. Cena takiego pojazdu sięga około dwóch milionów złotych, o czym pisał m.in. Fakt.