
Alaksandr Łukaszenka podczas jednego z ostatnich wystąpień mówił o "stopniowym uwalnianiu więźniów". Białoruski dyktator wspomniał też o sytuacji Andrzeja Poczobuta.
– Po co ich trzymać po 10–12 lat. (...) Będą stopniowo i spokojnie wypuszczani – tak o więźniach politycznych mówił Alaksandr Łukaszenka. Słowa te miały paść – jak podaje TVN24 – podczas spotkania z ideologami, historykami i ekspertami, poświęconego Dniu Jedności Narodowej Białorusi.
Łukaszenka nawiązał do sytuacji Poczobuta
Ponadto przekonywał, że w pierwszej kolejności wyjdą ci, których "kandydatury zatwierdzą członkowie komisji do spraw rozpatrywania wniosków obywateli Białorusi w sprawie naruszenia przez nich prawa".
Jak wiadomo, w więzieniu wciąż pozostaje Andrzej Poczobut – dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi. Podczas ostatniej przemowy Łukaszenki padło też jego nazwisko.
– A co, jeśli (członek komisji – przyp. red.) Mukowozczik powie, "ten kandydat na ułaskawienie to łajdak". No to wycofamy się i powiemy: nie. Tak jak w przypadku Poczobuta i innych – powiedział.
Przypomnijmy, że w ubiegły czwartek 11 września Łukaszenka uwolnił 52 więźniów politycznych, w tym 14 cudzoziemców. Polskie MSZ poinformowało wówczas, że wśród nich jest trójka Polaków.
Na to zareagował też premier Donald Tusk. Zaznaczył, że każde uwolnienie obywateli Polski z białoruskich więzień, zwłaszcza skazanych z przyczyn politycznych, jest powodem do satysfakcji, choć – jak zaznaczył – efekty rozmów z Mińskiem wciąż są "dalece niewystarczające".
– Wszyscy wiedzą, że Andrzej Poczobut jest pierwszy na liście naszych oczekiwań. Nie wykluczam, że to jest powód, dla którego nie chcą go wypuścić – zaznaczył i dodał: – To jedno z moich politycznych i osobistych marzeń, abyśmy doczekali chwili, kiedy będzie wolny.
Zobacz także
