Biały Dom ze statusem "Lockdown". Doszło do strzelaniny, ranni są żołnierze
Strzelanina blisko Białego Domu. Ranni są żołnierze Fot. YouTube / ABC News

Nieopodal Białego Domu doszło do strzelaniny. Zagraniczne media najpierw donosiły o trzech rannych osobach, w tym dwóch członkach Gwardii Narodowej USA. Gubernator stanu Wirginia Zachodnia przekazał, że żołnierze zmarli w szpitalu, a potem napisał, że są "sprzeczne informacje".

REKLAMA

Do poważnej strzelaniny doszło w środę (26 listopada) w stolicy Stanów Zjednoczonych – w okolicy dość ruchliwego skrzyżowania 17th Street i I St NW. Incydent miał miejsce dwie przecznice od Białego Domu.

Strzelanina niedaleko Białego Domu

Trzy poszkodowane osoby przewieziono do szpitala. W wyniku strzelaniny zmarło dwóch członków Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych. Informację tę potwierdził gubernator stanu Wirginia Zachodnia, Patrick Morrisey. "Ci dzielni mieszkańcy Wirginii Zachodniej stracili życie, służąc swojemu krajowi" – napisał w mediach społecznościowych.

Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone. Jeden podejrzany jest już w areszcie – przekazał Departament Policji Metropolitalnej, cytowany przez ABC News. Agencja Reuters podaje, że Biały Dom został zamknięty z powodu potencjalnego zagrożenia.

Jak czytamy w dzienniku "The New York Times", rzecznik Metropolitan Washington Airports Authorit, Rob Yingling, wyjaśnił, że na około godzinę na lotnisku Reagan National Airport zarządzono zatrzymanie wszystkich lotów. Powodem były działania prowadzone przez organy ścigania w centrum Waszyngton D.C.

Dyrektor FBI Kash Patel ogłosił, że Federalne Biuro Śledcze zaangażowało się w śledztwo. Podczas przemówienia wygłoszonego w bazie wojskowej Fort Campbell w stanie Kentucky wiceprezydent USA J.D. Vance powiedział, że na razie motywy sprawcy strzelaniny nie są znane.

Naoczni świadkowie zdarzenia, którzy rozmawiali z Tomem Batemanem, korespondentem BBC, twierdzą, że słyszeli 5 wystrzałów z broni palnej.

Donald Trump zapowiada, że sprawca strzelaniny "zapłaci wysoką cenę"

Donald Trump opublikował na platformie Truth Social wpis, z którego dowiedzieliśmy się, że postrzeleni gwardziści byli w "ciężkim stanie". "Zwierzę, które postrzeliło dwóch żołnierzy Gwardii Narodowej, [...], również jest ciężko ranne, ale niezależnie od tego zapłaci bardzo wysoką cenę. Niech Bóg błogosławi naszą Wielką Gwardię Narodową i całe nasze wojsko oraz organy ścigania. To naprawdę wspaniali ludzie" – czytamy.

Nadmieńmy, że prezydenta Stanów Zjednoczonych nie ma obecnie w Waszyngtonie. Trump wraz z rodziną planował spędzić jutrzejsze Święto Dziękczynienia w luksusowej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie.

Aktualizacja – godz. 22:20

Po godz. 22:00 czasu polskiego gubernator Wirginii Zachodniej napisał, że w sprawie gwardzistów władze USA otrzymują "sprzeczne informacje". "Modlimy się za tych dzielnych żołnierzy, ich rodziny i całą społeczność Gwardii Narodowej" – napisał Morrisey w mediach społecznościowych.

Według najnowszych informacji służb ranni żołnierze w stanie krytycznym zostali przewiezieni do dwóch różnych szpitali.

Czytaj także: