
Coraz więcej sklepów wymusza atencję swoich klientów, oferując im dostępne wyłącznie w aplikacji kupony, które przed wykorzystaniem (i skorzystaniem z promocji) trzeba jeszcze aktywować. Robią tak np. Lidl i Biedronka, przy okazji w pewien sposób dyskryminując osoby, które z różnych względów nie korzystają z aplikacji. Jest jednak prosty sposób, by obejść ten wymóg.
Wiele osób w Polsce nie korzysta ze smartfonów. Powody są różne, część osób po prostu nie chce takie cyfrowej smyczy, części nie są potrzebne małe komputerki z milionem zaawansowanych funkcji. Wiele osób, szczególnie seniorzy, narzekają na skomplikowaną obsługę.
Z drugiej strony mamy sieci sklepów, które oferują coraz więcej promocji wyłącznie dla użytkowników ich aplikacji. Trudno to zrozumieć: sporo osób pewnie ma jeszcze zwykłe plastikowe karty lojalnościowe Biedronki. Sieć wypuściła nawet takie małe karty, które można było przyczepić do kluczy i zawsze mieć przy sobie. Dziś duzi sprzedawcy coraz częściej dają kupony w aplikacji, które trzeba "aktywować" w tejże aplikacji, by móc skorzystać z promocji. Nietrudno się domyślić, że wymuszają uwagę swoich klientów, ale jednocześnie komplikują im życie.
Na genialny i prosty pomysł pozwalający na ominięcie problemu posiadania aplikacji i aktywowania kuponów wpada coraz większa grupa głównie seniorów oraz ich dzieci. W sklepach Lidla i Biedronki widać, że wiele osób skanuje przy kasie nie kod z ekranu telefonu, ale z wydrukowanej karteczki. Niektórzy mają je nawet zalaminowane, by się nie zniszczyły. W ten sposób robią zakupy o wiele wygodniej, niż przy użyciu smartfona.
Na czym polega ten trik?
Jest wykorzystywany na ogół przez seniorów, którzy nie mają lub nie są biegli w obsłudze smartfona. Umawiają się więc ze swoimi bliskimi, którzy na swoim smartfonie instalują aplikację i aktywują promocje. Senior tylko idzie na zakupy i korzysta z zapisanej w cyfrowej pamięci obniżki, skanując jednocześnie swoją własną prywatną kartę.
Zrobienie takiej namiastki jest dziecinnie proste: wystarczy zrobić zrzut ekranu telefonu z uruchomioną aplikacją danego sklepu, a następnie go wydrukować. Chodzi oczywiście o ekran z kodem wirtualnej karty.
Warto zauważyć, że sklepy nadziewają się tu na konsekwencje komplikowania życia swoim klientom. Coraz więcej osób idąc do sklepu danej sieci, aktywuje wszystkie możliwe kupony, tak na zapas. To o wiele szybsze i prostsze od szukania tych, które akurat najbardziej nas interesują.
W przypadku seniorów skanujących swoje prywatne karteczki wymagana jest oczywiście współpraca z dziećmi, wnukami czy znajomymi. Ale w większości rodzin zawsze znajdzie się ktoś, kto założy babci konto i będzie regularnie aktywował kupony. Starsza osoba może się tym kompletnie nie przejmować.
W grę wchodzi jeszcze potencjalny konflikt interesów wewnątrz rodziny. Chodzi o sytuację, gdy i senior, i jego dzieci będą chciały skorzystać z jakiejś promocji, np. osławionych trzech kostek masła za mniej niż 5 zł sztuka. Ten problem można łatwo rozwiązać: wystarczy zainstalować aplikację babci na telefonie członka rodziny, który w ogóle lub najrzadziej robi zakupy w danej sieci sklepów. Można też po prostu przelogować się co jakiś czas, aktywować kupony dla bliskiej osoby i wrócić na swój profil.
Zobacz także
