
Wydaje się, że Turcy w ostatnich dniach zmienili poglądy. Dotychczas zdawali się akceptować autorytarne zapędy premiera i silne podporządkowanie polityki poglądom religijnym w zamian za szybki rozwój gospodarczy. Teraz śladem uczestników Arabskiej Wiosny chcą walczyć o większą wolność polityczną i pluralizm mediów.
Na samym szczycie tego wszystkiego jest kontrola rządu nad życiem osobistym obywateli, która stała się w końcu nie do zniesienia. Państwo, w ramach swojego konserwatywnego programu, zatwierdziło wiele ustaw i przepisów dotyczących aborcji, cesarskiego cięcia, sprzedaży oraz spożywania alkoholu, a nawet koloru szminek używanych przez stewardesy. CZYTAJ WIĘCEJ
Wydaje się, że protesty przybierają na sile i wobec brutalności władz będą się tylko radykalizować. Już w niedzielę (02.06) objęły połowę z 81 prowincji kraju. Jednak nawet jeśli wkrótce by się zakończyły, Erdogan będzie musiał nieco spuścić z tonu i chociażby pozorować otwarcie na głos opinii publicznej przy wprowadzaniu kontrowersyjnych decyzji.
Od poniedziałku na ulicach Stambułu trwają walki ze służbami porządkowymi. Bezpośrednią przyczyną tak gwałtownej manifestacji niezadowolenia były plany dotyczące zmiany przeznaczenia popularnego Parku Gezi. W rzeczywistości problem jest dalece bardziej złożony. To nie walka o drzewa, ale o kierunek, w którym ma pójść turecka polityka w kolejnych miesiącach. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytaj także:


