Chamstwo, buractwo, "słoma z butów" – określeń nie brakuje, ale wszystkie sprowadzają się do jednego: braku kultury. A tej wśród zdecydowanie zbyt wielu Polaków można szukać ze świecą. I nie chodzi już tylko o ignorowanie zwykłego "dzień dobry", które słyszymy na ulicy. Agresja, wyszydzanie i kłótnia zamiast normalnej rozmowy stały się dziś sposobem na codzienne relacje z drugim człowiekiem. – Choć serce mi się kuli, to chamstwo jest zjawiskiem powszechnym. Nie istnieje żadna metoda, by na to reagować – mówi nam Zbigniew Hołdys. Czy jednak aby na pewno?
Na każdym kroku można pokazać, że jest się miłym i dobrze wychowanym człowiekiem. To nic nie kosztuje. Podobno. Takie zachowanie jest jednak obce wielu Polakom. Pisaliśmy w naszym serwisie o tym, jak wielkim problemem dla niektórych jest powiedzenie zwykłego "dzień dobry". Nasi rozmówcy twierdzili, że nie ma sensu witać się z kimś znanym jedynie z widzenia. – Muszę otworzyć gębę i nią coś powiedzieć, a wcale mi się nie chce. Nie widzę powodu, aby to zmieniać – stwierdził pewien student.
Problem chamstwa poruszył niedawno Marcin Meller. Dziennikarz drobiazgowo opisał irytujące go zachowania, które niestety stały się codziennością. Język używany przez Polaków, ich zachowania w miejscach publicznych, na drodze czy w restauracjach, to tylko niektóre z tych, które są "do naprawy".
Złe wychowanie Polaków dostrzegła także aktorka Marta Żmuda-Trzebiatowska, która w jednym z ostatnich wywiadów powiedziała, co ją najbardziej denerwuje.
Tysiąckrotny wzrost agresji Zbigniew Hołdys twierdzi, że w niektórych przypadkach zachowujemy się gorzej niż za czasów socjalizmu. – Mimo, że ludzi łączyła niedola, to byli oni dla siebie nieprzyjemni. Agresja na klatkach schodowych była trudna do wytrzymania. Dziś mamy stosunkowy wzrost uprzejmości w sytuacjach jawnych i tysiąckrotnie większy wzrost agresyjny w sytuacjach anonimowych – uważa muzyk.
Jednak według Hołdysa problem kultury osobistej nie dotyczy tylko Polaków. – Na nowojorskim Bronxie widziałem jak matka mówiła do swojego dziecka tłukąc je po głowie, podobnie jest wśród Latynosów. Są więc grupy społeczne, w których jest jeszcze gorzej. U nas najbardziej przerażające jest to, że obserwujemy chamstwo niskich lotów – mówi Hołdys. To właśnie ono sprawiło, że muzyk każdego dnia blokuje na Twitterze kolejne osoby, piszące chamskie komentarze. – Może pojawiać się agresja słowna, finezyjna, wyszukana – wymienia.
Najgorszą postać chamstwo przybiera właśnie w internecie. – Musiałem zablokować ogromną ilość tzw. "intelektualistów", ludzi blogosfery. Prostactwo z ich strony sięgało krawężnika. Ile razy można o sobie czytać "ty ubeku". Chamstwo w Polsce jest widoczne w pozornie najlepszych kręgach – twierdzi Hołdys.
Chamstwo wśród Polaków pojawiło się nie bez powodu. – Są dwie podstawowe przyczyny – mówi naTemat Stanisław Krajski, ekspert od savoir vivre.
– Pierwszym z nich jest to, że nie mamy wielopokoleniowych elit, które wyginęły w czasie drugiej wojny światowej lub też "rozmyły się" w okresie PRL. Polska nie może w tej kwestii porównywać się do Państw zachodnich, czy nawet do Czech i Słowacji – słyszymy.
Drugim powodem jest to, że cały PRL kładzie się cieniem na naszym narodzie. – Młodzi ludzie są dziś wychowywani przez tych, którzy nie nabyli podstawowej wiedzy o savoir vivre w PRL-u. Wydaje się, że na zachowania ich rodziców miał wpływ stan wojenny, kiedy wszyscy starali się czerpać jak najwięcej dla siebie, aby przeżyć. Szarpali się ze sobą, aby przetrwać od pierwszego do pierwszego – mówi ekspert.
Słoma z butów
Polacy są miłośnikami wolności. To sprawia, że wszelkie ograniczenia czy zasady stanowią dla nich ujmę na honorze i ograniczanie wolności osobistej. Tą zaś wyrażają choćby przez krótkie spodnie, w których przychodzą nawet do najlepszej restauracji.
– Kwestia ubioru w Polsce to temat skandaliczny – twierdzi Krajski. – Pisałem kiedyś tekst o tym, jak powinien się ubrać człowiek idący do restauracji. Część komentujących zareagowała wyjątkowo agresywnie. Na szczęście druga część była kiedyś na Zachodzie i miała okazję zobaczyć, jak należy się ubierać. Tam przed wejściem do restauracji stoją ochroniarze i pokazują "przekreślone obrazki", jeśli ktoś pojawi się w adidasach – dodaje nasz rozmówca.
Za przejaw chamstwa lub przynajmniej braku kultury można z pewnością uznać też podsłuchiwanie. Na nie(szczęście) Polacy nie muszą tego robić, gdyż w tramwajach, na ulicy czy w restauracjach mówimy tak głośno, że wszyscy dookoła słyszą nawet najbardziej intymne szczegóły z naszego życia. – W ubiegły weekend stojąc w kolejce do odprawy na lotnisku przez bitą godzinę słuchałem o seksualnych podbojach i romansach dwóch trzydziestolatek. Wszyscy dookoła dowiedzieli się z kim spotyka się jedna z nich, kogo kocha, z kim śpi i jak wygląda każdy z "wybranków" – dopowiada redakcyjny kolega.
Stanisław Krajski wyjaśnia, że ludzie rozmawiający publicznie czy to osobiście, czy przez telefon nie zdają sobie sprawy, że to nie dopuszczalne. Jak w takim razie powinno wyglądać nasze zachowanie? – W restauracji powinny nas słyszeć tylko te osoby, które siedzą przy naszym stoliku. Prowadzę zajęcia, podczas którym proszę daną osobę, aby mówiła tak, by słyszała ją jedna osoba, później dwie, trzy i w końcu wszyscy. Polacy mówią najczęściej tak, że słychać ich na odległość sześciu metrów – mówi Krajski.
Medialny kabaret vs chamstwo
Ekspert od savoir vivre zauważa ogromną potrzebę działań w dziedzinie dobrego wychowania, które jego zdaniem powinno stać się nawet jednym z przedmiotów w szkole. Już dziś niektóre szkoły zwracają się do niego z prośbą o kilka lekcji, jednak to stanowczo za mało.
– Oprócz szkół, ważne zadanie stoi także przed mediami, które nie tylko nie reagują na chamstwo, ale wręcz je promują. – Gdy oglądam np. greckie kabarety, to one wyśmiewają negatywne zachowania społeczne, jak choćby wejście do restauracji w niewłaściwym stroju. Wskazuje się ludziom właściwe zachowanie przez zaprzeczenie. Polskie kabarety zaś promują chamstwo – twierdzi specjalista w dziedzinie savoir vivre.
Również Zbigniew Hołdys doszukuje się przyczyn chamstwa w polskich mediach. – Kultura nie ma punktu odniesienia. Media generują chamstwo najczystszej wody. Interesują się tym, która aktorka ma najbrzydsze nogi... To zwykłe chamstwo. Ludzie nie odpowiadają za swoją fizjonomię. Pogarda w gazetach staje się standardem – zauważa Zbigniew Hołdys.
Nie reagować
Bezsilność. To uczucie, które pojawia się najczęściej, gdy widzimy chamskie zachowanie. Czy na chamstwo należy odpowiadać chamstwem? – Niestety, człowiek reagujący kulturalnie często na tym traci. Osoby dobrze wychowane są zawsze na przegranej pozycji. Można co najwyżej unikać chamstwa, bo reagować nie za bardzo mamy prawo – twierdzi ekspert od savoir vivre.
Jak więc powinniśmy się zachować, gdy widzimy "burackie" zachowania w miejscu publicznym? – Powinniśmy zwracać się do odpowiednich służb – radzi Stanisław Krajski. Kelner, kierowca w autobusie czy też właściciel restauracji są odpowiednimi osobami, aby reagować na osoby sprawiające problemy. – W latach 70-tych, gdy młody człowiek nie ustąpił miejsca w tramwaju starszej osobie, to wszyscy pasażerowie na niego "wsiadali", czyli zwracali uwagę. Jeśli jednak mamy do czynienia z osobą dorosłą, to nie mamy prawa jej pouczać. Co by było, gdybyśmy wszyscy wzajemnie się poczuciami? To nie ma sensu – mówi ekspert.
– Ja przestaję już na to reagować – mówi z kolei Zbigniew Hołdys. – Choć serce mi się kuli, to chamstwo jest zjawiskiem powszechnym, zwłaszcza w internecie. Nie istnieje żadna metoda, by na to reagować – kwituje muzyk.
Moja kwaśna mina wyraża często niezadowolenie. Uważam, że Polacy są źle wychowani. Irytuje mnie brak uprzejmości, wpychanie się do kolejki na poczcie, w banku czy w sklepie, brak kultury jazdy na polskich drogach. CZYTAJ WIĘCEJ