Przemysław Wipler, jedna z medialnych gwiazd PiS odeszła z partii. Jednak polska polityka pokazuje, że sama popularność w telewizji nie wystarczy, by skutecznie walczyć w wyborach. O szansach, planach i pułapkach, jakie czekają na posła, który postanowił się usamodzielnić, rozmawiamy z dr. Bartłomiejem Biskupem z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytety Warszawskiego.
Mam wrażenie, że Przemysław Wipler będzie tworzył PJN-bis. A wiemy, jak oni skończyli.
Na razie za wcześnie jest, żeby mówić o szansach formacji posła Wiplera. Trzeba poczekać i zobaczyć, jak będzie szło mu budowanie partii, jakie propozycje programowe i jakie konkretne pomysły będzie przedstawiał. Będzie robił wszystko, by wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną. W samodzielny sukces jego formacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie wierzę, ale gdyby wszedł w koalicję z silniejszym podmiotem, miałby szanse na sukces.
Teraz Wipler będzie musiał być bardzo aktywny i kreatywny, bo jako poseł niezależny będzie rzadziej zapraszany do mediów. Nie może sobie pozwolić na zniknięcie ze świadomości wyborców. Musi wypracować jak największe poparcie, by móc odegrać poważną rolę w koalicji odrzuconych przez Prawo i Sprawiedliwość, jeśli oczywiście taka miałaby kiedykolwiek powstać.
Decyzja Wiplera może mieć też wpływ na Platformę Obywatelska, a dokładnie na część jej posłów.
Byłbym bardzo ostrożny w łączeniu Jarosława Gowina i jego konserwatystów z nową inicjatywą Wiplera. Podejrzewam, że panowie ze sobą rozmawiali, ale oni przecież rozmawiają ze sobą cały czas, bez przerwy się sondują. Ale jeśli mieliby coś tworzyć, to raczej poinformowaliby o tym razem, żeby osiągnąć duży efekt medialny. Jeśli odejść, to razem, a nie na raty.
PiS chciał otworzyć się na centrum, tacy ludzie jak Wipler mogli tego dokonać. Teraz znowu zostanie tylko srogi wizerunek?
To otwarcie na centrum nie bardzo PiS-owi wyszło. Postulaty programowe są coraz bardziej lewicowe i raczej odrzucają takich ludzi, jak Wipler. Nawet jeśli rzeczywiście po wyborach chciano zdobywać centrum, to dzisiejsze odejście jest dowodem, że ono nie wyszło. Podejrzewam, że po prostu Wipler nie dogadał się z prezesem.
czegoś jednak musi się brać ten wzrost sondażowy, przewaga nad PO.
Platforma Obywatelska traci, ale PiS nie zyskuje. Proszę zwrócić uwagę, że poparcie dla tej partii jest na niemal takim samym poziomie. Wyborcy, którzy odwracają się od partii rządzącej nie przechodzą do Kaczyńskiego, tylko po prostu rezygnują z udziału w wyborach i zasilają grono niezdecydowanych.
A może Wipler chce zdziałać coś na warszawskiej scenie politycznej? Piotr Guział pewnie zbierze podpisy, ale on jest politykiem lewicy, więc w ewentualnych wyborach były poseł PiS mógłby zawalczyć o prawą stronę.
Przede wszystkim nie jestem taki pewny, czy wybory będą. Bo co innego zorganizowanie referendum, a co innego zapewnienie frekwencji, by było ono ważne. Zakładając jednak, że to się uda, to rzeczywiście jako polityk z Warszawy mógłby powalczyć w tych wyborach. Pytanie też, jacy kandydaci zostaliby wystawieni. Czy partie walczyłyby o wszystko i wystawiły bardzo mocnych kandydatów, czy raczej jakichś mniej doświadczonych, bo przecież w 2014 roku mamy zgodnie z planem wybory samorządowe. Ale rzeczywiście w Warszawie Wipler nie byłby skazany na klęskę.