
Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zbliża się wielkimi krokami. Pod wnioskiem o przeprowadzenie głosowania zebrano już ponad 110 tysięcy głosów. – Nie spodziewałem się takiej reakcji, ludzie dosłownie ustawiają się w kolejkach – powiedział stacji TVN24 Piotr Guział, burmistrz Ursynowa oraz lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, która domaga się odwołania Gronkiewicz-Waltz.
REKLAMA
Podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum lokalnego w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz zbierane są od ponad dwóch tygodni. Zorganizowaną przez Warszawską Wspólnotę Samorządową akcję poparły różne ugrupowania polityczne, w tym Solidarna Polska, Ruch Palikota i "Republikanie" Przemysława Wiplera. Guział, występując w programie "Jeden na jeden" (TVN24), podkreślił, że warszawiacy pozytywnie zareagowali na inicjatywę zmierzającą do usunięcia Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta stolicy.
Aby referendum mogło się odbyć, Warszawska Wspólnota Samorządowa musi zdobyć 134 tysięce podpisów (głosy 10 procent uprawnionych do głosowania warszawiaków). Obecnie, jak powiedział Guział, pod wnioskiem znajduje się ponad 110 tysięcy podpisów, a do zakończenia akcji zostało jeszcze 40 dni. Wygląda więc na to, że mieszkańcy stolicy będą mogli zadecydować o przyszłości Gronkiewicz-Waltz w referendum.
Guział zdementował przy tym informację podaną przez prezydent Warszawy, która stwierdziła, że zorganizowanie referendum kosztowałoby 7 mln złotych. Według niego wysokość kosztów związanych z przeprowadzeniem głosowania nie przekroczy 3 mln złotych. Burmistrz Ursynowa zauważył jednocześnie, że Gronkiewicz-Waltz, zarządzając Warszawą, nie uciekała wcale od rozrzutności. – W dobie kryzysu trzeba oszczędzać na administracji, a tu w Warszawie jest jej największy rozrost. dwa tysiące urzędników przez sześć lat, to wprost niebywałe – oznajmił Guział.
Czytaj także:
Czytaj także:
źródło: TVN24
