
Niemcy domagały się ekstradycji Ukraińca podejrzanego o udział w sabotażu gazociągu Nord Stream w 2022 roku. Sąd w Warszawie odrzucił jednak ten wniosek. Skomentował go już wymownie sam premier Polski Donald Tusk.
"Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec obywatela Ukrainy podejrzanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa jest zamknięta" – napisał w piątek premier Donald Tusk.
Tusk reaguje na decyzję ws. Ukraińca, którego wydania domagały się Niemcy
Decyzję podjął w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędzia Dariusz Łubowski, cytowany przez TVP Info, stwierdził w rozmowie z mediami, że osoby działające w Siłach Zbrojnych Ukrainy, w tym w jednostkach specjalnych lub na ich zlecenie, nie mogą być uznawane za terrorystów ani sabotażystów, ponieważ – realizując cel obrony swojej ojczyzny – dążą do osłabienia wroga.
Przyznał także, że choć zniszczenie infrastruktury krytycznej jakiegokolwiek państwa w czasie pokoju przez obce służby specjalne lub organizacje terrorystyczne stanowi akt sabotażu i jest przestępstwem, to w rozpatrywanej sprawie nie można było mówić o takiej kwalifikacji.
– Tego samego rodzaju działania, podejmowane przez siły zbrojne, w tym siły specjalne, ale w czasie wojny, w tym wojny sprawiedliwej, obronnej, na infrastrukturze krytycznej agresora, nie są sabotażem, a działaniem militarnym o charakterze dywersji, które sabotażem być nie mogą – podkreślił sędzia, cytowany przez TVP Info.
Niemcy uważają, że za zniszczeniem Nord Stream stoi Ukraina
Niemieckie media, w tym m.in. DW, informowały, że prokuratura w Karlsruhe podejrzewa grupę Ukraińców powiązanych ze służbami specjalnymi i wojskiem w Kijowie o udział w domniemanym ataku.
Jednym z podejrzanych jest właśnie Wołodymyr Z. Został on zatrzymany w swoim mieszkaniu pod Warszawą.
Z kolei w sierpniu we Włoszech zatrzymano kolejnego obywatela Ukrainy pod zarzutem udziału w operacji sabotażowej. Dotychczas żadna grupa nie przyznała się do uszkodzenia gazociągów, a Ukraina stanowczo zaprzeczyła swojemu udziałowi w tej akcji.
Tymczasem zarówno Ukraina, jak i Rosja intensyfikują ataki na infrastrukturę energetyczną.
Zobacz także
