Eliza Michalik i Karol Nawrocki
Eliza Michalik o ustawie Karola Nawrockiego. Fot. Montaż naTemat.pl

Karol Nawrocki przekazał kilka dni temu do Sejmu nowelizację ustawy o IPN i Kodeksu Karnego, zabraniającą "propagowania ideologii banderyzmu i zaprzeczania zbrodni wołyńskiej". Dlaczego zrobił to teraz, gdy nikt nie propaguje w Polsce "ideologii banderyzmu" i nie zaprzecza zbrodni wołyńskiej?

REKLAMA

Samo sformułowanie "ideologia banderyzmu" jest zresztą potworkiem językowym rodem z totalitarnej nowomowy, identycznym jak inne potworki propagandowej nowomowy PiS, np. "oszołom", "lewak", "mordy zdradzieckie", "ideologia LGBT", "miesięcznica", "zamach smoleński", "Polska w ruinie" itd.

Trzeba przyznać, że propaganda i nowomowa wychodzą PiS znakomicie i aż żal, że strona demokratyczna nie nauczyła się ich jeszcze lepiej, żeby rozzuchwalonych populistów pokonać ich własną bronią.

Pytanie, dlaczego Nawrocki w obliczu tak wielu wyzwań, przed którymi stoimy dziś jako Polacy, w tym potencjalnej wojny z Rosją, chce skłócać ze sobą Polaków i Ukraińców, co zaszkodzi bardzo interesowi Polski, a pomoże Putinowi i putinowskiej Rosji?

Dlaczego ktoś, kto pełni zaszczytną funkcję prezydenta robi coś, co szkodzi Polsce, a bardzo cieszy agresywną totalitarną Rosję?

Celem powinno być: pokonać Rosję

Działa w interesie Rosji, a nie Polski i dlaczego władze państwowe tolerują jego zachowania noszące znamiona agenturalnych i wrogich wobec Polski?

Bo powiedzmy to sobie bardzo jasno: jedynym pewnym scenariuszem dla Polski, oznaczającym, że nie podzielimy losu Ukrainy i nie będzie u nas wojny - jest pokonać Rosję.

Mamy do czynienia z sytuacją zero - jedynkową, albo my, albo oni. Nie ma mowy o żadnych półśrodkach.

Czytaj także:

I niezależnie od tego co wyprawiali nasi przodkowie, zarówno Ukraińcy, jak i Polacy i co kto komu kiedyś zrobił, my żyjemy dziś i mamy konkretne sprawy do poukładania.

To nie jest czas na rozprawianie o tym, co wyprawiali ludzie, których już nie ma. Nie jesteśmy nimi, naszymi przodkami, - ani dzisiejsi Ukraińcy, ani my, Polacy - i szczerze mówiąc w naszym żywotnym interesie jest teraz połączenie sił, aby odeprzeć Rosję.

Na przykład nasi żołnierze mogą i muszą się sporo nauczyć od ukraińskich.

Plus fakt, że walcząca bardzo dzielnie Ukraina trzyma Rosję z daleka od naszego kraju.

Od tego zależy nasze bezpośrednie bezpieczeństwo.

To nie czas na skłócanie i historyczne waśnie - interes w tym, żeby teraz skłócić Ukrainę z Polską i Ukraińców z Polakami, ma tylko Putin. I, jak się okazuje - PiS i Nawrocki. Dlaczego?

Z jakiego powodu Nawrocki to robi?

Wygląda na to, że i PiS to Rosja i Nawrocki to Rosja - bo takie są efekty ich działań.

Przypominam, że najbardziej typowe i najpopularniejsze wątki rosyjskiej dezinformacji w naszym regionie to właśnie dokładnie to, o czym mówią Nawrocki z PiS: "historyczne krzywdy uniemożliwiają współpracę", "uchodźcy was obciążają i są uprzywilejowani", "uchodźcy wam zagrażają". Bardzo wyraźnie dziś w polskiej przestrzeni publicznej dominuje ten rosyjski przekaz o rzekomych "przywilejach" Ukraińców i celowe eskalowanie "sporów o pamięć".

Nawrocki stąpa więc po bardzo niebezpiecznym dla nas Polaków gruncie i bardzo nam szkodzi - bo jak tak dalej pójdzie, a zapewne pójdzie - jego działania zaczną częściowo osłabiać bardzo dobre efekty znakomitej polityki zagranicznej prowadzonej przez rząd Donalda Tuska.

A tego życzyć może sobie tylko Putin, którego marzeniem jest Polska pokłócona i podzielona, w której Polacy nienawidzą się nawzajem.

Pamiętajmy, że nie sposób pokonać kraju zjednoczonego i solidarnego, ten sam kraj natomiast, pełen małych ludzików ciągnących kawałki płótna każdy w swoją stronę i bijących się o nieistotne w tej chwili zaszłości jest łatwym celem dla każdego najeźdźcy.

Tak doszło do rozbiorów - i tak to wciąż działa.

Z punktu widzenia skutków działań Nawrockiego nie ma więc znaczenia, czy jego decyzje są pisane w Moskwie, czy po prostu będą przez Moskwę wykorzystane - bo nas Polaków krzywdzi to tak samo: zrujnuje nasz kraj.

Widać już też, że Nawrocki, tak jak PiS, nie potrafi powiedzieć ani zrobić niczego konstruktywnego, co łączy i buduje - jest jak Kaczyński jak sęp krążący nad padliną - tyle że w tym wypadku może to być truchło Polski.

Czytaj także: