
Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna wkroczyły do dzielnicy rządowej w Kijowie. Poinformowano, że obecnie prowadzone są przeszukania u Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Jak podała "Ukrainska Prawda", do zamkniętej dzielnicy rządowej w Kijowie weszli funkcjonariusze NABU i prokuratorzy SAP. Na zdjęciach widać, jak grupa śledczych kieruje się w stronę kompleksu, w którym swoją siedzibę ma m.in. biuro prezydenta oraz struktury mu podległe, w tym zespół kierowany przez Andrija Jermaka.
Na tym etapie służby nie ujawniają szczegółów ani podstawy prawnej przeszukania. Nie wiadomo, czy Jermakowi lub jego współpracownikom postawiono jakiekolwiek zarzuty. Formalnie mowa o czynnościach procesowych w ramach toczącego się postępowania, prowadzonych przez wyspecjalizowane instytucje powołane właśnie do ścigania korupcji na najwyższych szczeblach państwa.
Andrij Jermak potwierdza działanie służb
W krótkim oświadczeniu opublikowanym w serwisie Telegram Andrij Jermak napisał, że funkcjonariusze NABU i SAP faktycznie prowadzą czynności w jego mieszkaniu, mają pełny dostęp do lokalu, a na miejscu obecni są jego prawnicy współpracujący ze śledczymi. Zapewnił też o "pełnej gotowości do współpracy", próbując jednocześnie podkreślić swoją transparentność i uspokoić nastroje w sytuacji, gdy samo pojawienie się jego nazwiska w kontekście przeszukań wywołuje polityczne trzęsienie ziemi w Kijowie.
– NABU i SAPO rzeczywiście prowadzą dziś czynności procesowe w moim domu. Śledczy nie napotykają żadnych przeszkód. Dostali pełny dostęp do mieszkania, moi prawnicy są na miejscu i współpracują z funkcjonariuszami organów ścigania. Z mojej strony zapewniam pełną gotowość do współpracy – napisał Jermak.
Człowiek, bez którego trudno wyobrazić sobie system Zełenskiego
Andrij Jermak od lat jest jedną z najbardziej zagadkowych postaci ukraińskiej polityki. Z zawodu prawnik i producent filmowy, stał się zaufanym współpracownikiem Wołodymyra Zełenskiego jeszcze przed jego wejściem do polityki, a po wyborczym zwycięstwie szybko trafił do Pałacu Prezydenckiego, obejmując ostatecznie funkcję szefa biura.
W praktyce to właśnie on odpowiada za koordynację pracy administracji prezydenckiej, bierze udział w kluczowych rozmowach z partnerami zagranicznymi, nadzoruje część kanałów komunikacji z armią i służbami. Jermak jest dziś równie ważny, co premier czy szef MSZ.
NABU i SAP – strażnicy antykorupcyjnej wiarygodności
Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy powstało w 2014 r. jako odpowiedź na oczekiwania Zachodu po Majdanie. Jego zadaniem jest ściganie korupcji wśród urzędników najwyższego szczebla – ministrów, parlamentarzystów, menedżerów państwowych spółek czy ludzi z otoczenia prezydenta. SAP z kolei nadzoruje śledztwa NABU, przygotowuje akty oskarżenia i reprezentuje państwo przed wyspecjalizowanym sądem antykorupcyjnym.
Te instytucje stały się jednym z filarów współpracy Ukrainy z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. To właśnie ich niezależność i skuteczność są jednym z warunków utrzymania zachodniego wsparcia finansowego i politycznego.
Głośne afery i presja na "sprzątanie" państwa w czasie wojny
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji Ukraina co kilka miesięcy przeżywa kolejne fale antykorupcyjnych skandali. Chodzi zarówno o afery w resortach cywilnych, jak i w sektorze obronnym – od zawyżonych kontraktów żywnościowych dla wojska po nieprawidłowości w przetargach na sprzęt i amunicję.
Przypomnijmy, że zaledwie kilka tygodni wcześniej ukraińskie służby ujawniły gigantyczny proceder łapówek w państwowym operatorze elektrowni jądrowych Energoatom – z prowizjami sięgającymi kilkunastu proc. wartości kontraktów, podsłuchami dokumentującymi wręczanie pieniędzy i dymisją całej rady nadzorczej spółki.
To właśnie NABU i SAP prowadzą oba postępowania, a polityczne trzęsienie ziemi w sektorze energetyki pokazuje, że walka z korupcją coraz częściej dotyka ludzi z najwyższych pięter władzy, w tym struktur funkcjonujących w bezpośrednim otoczeniu prezydenta.
Zobacz także
