Podczas gdy jej mąż topił we krwi powstańców, Asma al-Assad robiła kosztowne zakupy w luksusowych sklepach w Londynie i Paryżu. Teraz syryjska Pierwsza Dama będzie mogła o tym zapomnieć – Unia Europejska najprawdopodobniej doda ją do swojej „czarnej listy”.
Biżuteria, zasłony, świeczniki, szpilki, stoliki, lampy i wazy. Wszystko ekskluzywne i potwornie drogie – łączny koszt internetowych zakupów szedł w dziesiątki tysięcy dolarów. Ujawnione w zeszłym tygodniu przez „Guardiana” e-maile Asmy al-Assad przedstawiały obraz kobiety, która nic nie robi sobie z Syrię pożogi. Ani z tego, że główny „podpalacz” to jej mąż.
Wkrótce zakochanej w luksusach Pierwszej Damie może być znacznie trudniej o tym zapomnieć. Do tej pory unijne sankcje dotykały 114 członków reżimu z Baszarem al-Assadem na czele. Jego żona im nie podlegała, dzięki czemu bez większych problemów kupowała w sieci, co tylko chciała. W piątek Unia Europejska ma jednak zamiar dodać ją i kilku członków jej rodziny do „czarnej listy”.
Kłopoty?
Co to oznacza dla Syryjki w praktyce? Po pierwsze, jej konta w Europie zostaną zamrożone. Po drugie, nie będzie mogła sprowadzać ze Starego Kontynentu niczego. Po trzecie, otrzyma zakaz wstępu do wszystkich państw Unii z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, ponieważ wychowana w Londynie Asma ma także brytyjski paszport.
Według prawnika, z którym rozmawiał dziennik „The Daily Telegraph”, syryjska Pierwsza Dama potencjalnie mogłaby już dzisiaj zostać oskarżona o złamanie prawa, za co groziłoby jej do dwóch lat więzienia. Zapisy unijnych sankcji mówią bowiem, że europejskim obywatelom nie wolno nawet w pośredni sposób udostępniać „dóbr ekonomicznych” członkom rządu Syrii. - Do tego terminu można by dopasować luksusowe towary, takie jak meble, które nabyła pani al-Assad. A przecież mieszka razem ze swoim mężem – tłumaczył mec. Nigel Kusher.
Gdyby Londyn zdecydował się na postawienie żonie dyktatora takich zarzutów, Asma mogłaby zrzec się brytyjskiego obywatelstwa. Sęk w tym, że wtedy zamknęłaby sobie ostatnie drzwi do Europy Zachodniej.
Zawiedzione nadzieje
Jeszcze niedawno wykształcona w Londynie Asma al-Assad miała opinię reformatorki, która może dać Syrii prawdziwą demokrację. Kiedy rok temu jej mąż zaczął brutalnie tłumić protesty, wielu liczyło ludzi liczyło, że 35-letnia piękność go powstrzyma. Pierwsza Dama zniknęła jednak z pola widzenia, a gdy po kilku miesiącach pojawiła się ponownie, stanowczo stanęła u boku małżonka.