Samolot z Ursulą von der Leyen musiał awaryjnie lądować. "Rosja zakłóciła sygnał"

Ursula con der Leyen w niedzielę 31 sierpnia przyleciała do Polski. Razem z premierem Donaldem Tuskiem pojawiła się na granicy z Białorusią. Jeszcze tego samego dnia szefowa Komisji Europejskiej miała zaplanowaną wizytę w Bułgarii. Według planu miała spotkać się z premierem Rosenem Żelazkowem i zwiedzić fabrykę amunicji.

Tymczasem okazuje się, że podczas rejsu z Polski do Bułgarii piloci napotkali problem. Utracili możliwość korzystania z systemów GPS. Po godzinie krążenia nad lotniskiem podjęli radykalną decyzję. "Musieli podejść do lądowania przy użyciu papierowych map" – podaje Financial Times. Jak dodano, GPS przestał działać na całym lotnisku

W rozmowie z portalem trzech unijnych urzędników poinformowanych o incydencie uznało niedzielne zdarzenie za "niezaprzeczalny akt ingerencji Rosji".

Ostatecznie wizyta szefowej KE w Bułgarii odbyła się zgodnie z planem i von der Leyen opuściła Płowdiw tym samym samolotem – wówczas nie doszło do żadnych potencjalnie niebezpiecznych wydarzeń.

Głos po tym zdarzeniu zabrała bułgarska instytucja świadcząca służby żeglugi powietrznej (BULATSA). "Od lutego 2022 r. odnotowano znaczny wzrost liczby przypadków zakłócania sygnału GPS, a ostatnio także fałszowania sygnału. Zakłócenia te utrudniają dokładny odbiór sygnałów GPS, co powoduje różne problemy operacyjne dla samolotów i systemów naziemnych" – wskazano w oświadczeniu.

Dodajmy, że w ostatnich dniach Ursula von der Leyen odwiedziła w sumie 7 państw (Polskę, Finlandię, Estonię, Litwę, Bułgarię i Rumunię). Podczas swoich wizyt spotykała się z najważniejszymi politykami we wspomnianych krajach, z przywódcami rządów i dowódcami sił zbrojnych, aby omówić kwestie obronności UE.

"Chcę wyrazić pełną solidarność Unii Europejskiej z nimi. Podzielę się także postępem, jaki osiągnęliśmy w budowie silnego europejskiego przemysłu obronnego" – zapowiadała.