– Kiedy zamieszkałam w Brukseli moja nowa belgijska sąsiadka spytała mnie, czy chciałabym posprzątać jej mieszkanie. Zapytałam dlaczego. Była bardzo zdziwiona, bo zakładała, że to oczywiste zajęcie dla Polki – mówi Violetta Rymszewicz, blogerka naTemat. Czy kiedyś uda się nam przełamać zachodnie stereotypy na temat Polski i Polaków?
– Przyjechałeś tu na zbiór malin? – zapytał kilka dni temu polskiego studenta książę Filip, gdy wizytował laboratorium biologii molekularnej na uniwersytecie w Cambridge. 91-letni członek brytyjskiej rodziny królewskiej znany jest z tego typu gaf: w podobnym stylu pytał australijskich Aborygenów, czy w XXI wieku wciąż walczą ze sobą za pomocą oszczepów oraz sugerował, że Brytyjczycy mieszkający w Chinach “mogą dostać skośnych oczu”.
Niefortunne pytanie księcia Filipa można złożyć na karb jego nieszablonowego poczucia humoru i uznać za jednostkowy przypadek, ale z drugiej strony ostatnia wypowiedź wpisuje się całkiem dobrze w stereotypowe myślenie licznych mieszkańców Zachodu o Polakach. Polak-pijak, Polak-złodziej, Polak-tania siła robocza – z takimi łatkami wciąż zmaga się wielu rodaków mieszkających za granicą.
– Kiedy zamieszkałam w Brukseli moja nowa belgijska sąsiadka spytała mnie, czy chciałabym posprzątać jej mieszkanie. Zapytałam dlaczego. Była bardzo zdziwiona, bo zakładała, że to oczywiste zajęcie dla Polki – mówi Violetta Rymszewicz, doradca z zakresu Zarządzania Zasobami Ludzkimi i blogerka naTemat. Jej zdaniem krzywdzące stereotypy na temat Polaków także w Belgii mają się całkiem dobrze.
Rymszewicz przyznaje, że Belgowie bardzo powoli oswajają się z faktem, iż nie wszyscy mieszkający w ich kraju Polacy to budowlańcy i pomoc domowa.
Fakty sobie, uprzedzenia sobie “Pijak, przemytnik, łysol, dres, językowy analfabeta” – o takim wizerunku polskiego emigranta w Norwegii pisaliśmy w naTemat dwa miesiące temu w związku z bulwersującą wiele osób wypowiedzią norweskiego skoczka Andersa Jacobsena: – Tego dnia nie zostanie położonych wiele płytek w Oslo – wypalił Jacobsen nawiązując do radości norweskiej Polonii po zwycięstwie Piotra Żyły w jednym z turniejów. Czy etykietka pracujących fizycznie i nieznających języka prostaczków będzie się za Polakami ciągnąć już zawsze?
– Z Wielkiej Brytanii docierają do nas niepokojące wieści o liczbie bezdomnych Polaków, a także o rosnącej wśród naszych rodaków przestępczości – mówi dr Marcin Szerle z gdyńskiego Muzeum Emigracji. – Te informacje są na pewno niekorzystne wizerunkowo i stawiają Polaków w złym świetle – mówi. Podkreśla też, że stereotypy na nasz temat mają na Zachodzie długą historię i solidne ugruntowanie w faktach.
I choć ostatnio wiele się zmieniło, bo liczni Polacy na emigracji coraz skuteczniej walczą o swoją pozycję, są lepiej wykształceni i znają języki obce, to negatywne stereotypy są nad wyraz trwałe. Często wbrew faktom.
W najnowszym numerze tygodnika “Wprost” Rafał Pisera pisze o zmieniających się gustach alkoholowych Polaków. Powołuje się m.in. na dane, które pozwalają zobaczyć, ile pijemy w porównaniu z innymi narodami Europy. Okazuje się, że konsumpcja alkoholu na mieszkańca jest u nas niższa niż np. we Francji, Niemczech czy Czechach. Co więcej, plasuje się także poniżej średniej unijnej. Jak do tych danych ma się powszechne na świecie przekonanie, że Polska jest krajem płynącym wódką, a wszyscy Polacy to alkoholicy?
– Polacy w Belgii nie dostają niemal żadnego kredytu zaufania. Nikt nie wita ich z otwartymi ramionami, nikt nie uważa za równych sobie – ocenia Violetta Rymszewicz przyznając, że niewiele zmieniło pod tym względem nawet nasze wejście do UE i towarzysząca mu najnowsza fala emigracji, tak bardzo różna pod względem społecznego profilu od emigrantów z poprzednich dekad.
Szansa na zmianę?
Dr Marcin Szerle z gdyńskiego Muzeum Emigracji twierdzi jednak, że właśnie dzisiejsi, “nowi” emigranci mają dużą szansę na przełamanie tradycyjnych uprzedzeń i stereotypów. – To zupełnie nowy rozdział. Dzisiejsi emigranci z Polski o wiele lepiej niż to było kiedyś wpasowują się w lokalne wspólnoty. Mają poczucie budowy dobra wspólnego, chcą wpływać na swoje najbliższe otoczenie. Mogą o tym świadczyć choćby coraz liczniejsze media polonijne, które zajmują się sprawami lokalnych wspólnot, nie tylko tych polskich – ocenia.
Zdaniem Marcina Szerle dużą, pozytywną rolę odgrywają też przykłady sukcesów polskich emigrantów. Dlatego też muzeum stara się przypominać sylwetki takich osób, jak np. Henryk Strzelecki, założyciel znanej brytyjskiej firmy odzieżowej Henri Lloyd.
Violetta Rymszewicz twierdzi z kolei, że to, czy krzywdzące stereotypy wciąż będą żywe, zależy zarówno od samych emigrantów, jak i mieszkańców krajów ich przyjmujących. – Polacy mają w sobie sporo arogancji, która pozwala im patrzeć z góry na cudze normy obyczajowe, prawa i sposób zachowania. Często oczekujemy, że świat się do nas dostosuje. Z drugiej strony mieszkańcy takich państw, jak Belgia, traktują Polaków z góry, bo mają na temat naszego kraju niewielką wiedzę – ocenia.
Cały czas funkcjonuje stereotyp Polaka jako niewykształconego, nieznającego języków pracownika fizycznego i Polski jako biednego, zacofanego kraju. To bardzo, bardzo mocno siedzi w głowach Belgów.
dr Marcin Szerle
Muzeum Emigracji w Gdyni
Polscy emigranci z przełomu XIX i XX wieku często byli analfabetami, nie znali też żadnych języków obcych, dlatego najczęściej zajmowali się najprostszymi pracami, często padając ofiarą wyzysku i żyjąc na marginesie tamtejszych społeczeństw.