Mariusz Kolonko i jego program „Mówię jak jest” stał się internetowym fenomenem ostatnich tygodni. Szczyt popularności przynosi autorowi program pt. „Atak w Londynie”. Ma on ponad 1 milion wyświetleń i jest swoistym wypowiedzeniem wojny wyznawcom islamu.
Reklama.
Niestety tego typu publikacje powielają jedynie stereotypy i potęgują naturalny lęk ludzi przed tym co nieznane i inne. Przyjrzyjmy się szczegółowo informacjom podawanym w tym i innych tego typu produkcjach sugerujących islamizację Europy, czy też wieszczących wojnę islamu z chrześcijaństwem.
Stwierdzanie pierwsze: „Większość zamachowców/terrorystów to muzułmanie”. Zgodnie z danymi Europolu w 2010 roku zamachów zakwalifikowanych jako terrorystyczne było w Europie 249, z czego islamscy ekstremiści popełnili 3. Ciekawym jest też kwalifikacja czynów terrorystycznych. Jeśli wojska w Iraku lub Afganistanie dokonują ataków nazywane jest to operacją wojskową, a jeśli druga strona odpowiada są to już zamachy terrorystyczne. To, że akcji partyzanckich dokonują muzułmanie, nie świadczy o tym, że islam prowokuje do agresji, a jedynie jest spowodowane tym, że wojna toczy się w krajach w których większość stanowią wyznawcy właśnie tej religii.
Kolejny slogan: „Trwa wojna islamu z chrześcijaństwem”, czyli wieszczone od lat starcie cywilizacji, które jakoby odbywa się już na ulicach Europy. Tutaj pojawia się podstawowy błąd wielu publicystów i komentatorów którzy głos muzułmańskich sekt religijnych uważają za głos wszystkich muzułmanów. Radykalizm religijny istnieje zapewne odkąd powstały religie i jest ich ciemną stroną. Jednak większość wyznawców wszelkich religii, pragnie spokojnie żyć w kraju w którym nie biega się po ulicy z maczetami i nie zabija kogoś dlatego, ze ma inny kolor skóry lub jest wyznawcą innej religii.
Fakty są takie, że radykałowie muzułmańscy atakują innych muzułmanów, których uważają za niegodnych bycia muzułmaninem i tych ataków jest dużo więcej niż ataków na wyznawców innych religii. Radykalizm muzułmański jest równie niebezpieczny dla muzułmanów jak i przedstawicieli innych religii. Co z muzułmanami i muzułmankami, którzy chcą czuć się w Europie bezpiecznie, ale nie chcą zakładać czadorów, Czy żyć innym życiem niż nakazuje tradycja?
Zgadzam się z Mariuszem Kolonko, że powinniśmy zlikwidować raz na zawszę pojęcie politycznej poprawności w takiej formie w jakiej jest ono stosowane obecnie. Niestety polityczna poprawność jest mocno nadużywanym pojęciem, które powoduje, że o pewnych sprawach nie dyskutujemy, co wywołuje wiele negatywnych konsekwencji. Paradoksalnie najwięcej na politycznej poprawności tracą grupy, które te pojęcie ma chronić. Problemy grup mniejszościowych znikają z publicznej dyskusji, zarazem jednak znikają również ludzie których te problemy dotykają.
Z drugiej strony tzw. społeczeństwo przyjmujące czuję, że ma mniej praw niż migranci, uchodźcy, cudzoziemcy. Boją się wypowiadać, by nie być posądzonymi o rasizm czy ksenofobie, rośnie więc w nich bunt i niezgoda na zaistniałą sytuację. Oczywiście za ten stan rzeczy winni w ich oczach są przedstawiciele grup mniejszościowych. O ilości takich osób świadczy popularność programu Mariusza Kolonko, który w opinii wielu osób wreszcie wygarnia całą prawdę, która jest ukrywana i mówi właśnie w ich imieniu.
Prawdą jest to, że konflikt międzyreligijny w Europie narasta, a wręcz jest podsycany. Muzułmanie stają się tym złym, który odpowiada ze wszystko: kryzys ekonomiczny, kryzys demokracji, apatie społeczną, zły system socjalny itd. Ciekawym jest, że jeśli dwie osoby wyznania muzułmańskiego, dokonują mordu na ulicach Londynu, jest to traktowane jako atak terrorystyczny i ekspansja islamu. Pytam się więc co z sprawcami strzelanin w USA, do których dochodzi regularnie w tym kraju. Czym motywowali się sprawcy? Czy kultura amerykańska powoduje wzrost zachowań destruktywnych? Czy powinniśmy obawiać się amerykanizacji Europy i związanych z tym aktów agresji? Co z zabójczyniami dzieci w Polsce, zadeklarowanymi katoliczkami? Czy można powiedzieć, że katolicyzm zachęca do tego typu zachowań?
Mariusz Kolonko stawia ważne pytania, jednak pora zastanowić się jakie są jego rozwiązania. Zastanawia mnie np. po co Pan Kolonko podaje wskaźnik dzietność muzułmanów w Europie i jakie rozwiązania zdiagnozowanego przez niego problemu proponuje. Czy sugeruje sterylizację muzułmanek i muzułmanów? Przymusowe odbieranie dzieci i wychowywanie w innej religii? Deportacje? Może model chiński? Czy może Pan Mariusz Kolonko chciałby byśmy na ataki maczetami odpowiadali własnymi maczetami?
Ponieważ większości osób nie zależy na podsycaniu konfliktów, powinniśmy się przyjrzeć, co możemy zrobić, by zapobiegać narastaniu napięcia między wyznawcami rożnych wyznań. Przede wszystkim skończyć z polityczną poprawnością i mówić naprawdę jak jest.
Jednak mówienie jak jest nie oznacza siania nienawiści i mówienia co nam ślina na język przyniesie. Jest coś takiego jak kultura osobista. Skoro określenie murzyn/murzynka jest traktowana przez osoby czarne jako obraźliwe to kulturalny człowiek powinien używać innego sformułowania. Nie jest to przymus, ale powinien to być dobry obyczaj.
Powinniśmy też brać odpowiedzialność za swoje słowa oraz piętnować brak kultury słownej. Możemy dyskutować, spierać się, mieć odmienne poglądy, ale nie dążyć do zniszczenie kontr rozmówcy.
Polityka Mulitkuliti w takiej formie jak teraz nie działa i trzeba o tym głośno mówić, zarazem zastanawiając się wspólnie nad rozwiązaniami. Musimy więc stworzyć płaszczyzny do dyskusji, tak by zachęcić do zabrania głosu osoby i grupy, które obecnie nie są reprezentowane w dyskusji publicznej. Osoby, o których problemach rozmawiamy bez nich lub pozwalamy, by w ich imieniu mówiła garstka fanatyków. Nie zamiatajmy spraw pod dywan, ale rozmawiajmy o nich w sposób kulturalny i szanujący drugą osobę. Mamy problem z narastającym radykalizmem religijnym, a nie z muzułmanami. Takie podejście do problemu stwarza możliwości dialogu. Rozmawiajmy o problemach muzułmanów z muzułmanami, poznajmy nawzajem swoje lęki, obawy, marzenia i oczekiwania. Szukajmy tego, co łączy a nie dzieli.