Ulicami Warszawy jeżdżę raczej szybciej niż wolniej. Przed przejściami dla pieszych się zatrzymuję – jeśli są na nich piesi. O dziwo, choć to oni mają pierwszeństwo, najczęściej "czają się" przed wejściem na jezdnię i jeszcze dziękują za to, że ich przepuściłem. Przechodniu, co z Tobą?!
Przechodniu, apeluję do Ciebie – przestań się czaić. To do Ciebie należy przejście dla pieszych na jezdni, dla Ciebie są namalowane białe pasy. Dla Ciebie, a nie dla samochodu, który ma obowiązek Cię przepuścić. Przestań też dziękować mi za to, że cię wpuściłem. Kierowca nie robi tym żadnej łaski. Przestań też przebiegać przez pasy, jakbyś nie chciał marnować mojego czasu. Po co się męczysz, skoro ja przyspieszę jednym naciśnięciem pedału.
Przestań więc traktować mnie jak pana drogi. Ty poczuj się panem przejścia dla pieszych.
Jestem zarówno kierowcą, jak i pieszym. Chociaż po ulicach, gdy jeżdżę samochodem, przemieszczam się zazwyczaj dość szybko, to przed przejściami dla pieszych staję, jeśli tylko widzę, że ktoś się do nich zbliża lub ma zamiar na nie wejść.
I właśnie wtedy przechodnie często wprawiają mnie w zdziwienie. Oto kilka ich zachowań, które są absolutnie powszechne, ale zupełnie nie wiadomo, skąd się wzięły. A tylko pogarszają sytuację na drogach.
1. "Czajenie się" przed pasami
Tego zupełnie nie rozumiem. Pieszy maszeruje raźnym krokiem, po czym, gdy już dochodzi powoli do jezdni, zaczyna się czaić: wejść, czy nie wejść. Oczywiście, chcą przejść przez ulicę, ale zamiast pewnie podejść do krawędzi chodnika, stoją trochę z tyłu. I nie wiadomo – czy chce taka osoba przejść, czy nie.
Nie raz i nie dwa zatrzymywałem się, by taką osobę przepuścić, a ona pokazywała mi, żebym przejechał i że poczeka. Po czym w lusterku wstecznym widziałem, że ta osoba przechodzi zaraz za moim samochodem. Dlaczego? Przecież po to się zatrzymuję, żeby pieszy bezpiecznie przeszedł, a nie czekał, aż przejadę.
2. Klikanie w smartfona przy pasach
Rzecz, która iście doprowadza mnie do szału. Dotyczy w zasadzie tylko młodych ludzi. Ile to już razy widziałem, jak kierowca już z daleka zwalnia, by przepuścić pieszego, a pieszy… klika w Angry Birds, Facebooka lub inną pasjonującą aplikację na swoim smartfonie. Kierowca stoi, czeka, macha ręką, a pieszy nic. Jak stał, tak stoi. Po czym, gdy usłyszy klakson rusza na jezdnię z wzrokiem wciąż wlepionym w telefon. Drogi Pieszy, jesteś takim samym uczestnikiem ruchu, jedynie trochę mniej masywnym, co samochody – i gapienie się w telefon nie jest, tak samo jak u kierowców, najmądrzejsze.
3. Dziękowanie za przepuszczenie na pasach
Przyznam szczerze: rzadko kiedy kierowcy doceniają ten gest. Najczęściej i tak pod nosem mruczą sobie: "no szybciej, szybciej". Po co dziękujecie? Czemu? Za co?
Obowiązkiem kierowcy jest zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, jeśli do pasów chociażby zbliża się ktoś, kto chce przez nie przejść. Dziękowanie kierowcom, jakkolwiek bardzo kulturalne, tylko utrwala w nich przekonanie, że to oni są panami drogi i że wyświadczają pieszym wielką łaskę wciskając hamulec.
4. Przemykanie chyłkiem, przebieganie, żeby nie zdenerwować kierowcy
To samo zachowanie, co dziękowanie. Po co? Czy naprawdę sądzicie, że kierowcę zbawi te 30 sekund zaoszczędzone na biegu pieszego? Ponownie: takie przebieganie, żeby nie zobaczyć jak kierowca wygraża nam pięścią zza kierownicy, tylko utwierdza samochodziarzy w błędnym przekonaniu, że to oni są tutaj najważniejsi.
Nie chciałbym być źle zrozumiany – nie chodzi o to, by piesi nagle zaczęli bezmyślnie wchodzić na pasy. By nie patrzyli, czy coś nie jedzie, by nie zatrzymywali się przed przejściem. Wiem też, że wiele osób po prostu boi się, że kierowca się nie zatrzyma, nie zauważy. Ale na Boga, nie traktujcie samochodów z nabożnym strachem – większość z nich nie staje, bo prowadzący są po prostu chamami. Korzystają właśnie z tego, że piesi się czają i nie wchodzą zdecydowanym krokiem na jezdnię.
Przechodnie - przestańcie się czaić! Przestańcie utwierdzać kierowców w przekonaniu, że ich chamstwo, jakim jest nie zatrzymywanie się przed przejściami dla pieszych, to norma. Bo tak, przejeżdżanie przez pasy, gdy ktoś przy nich stoi, to po prostu chamstwo – i łamanie zasad kodeksu drogowego, który nakazuje w takiej sytuacji wcisnąć hamulec.
Znak drogowy D6, czyli przejście dla pieszych
Znak drogowy D-6 "przejście dla pieszych" oznacza miejsce przeznaczone do przechodzenia pieszych w poprzek drogi.
Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.
Apeluję do pieszych, by odzyskali to, co im się na jezdni należy. Inaczej kierowcy mogą posuwać się tylko dalej i częściej ignorować ludzi, którzy chcą przejść na drugą stronę ulicy. Niestety, kierowcy będą bowiem przesuwać granice swojego chamstwa tak daleko, jak im się na to pozwoli.
Dlaczego apeluję do pieszych, a nie kierowców? Cóż, w apele do tych drugich po prostu nie wierzę. Kultura jazdy samochodem w Polsce po prostu nie istnieje. To zadziwiające o tyle, że akurat zatrzymywanie się przed pasami to jedna z rzeczy wymaganych od aspirujących kierowców na kursie prawa jazdy. Ale i chyba w tym przypadku panuje wśród uczących się zasada: zakuć, zdać, zapomnieć. Jedyna nadzieja w tym, że to piesi przytemperują kierowców.