Zakuci w kajdany, z kulą u nogi lub przebrani za penisy – tak właśnie prezentują się obcokrajowcy, którzy przylatują do Polski na wieczór kawalerski. Warszawa i Kraków należą do najmodniejszych miejsc w Europie, aby "stosownie" pożegnać się ze statusem singla.
Okazuje się, że "Kac Wawa" nie musi być blamażem. Polska, a już w szczególności Kraków i Warszawa, należą do ulubionych kierunków wśród obcokrajowców, którzy szukają niedrogiej, a przy tym niezapomnianej zabawy. To właśnie nasz kraj stał się swoistą mekką kawalerów, którzy lada moment zostaną zakuci w okowy małżeństwa.
W kajdany zakuty był także mężczyzna, którego nasz redakcyjny kolega spotkał na lotnisku. – Witaj nazywam się Miguel i przyleciałem do was z Belgii – przedstawił się "radosny" turysta. A skąd wziął się jego nietypowy strój? – Namówili mnie koledzy, mam dzisiaj wieczór kawalerski więc przyjechałem do was – stwierdził pasażer w stroju więźnia.
"Kawalerskie" w Polsce jest modne głównie wśród Europejczyków. – Mamy klientów z Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Holandii, Belgii, Hiszpanii i Francji – mówi Mateusz Jaworski, który organizuje obcokrajowcom wieczory kawalerskie w naszym kraju. Jak twierdzi, Polska kusi przyszłych małżonków nawet z najodleglejszych zakątków świata. – Zdarzają się klienci ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, a nawet Australii – mówi szef firmy Crazy Kawalerski.
Tradycja wieczorów kawalerskich z wielką pompą, do których przyzwyczailiśmy się już w Polsce, stanowi swego rodzaju ewenement na skalę światową. O ile bohaterowie filmu "Kac Vegas" zaszaleli w iście hollywoodzkim stylu, nie jest to standardem w Stanach Zjednoczonych. – U nas tylko Halloween jest "przebieranym" świętem. Większość Amerykanów organizuje kameralne imprezy, czasami z "dziewczynami" – mówi Beata, mieszkająca od 20 lat w Nowym Jorku.
Więzień, penis i owad
Wieczór kawalerski "po polsku" zaczyna się jeszcze za granicą. Przyszli mężowie wsiadają na pokład samolotów, stosownie przebrani, ku uciesze swoich znajomych i współpasażerów. Od początku podróży kawaler jest obiektem żartów i docinek, choć nie mają one zepsuć mu humoru. – Koledzy takiego delikwenta robią wszystko, aby go upokorzyć, ale w możliwie jak najzabawniejszy sposób – mówi organizator przyjazdów. Nie stronią przy tym od dowcipów.
– Najczęściej przyjeżdżają do Polski już przebrani. To ich własna inicjatywa, my w to nie ingerujemy – potwierdza organizator wieczorów kawalerskich dla obcokrajowców. Za co się przebierają? – Może to dziwne, ale najwięcej panów przylatuje przebranych za... penisa. Standardem stały się też kajdanki. Jeśli klient jest dużych rozmiarów, to często paraduje po Polsce w stroju baletnicy. Trzeba przyznać, że wygląda to dość komicznie – twierdzi Jaworski.
– Mnie najbardziej zdziwił pewien przyszły pan młody, który pojawił się w Polsce z kulą na łańcuchu u nogi. Mieliśmy przez to problem, bo nie chcieli go wpuścić do niektórych klubów. Ostatecznie udało nam się jednak przekonać obsługę. Zdecydowanie lepiej, gdy przebierają się za owady – uważa Jaworski. Wieczory kawalerskie w Krakowie czy w Warszawie trwają najczęściej cały weekend i są połączone ze zwiedzaniem miasta. – Oprócz standardowych miejsc, organizujemy im też zajęcia sportowe, paint ball lub gry miejskie – mówi szef Crazy Kawalerski.
Ania z Krakowa twierdzi, że obcokrajowców, którzy przyjechali do Polski na wieczór kawalerski, można najpierw usłyszeć, a dopiero potem zobaczyć. Uroczystość tę obchodzą wyjątkowo "hucznie". – Gdy już wyłoni się zza roku ulicy kilku dorosłych i owłosionych facetów w stroju dzidziusiów, jaskiniowców lub smerfów, można być pewnym, że już niebawem jeden z nich poślubi jakąś Brytyjkę – mówi mieszkanka Krakowa.
"Zrobię wszystko za złotówkę"
Dziwne stroje nie wystarczą, aby przyszły pan młody został w wystarczający sposób "upokorzony" przez swoich kolegów. Michał z Warszawy wspomina, jak spotkał grupę Brytyjczyków podczas jednej z gier miejskich. – Lato na Starym Mieście w Warszawie. Nagle nie wiadomo skąd pojawia się młody gość w stroju Supermana. Na szyi ma zawieszony karton, na którym jest napisane, że jest Anglikiem, ma wieczór kawalerski i wykona każde zadanie za złotówkę. Z boku kilku może kilkunastu kolegów, którzy zaśmiewali się w najlepsze – wspomina Warszawiak.
Kto do nas przylatuje? – Myślę, że latają do was ci z nizin społecznych, tzw white trash – mówi Katarzyna mieszkająca od kilku lat w Amsterdamie. To jedno z europejskich miast, które podobnie jak Kraków i Warszawa, należy do popularnych miejsc do urządzania wieczorów kawalerski. – W Amsterdamie co weekend chodzą poprzebierani turyści z Anglii. Tylko dwa razy widziałam Holendrów, którzy świętowaliby wieczór kawalerski w podobny sposób – mówi Katarzyna.
Gdzie jest Wally? W Krakowie. W dodatku nie jeden. – Ostatnio byłam w klubie, do którego wtoczyła się cała gromada facetów przebranych za Wally'ego – mówi Kasia z Krakowa. – Próbowali poderwać moją koleżankę, co wyglądało dość komicznie. Okazało się, że byli z Anglii i przylecieli właśnie na wieczór kawalerski – wspomina Ania.