
Donald Tusk wystąpił w Sejmie, gdzie zabrał głos w sprawie aktu dywersji, do którego doszło w weekend na trasie Warszawa-Lublin. Premier ujawnił narodowość sprawców. – Działali oni od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami – stwierdził.
"Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie" – czytamy w poniedziałkowym wpisie Donalda Tuska na platformie X (dawnym Twitterze).
W rejonie wsi Mika doszło do eksplozji, która uszkodziła tor kolejowy. W związku z zajściem prokurator z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie wszczął śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym. ABW bada sprawę razem z policją, prokuraturą i służbami kolejowymi.
RMF FM donosił nieoficjalnie, że funkcjonariusze znaleźli telefony komórkowe, dzięki którym miał zostać zdetonowany ładunek umieszczony na torach. Zgodnie z informacjami, odnalezione karty SIM pochodzą od polskiego operatora.
Jednocześnie sprawdzane są okoliczności tego, co stało się również 16 listopada, ale pod Puławami.
Donald Tusk: "Działali z rosyjskimi służbami"
Nadmieńmy, że zanim premier przedstawił oświadczenie przed posłami, najpierw uciszył głosy niezadowolenia opozycji. Po przeczytaniu pierwszych informacji przez Donalda Tuska w sali plenarnej zapanowała cisza.
Podczas wystąpienia w Sejmie Donald Tusk przekazał, że służby specjalne i prokuratura zdołały ustalić tożsamość sprawców odpowiedzialnych za dywersję. To dwóch obywateli Ukrainy. – Działali oni od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami – oznajmił szef rządu, nazywając wspomniane wydarzenie "bezprecedensowym".
– Osoby te po dokonaniu aktu dywersji w miejscowości Mika opuściły teren Polski przez polsko-białoruskie przejście graniczne w Terespolu – wyjaśnił.
Donald Tusk
o akcie dywersji w Sejmie
"Bardzo, bardzo poważna sprawa"
Tusk objaśnił, że pierwszy akt polegał na "zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu". – Zdarzenie miało zostać utrwalone przez zamieszczony w okolicy telefon z powerbankiem – podkreślił. W przypadku drugiego incydentu ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 zdetonowany za pomocą urządzenia inicjującego poprowadzonego przez kabel elektryczny o długości 300 m.
Premier zapewnił, że służby "dopadną" sprawców. – Mówimy to na podstawie działań polskich służb i prokuratury. [...] Zatrzymaliśmy dotąd 55 osób, w tym 23 zostały aresztowane – tłumaczył, dodając, że akt dywersji mógł doprowadzić do "poważnej katastrofy z ofiarami".
– Szef ABW oraz szef MSWiA, po uzyskaniu opinii zespołu ds. zagrożeń terrorystycznych, zgodnie zawnioskowali do mnie o wprowadzenie III stopnia (CHARLIE) alarmowego w związku z zagrożeniami terrorystycznymi – przekazał Tusk.
Zobacz także
