
Donald Tusk zareagował po kolejnym akcie dywersji, do którego doszło na trasie Warszawa – Lublin. Miejsce, gdzie zniszczono tory kolejowe, nie jest przypadkowe.
"Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy" – informował Donald Tusk.
Kolejny akt dywersji w Polsce. To nieprzypadkowa trasa
Szef polskiego rządu przekazał, że mówimy o jednej z kluczowych tras, której używa się m.in. do przekazywania pomocy broniącej się przed rosyjską agresją Ukrainie.
"Wysadzenie torów kolejowych na trasie Warszawa-Lublin to bezprecedensowy akt sabotażu, wymierzony bezpośrednio w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego ludności cywilnej. Trasa ta ma również kluczowe znaczenie dla dostarczania pomocy humanitarnej Ukrainie. Złapiemy sprawców, kimkolwiek są" – przekazał premier.
Przypomnijmy, że w niedzielę 16 listopada, na tej samej trasie, tyle że niedaleko Puław, również doszło do incydentu. Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o nagłym zatrzymaniu pociągu relacji Świnoujście-Rzeszów, którym podróżowało 475 pasażerów.
"Nikt nie odniósł obrażeń. Jak wstępnie ustaliliśmy, w jednym z wagonów doszło do wybicia szyb – najprawdopodobniej przez uszkodzoną linię trakcji. Na miejscu, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Puławach, policjanci wykonują czynności. Obecni są także funkcjonariusze KWP w Lublinie, Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie" – przekazała lubelska policja ws. zdarzenia w Puławach.
Specjalne działania w związku z poważnymi incydentami podjęły też służby podległe pod MON. – Ściśle współpracują w celu wyjaśnienia aktu dywersji na torach koło Garwolina. Prowadzimy skoordynowane działania z 2. Lubelską BOT, szczególnie z 25. Batalionem Lekkiej Piechoty z Zamościa. Wojsko sprawdzi odcinek ok. 120 km (przy trakcji kolejowej) biegnący do granicy w Hrubieszowie – przekazał szef resortu Władysław Kosiniak-Kamysz.
