Charlie Kirk nie żyje.
Charlie Kirk nie żyje. Fot. public domain / wikimedia

Tym żyją teraz Stany Zjednoczone. Charlie Kirk, znany protrumpowski działacz, został zastrzelony podczas wystąpienia na jednym z uniwersytetów. Służby zatrzymały już pierwszą podejrzaną osobę, ale po przesłuchaniu została ona zwolniona. Śledztwo nadal trwa.

REKLAMA

"Zatrzymana osoba została zwolniona po przesłuchaniu przez organy ścigania. Nasze śledztwo jest kontynuowane i nadal będziemy udostępniać informacje w trosce o przejrzystość" – napisał na platformie X dyrektor FBI Kash Patel.

Wcześniej Patel podawał, że "sprawca dzisiejszej tragicznej strzelaniny, w wyniku której zginął Charlie Kirk, znajduje się już w areszcie". W tej samej publikacji dziękował również lokalnym i stanowym władzom w Utah za współpracę z FBI.

Charlie Kirk postrzelony na terenie uczelni

Przypomnijmy, że Charlie Kirk był jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli młodego pokolenia prawicy w USA oraz bliskim współpracownikiem Trumpa. Założył organizację Turning Point USA (TPUSA), której celem była mobilizacja młodych konserwatywnych wyborców. Kirk często przemawiał na kampusach uniwersyteckich.

Podczas ostatniego z takich wystąpień na uniwersytecie w Utah z tłumu padł jeden strzał. Okazało się, że trafił prosto w szyję Kirka. Ludzie momentalnie zaczęli uciekać z miejsca zdarzenia. W sieci pojawiają się filmiki z tego momentu. Działacz niedługo po postrzeleniu zmarł.

Rzeczniczka uczelni, Ellen Treanor, przekazała, że kampus został zamknięty, a wszystkie zajęcia odwołano. Służby działają na terenie uczelni, dokładnie przeczesują jej teren.

Głos zabrał już też Donald Trump. Jest wstrząśnięty tym, co się stało. Pożegnał Charlie Kirka w mediach społecznościowych. "Wielki, a wręcz legendarny Charlie Kirk nie żyje. Nikt nie rozumiał ani nie miał serca dla młodzieży w Stanach Zjednoczonych lepiej niż Charlie. Był kochany i podziwiany przez WSZYSTKICH, zwłaszcza przeze mnie, a teraz, gdy już go nie ma z nami, Melania i ja składamy kondolencje jego pięknej żonie Erice i rodzinie. Charlie, kochamy cię!" – czytamy w jego poście.

Prezydent nakazał też opuszczenie wszystkich państwowych flag na terenie całych Stanów Zjednoczonych do połowy masztu.

Po śmierci Charlie Kirka zawrzało w sieci

Kilka godzin po śmierci Charlie Kirka w sieci zawrzało. Powód? Komentarz na antenie stacji MSNBC. W rozmowie z prowadzącą Katy Tur padło pytanie o atmosferę, w której dochodzi do tego rodzaju tragedii. Analityk polityczny stacji Matthew Dowd odpowiedział, że Kirk "był jedną z najbardziej dzielących postaci młodego pokolenia, nieustannie szerzącą mowę nienawiści wobec określonych grup".

– Zawsze powtarzam: nienawistne myśli prowadzą do nienawistnych słów, a te z kolei do nienawistnych czynów. To jest niestety środowisko, w którym żyjemy. Nie można mieć w sobie tych złych myśli, wypowiadać złe słowa i nie spodziewać się, że przerodzą się one w złe czyny. Niestety, to jest rzeczywistość, w której funkcjonujemy – mówił.

Wypowiedź spotkała się z ogromnym oburzeniem w mediach społecznościowych. Prezydent MSNBC Rebecca Kutler nazwała słowa Dowda "nieodpowiednimi, nieczułymi i nieakceptowalnymi", a stacja szybko ogłosiła, że kończy z nim współpracę.

Jak podają amerykańskie media, obecnie trwa obława za sprawcą zabójstwa konserwatywnego aktywisty i wpływowego sojusznika Trumpa Charliego Kirka. Dwie osoby, które aresztowano, zostały już zwolnione. Ustalono, że nie mają "żadnych powiązań" ze strzelaniną.

"Nie jest jasne, czy policja ma jakieś tropy w sprawie sprawcy. Służby podejrzewają, że nie ma go już raczej na terenie kampusu" – przekazał reporter BBC.