Polityka to nie tylko znani z telewizji przedstawiciele partii sejmowych. W Polsce na polityce znają się niemal wszyscy. Jedni mniej, drudzy bardziej. Na tych ostatnich bardzo często można natknąć się w... internecie. Liczne blogi i wideoblogi domorosłych publicystów-polityków wzbudzają jednak raczej uśmiech politowania niż poważną refleksję nad polityką.
Polityka prawicowego czy lewicowego folkloru ma twarz nie tylko Janusza Korwin-Mikkego, Piotra Ikonowicza czy Bogusława Ziętka. Ci starzy wyjadacze, zaprawieni w telewizyjnych bojach także na najwyższym poziomie (Korwin debatował m.in. z Bronisławem Komorowskim przed wyborami prezydenckimi), mają swoich naśladowców, którzy zapewne aspirują do roli ich następców.
Młodym Korwinem (choć raczej z kpiną niż podziwem) internauci nazywają Kamila Frydlewicza, młodego działacza Kongresu Nowej Prawicy. Jego filmiki ogląda po kilka tysięcy użytkowników, a cały kanał YouTube ma już ponad 73 tys. wyświetleń. Początkujący polityk wdarł się przebojem w świadomość widzów YouTube'a cyklem "Głos rozsądku". Opowiada w nim między innymi o karze śmierci, o aborcji, o demokracji czy o globalnym ociepleniu.
Manifest Frydlewicza
Sądząc po liczbie wyświetleń internauci najbardziej upodobali sobie "Manifest Kamila Frydlewicza". Działacz KNP zagrzewa w nim do walki swoich kompanów z partii. Powodem do bojowego nastroju jest sondaż, w którym partia Korwina dostała 4,1 proc. poparcia. "Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że naszym celem nie jest 4,1 proc, naszym celem nie jest 14 proc., naszym celem nie jest zaistnieć w mediach, czy nawet wejść do parlamentu. Naszym celem jest wygrać wybory!" – poucza. Dalej przekonuje, że "jesteśmy partia polityczną najlepszą w Polsce, partią o najlepszym programie gospodarczym". W sumie mógłbym tutaj przepisać cały filmik, ale warto go po prostu obejrzeć.
Frydlewicz to zresztą prawdziwy człowiek renesansu, czego dowodzi jego witryna. Poza tym, że zajmuje się polityką, projektuje strony internetowe (jak chwali się na stronie, był nawet przewodniczącym szkolnego zespołu webmasterów – warto obejrzeć podsumowanie jego prac), fotografuje i pisze wiersze. Chcieliśmy z nim porozmawiać o jego internetowych aktywnościach. Wykorzystaliśmy do tego maila podanego na stronie, gdzie fani młodego polityka mogą prosić go o wyjaśnienie różnych zawiłości świata polityki. Niestety na wysłane pytania dostaliśmy tylko automatycznie wygenerowanego maila, że w "przeciągu" 7 dni odpowiedź pojawi się na blogu lub zostanie wysłana "listem zwrotnym".
Frydlewicz zdaje sobie nic nie robić z kpin, którymi zapełniają się komentarze pod kolejnymi filmikami i wpisami zamieszczanymi na jego stronie. Czasami wchodzi w dyskusje z internautami, jednak częściej poucza ich, jak powinni się zachowywać, by zasłużyć na jego merytoryczną odpowiedź. Całkiem niezłe mniemanie o sobie jak na studenta II roku informatyki. - Nikogo nie pouczam. Przekazuję to, co już sam zdołałem posiąść. W moim filmach skupiam się przede wszystkim na moich własnych spostrzeżeniach i przemyśleniach. To jest bardzo ważne, ponieważ przeszło sto lat (a więc kilka pokoleń) socjalizmu szczególnie w Europie spowodowało zmianę mentalności, postawienie większości spraw na głowie! - przekonuje nas Frydlewicz.
Nie zgadza się też z tezą, że tylko kopiuje Korwin-Mikkego. - Mam takie same poglądy jak Janusz Korwin-Mikke (w przeciwnym wypadku nie byłbym w Kongresie Nowej Prawicy), nic więc dziwnego, iż nasza retoryka jest podoba. Nie mniej jednak, jak już mówiłem, staram się znajdować własne argumenty i przykłady - zapewnia. A sam plany ma ambitne i dalekosiężne. - Dzisiaj jak ludzi zapytamy o synonim słowa "polityk", odpowiedzą bez wahania: "oszust", "złodziej" itp. I właściwie słusznie, ponieważ działalność polityków partii władzy opiera się na jak najefektywniejszym i najbardziej transparentnym defraudowaniu publicznych pieniędzy. Ja pragnę to zmienić, przywrócić słowu "polityk" znacznie "patriota". Polityk ma bowiem służyć ludziom - wyjaśnia.
Korwin-Mikke nie do końca zadowolony
Działalność młodego polityka odbija się już takim echem, że słyszał o niej sam prezes Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke. Ale jego ocena jest chyba daleka od tego, co chciałby usłyszeć Frydlewicz. – Rzeczywiście słyszałem o działalności pana Kamila w internecie. Nie miałem czasu się z nią zapoznać, ale koledzy z partii oceniają, że nie wychodzi nam ona na dobre. Ale przecież nie będziemy cenzurować naszego członka, każdy może mówić co chce – zapewnia.
Lider Nowej Prawicy nie zgadza się z tezą, że słowa młodego działacza są odczytywane jako stanowisko całego ugrupowania. – To, że ktoś jest członkiem partii nie oznacza, że wypowiada się w jej imieniu. Ale może rzeczywiście trzeba będzie poprosić pana Frydlewicza, żeby zmienił nieco formę wypowiedzi, bo treść raczej nie odbiega od programu partii. Ale wie pan, w każdym ugrupowaniu są dziwaki – w jednym wierzą w katastrofę smoleńską, w innym nagrywają filmiki do internetu – porównuje Korwin-Mikke.
Młody działacz KNP to także punkt odniesienia dla innych prawicowych internautów. Na jeden z najnowszych filmików Frydlewicza odpowiedział muzyk skrywający się pod pseudonimem Kelthuz. – Nie ma żadnego sporu, gdyż Kamil Frydlewicz nie jest uważany za poważnego oponent, zresztą ogłosił, że następnych odcinków swojego vbloga nie nagra - zauważa w rozmowie z naTemat Kelthuz. Sam Frydlewicz zapewnia, że cykl "Kuchnia polityczna" został przerwany nie ze względu na spór z Kelthuzem.
Ten drugi jednak skupia się na muzyce. Jego utrzymane w metalowej stylistyce piosenki to manifesty polityczne, które polegają głównie na krytykowaniu "lewaków". Z racji na zawarte tam słownictwo nie będziemy linkować do jego strony.
Jednak filmik, w którym Kelthuz odpowiada na "wykład" Frydlewicza o konserwatywnym liberalizmie jest raczej stonowany. Wygląda jednak, że z taką formą przekazu i stosowaną tam argumentacją te poglądy mają nikłe szanse na przebicie się do mainstreamu.
Podobnie zresztą jest na lewicy, chociaż publicyści z tamtej strony sceny politycznej wolą słowo pisane niż filmiki. Konsekwencje ich działań bywają też poważniejsze. Michał Nowicki, lider Organizacji Młodzieżowa Lewica bez Cenzury, jest jednym z niewielu Polaków ściganych z paragrafu zakazującego propagowania praktyk komunizmu.
W Polsce na polityce zna się każdy. Ale może lepiej ograniczyć się do dyskusji o niej na niedzielnym obiedzie, albo urodzinach cioci. Z drugiej strony o ile smutniejszy byłby internet, gdyby nie możliwość uśmiechnięcia się na widok twórczości tak skrajnej: zarówno lewicy jak i prawicy.
LBC nawoływała bowiem do zaprowadzenia w Polsce bolszewizmu drogą rewolucji. Na jej portalu można było też znaleźć namawianie do świętowania śmierci polskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie, wezwania do wieszania polityków, wykańczania burżuazji, a nawet pochwały autorów mordu katyńskiego, którzy mieliby się przyczynić do szczęścia „milionów ludzi pracy”. Mimo że zarzuty uchylono w 2010 roku, środowisko to uległo trwałemu rozpadowi. CZYTAJ WIĘCEJ