Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego ministra transportu Sławomira Nowaka. W pierwszej wersji tegorocznego oświadczenia Nowak nie wspomniał, że posiada zegarek wyceniany na ponad 10 tysięcy złotych. Nie napisał także o leasingowaniu samochodu marki Volvo.
Pierwszą wersję tegorocznego oświadczenia majątkowego minister złożył w marcu. Dwa miesiące później
Nowak dołączył do niej uzupełnienie, w którym napisał o niewymienionych wcześniej zegarku oraz wyprodukowanym w 2012 roku aucie Volvo XC60, które leasinguje. Złożone przez ministra uzupełnienie zainteresowało posła Solidarnej Polski Andrzeja Romanaka, który uznał, że szef resortu transportu mógł popełnić przestępstwo. Poseł powiadomił o swoim przypuszczeniu prokuraturę, a ta wszczęła śledztwo. Prowadzić mają je funkcjonariusze
CBA.
– Dla świętego spokoju uznałem, że wpiszę go do oświadczenia, choć formalnie nie ma takiego obowiązku. Przypominam, że jedyny wartościowy zegarek, który posiadam, jest prezentem od mojej żony oraz rodziców, dlatego wpisałem go do oświadczenia majątkowego. Nigdy nie ukrywałem faktu posiadania zegarka, w przeciwnym razie bym go nie nosił. Celem oświadczeń majątkowych jest weryfikacja majątku osób publicznych pod kątem ukrywania majątku, a nie jego publicznej prezentacji. Liczę, że prokuratura ostatecznie oczyści mnie z kłamliwych i insynuujących zarzutów – napisał Nowak.
W kwietniu tygodnik "Wprost" opublikował artykuł "
Nowak – złote dziecko Tuska". Napisano w nim o spółce CAM Media, która otrzymuje wiele zleceń od spółek Skarbu Państwa. Według "Wprost" Nowak bawił z przedstawicielami tej firmy w ekskluzywnym warszawskim klubie Prive, nie płacąc za siebie. W artykule wspomniano też o drogich zegarkach, którymi minister wymienia się z jednym ze swoich znajomych. Nowak uznał, że podane przez "Wprost" sugestie uderzyły w jego dobre imię i pozwał tygodnik, korzystając z pośrednictwa mecenasa Romana Giertycha.